Okładka książki "Grand Prix Monaco" Malcolm Folley
Książka "Grand Prix Monaco" Malcolm Folley

„Grand Prix Monaco” Malcolm Folley – recenzja

Myślisz Formuła 1, mówisz Grand Prix Monaco. Wyścig w tym miejscu jest jednym z najsłynniejszych wydarzeń samochodowych na świecie, nazywanym „prawdziwą perłą w koronie motorsportu”. Malcolm Folley, autor tej książki, odsłania nam kulisy najbardziej elektryzującego weekendu w roku.

Materiał powstał dzięki współpracy z księgarnią internetową selkar.pl.

„Grand Prix Monaco” Malcolm Folley

Formuła 1 to sport, który za każdym razem przyciąga mnie przed ekran telewizora bądź laptopa. Pamiętam, że w dzieciństwie często próbowałem swoich sił w grach komputerowych. Choć nie wychodziło mi to może zbyt dobrze, to trudno było mnie od tego odciągnąć. Formuła 1 to sport, który zawsze będzie wywoływał spore emocje. I gdy pomyślę o tej dyscyplinie, to naturalnie pierwsze, co przychodzi mi do głowy to wyścig w Monaco. Nie ukrywam, że nawet w grze trzeba było się natrudzić, aby czysto przejechać okrążenie na tym torze. Dlatego co roku nie mogę wyjść z podziwu kierowcom, potrafiącym naginać wszelkie granice i ścigać się bez żadnych kompleksów.

Przeczytaj także: „SZYBKO, SZYBCIEJ, NAJSZYBCIEJ” MIKOŁAJ SOKÓŁ – RECENZJA

W swojej prywatnej biblioteczce mam trzy książki poświęcone tematyce Formuły 1, które czekają na odpowiedni moment. Może i wyścig w Monaco odbywa się co roku w maju, to styczniowe wieczory okazały się dla mnie dobrym momentem, aby wgłębić się w historię tego toru. A ta jest wyjątkowa, o czym możemy przekonać się w „Grand Prix Monaco”. Pozycji napisanej przez cenionego brytyjskiego dziennikarza i autora książek sportowych, Malcolma Folley’a.

Fascynująca opowieść

Podróż po najważniejszych wydarzeniach i postaciach wyścigu rozpoczynamy od wycieczki Malcolma Folley’a z Davidem Coulthardem. Wspólnie przechodzimy po ulicach, po których podczas jednego weekendu kierowcy jeżdżą z niewyobrażalną prędkością. Podczas zwykłego dnia ulice wyglądają… normalnie, w niczym nie przypominając obrazu, jaki możemy obserwować podczas transmisji telewizyjnych. Autor na kolejnych stronach przedstawia przełomowe momenty, korzystając z wypowiedzi legend sportu, a także dziennikarzy, którzy przy tym Grand Prix pracują od kilkudziesięciu lat. Pamiętają więc oni doskonale Nikiego Laudę, Ayrtona Sennę i inne wielkie postaci Formuły 1.

Okładka książki "Grand Prix Monaco" Malcolm Folley
Książka „Grand Prix Monaco” Malcolm Folley

Przyznam szczerze, że mając tę książkę w ręku miałem spore obawy, czy te 300 stron nie okaże się nudną, a nawet męczącą lekturą. Co prawda Malcolm Folley miał dosyć łatwe zadanie, biorąc pod uwagę tematykę pozycji. Lecz równie dobrze mógł zdecydować się na nudne opisy, spotęgowane masą dat i liczb, które spowodowałyby zniechęcenie czytelnika. Nic bardziej mylnego. Nie ma tutaj mowy o kronikarskim sposobie opowiedzenia historii wyścigów.

Przejażdżka po najtrudniejszym torze

Od razu czuć, że Malcolm Folley to osoba obeznana w temacie i będąca w tym środowisku od lat. W końcu to ceniony dziennikarz sportowy, który po raz pierwszy na tym torze pojawił się w 1981 roku i zaglądał tam corocznie przez kolejne 25 lat. Ale nie to jest najważniejsze. Świetne pióro, ciekawy język, a także idealnie dobrana kolejność opisywanych zdarzeń sprawiła, że czytało się książkę fantastycznie. A jeśli dodamy do tego liczne wypowiedzi legend tej dyscypliny, mamy lekturę niemal idealną.

Przeczytaj także: „30 LAT LIGI MISTRZÓW. TOM 1” LESZEK ORŁOWSKI – RECENZJA 

Autor kilka razy użył stwierdzenia „historia ta bezpośrednio nie dotyczy Monaco, ale tej rywalizacji nie można było pominąć”. Jest to związane przede wszystkim z tym, że w „Grand Prix Monaco” nie przeczytamy jedynie o tym wyścigu, ale także o kultowych rywalizacjach w historii tego sportu. Niki Lauda versus James Hunt, Alain Prost kontra Ayrton Senna czy jeszcze nie tak dawno Lewis Hamilton pojedynkował się z Nico Rosbergiem. Dziennikarz słusznie wyszedł z założenia, że niektórych potyczek po prostu nie dało się pominąć. Ja z kolei byłem zadowolony z tego, że przy okazji tej lektury mogłem przypomnieć lub poznać nowe fakty. Tyczy się to również śmierci wspomnianego Senny, która wstrząsnęła nie tylko padokiem, ale całym światem.

Centralnym punktem „Grand Prix Monaco” jest wyścig, który na dobre wpisał się w historię Formuły 1, czyli zwycięstwo Oliviera Panisa w 1996 roku. Wtedy to tylko trzech kierowców ukończyło niezwykle wymagającą rywalizację. Dosyć długi czas zajmuje nam temat sensacyjnego zwycięzcy sprzed 23 lat, ale nie mam wątpliwości, że nie było nudniej niż podczas czytania o Laudzie, Sennie czy Schumacherze.

„Grand Prix Monaco” Malcolm Folley – recenzja

Wspominałem już na początku, że nie mogę się odciągnąć od Formuły 1. Dlatego „Grand Prix Monaco” przeplatałem z pogłębianiem swojej wiedzy i oglądaniem na Youtube interesujących filmików dotyczących danych wydarzeń, o których właśnie przeczytałem. Czytanie w połączeniu z obrazem dostępnym w internecie, sprawiły, że trudno mi znaleźć wadę tej pozycji. Może poza tym, że autor opuścił wiele ciekawych wyścigów, jak chociażby tych w latach 50-tych i 60-tych.

Kończąc tę recenzję, nie mogę zrobić nic innego jak polecić pozycję Malcolma Folley’a każdemu fanowi Formuły 1. Lepiej opisanej historii „perły w koronie motorsportu” od „Grand Prix Monaco” nie znajdziecie.

Tę książkę jak inne pozycje sportowe oferuje wam sklep internetowy, selkar.pl.

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuTwitterze Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *