Okładka książki "Szeptacz" Alex Nort
Książka "Szeptacz" Alex North

„Szeptacz” Alex North – recenzja

Najpierw po cichu słyszysz „Lśnienie” Kinga, później do głosu dochodzi „Milczenie owiec” Harrisa, a kiedy układasz ostatnie puzzle, rozlega się krzyk i zaczyna się walka z czasem. Ale nie zrozumcie mnie źle – chociaż Alex North puszcza oko do innych dzieł, to opowiada własną historię. I naprawdę trudno się od niej oderwać.

Materiał powstał dzięki współpracy z księgarnią internetową Selkar.pl.

„Szeptacz” Alex North

U angielskiego pisarza cisza mrozi krew w żyłach. Urodziło się w niej zło i tam pozostało. Nie jest jednak upiorem, który czai się pod łóżkiem albo mrocznym cieniem wędrującym po ścianie. Żyje pośród nas, każdego dnia mijasz je w pracy i na ulicy, pewnie nawet nie zwracasz na nie uwagi. Dopóki nie dojdzie do tragedii – bowiem najgorszym potworem jest człowiek.

Przeczytaj także: „DZIECKO ZNIKĄD” CHRISTIAN WHITE – RECENZJA

Ale Tom Kennedy nie chce w to uwierzyć. Przecież jego synek, Jake, ma bujną wyobraźnię i to dlatego opowiada o dziewczynce w niebiesko-białej sukience, chłopcu mieszkającym w podłodze i tajemniczych szeptach. Gdyby tylko jego żona nie umarła, na pewno dowiedziałaby się, o co mu chodzi. Ale nie on. Tom był zawsze gdzieś na uboczu, obok ich życia, zajęty pracą. Dlatego po jej śmierci zdecydował, że zasługują na nowy początek – z dala od demonów przeszłości, w miasteczku Featherbank. Nie wziął jednak pod uwagę, że zamiast uciekać, pakuje się z synem wprost do paszczy lwa, bowiem dwadzieścia lat wcześniej właśnie tam seryjny morderca zabił pięciu chłopców. Tylko że jego szepty nie ustały.

Skrzyżowanie Kinga z Harrisem

Mogłoby się wydawać, że jest to historia jakich wiele. Ojciec-pisarz przeprowadza się z synem do domu, który na pierwszy rzut oka wygląda dość upiornie. Co jakiś czas do głosu dochodzą senne mary, a równolegle toczy się skomplikowane śledztwo. To wszystko już było. Trzeba jednak przyznać, że Alex North dobrze rozplanował całą historię i dokonał bardzo ciekawego zabiegu: gradacji głosu. Im bardziej zagęszcza się atmosfera, im jesteśmy bliżej rozwiązania zagadki, tym jest głośniej. Bo tytułowy „szeptacz” upaja się ciszą. Ona daje mu siłę i pozwala realizować swój makabryczny plan.

Po przeczytaniu kilkunastu stron miałam wrażenie, że mam do czynienia ze skrzyżowaniem „Lśnienia” Kinga z „Milczeniem owiec” Harrisa. Wszystko za sprawą narzucających się nawiązań. I bynajmniej nie mam tu na myśli kwestii obsadzenia głównego bohatera w roli pisarza, co jest dość częstym zabiegiem.

Okładka książki "Szeptacz" Alex Nort
Książka „Szeptacz” Alex North

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na sposób konstruowania postaci. Jake jest dość wycofanym chłopcem, który żyje we własnym świecie. Wyraża siebie poprzez rysunki i to właśnie głównie dzięki nim można poznać to, w jaki sposób intepretuje rzeczywistość. Okazuje się, że dość często rysuje dziewczynkę, która jest ubrana w niebiesko-białą sukienkę i której włosy sterczą w jedną stronę. Wygląda dość upiornie i w wielu momentach można mieć wątpliwości, co do jej zamiarów. Pojawia się nagle i przekazuje chłopcu mroczna rymowankę: „Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem”. Nic więc dziwnego, że Tom zaczyna się martwić o zdrowie psychiczne swojego synka.

Trupia ćma

Ten cały układ, wraz z chłopcem mieszkającym w podłodze (który notabene przypomina demona), przywołuje skojarzenia tego, w jaki sposób jest skonstruowane „Lśnienie”. Atmosfera szaleństwa narasta i trudno oddzielić prawdę od rzeczywistości. Bo przecież dom zmienia wyraz twarzy-fasady, a senne mary wykazują przywiązanie do pewnych miejsc.

Równolegle rozgrywa się walka z czasem. Pete Willis i Amanda Beck usiłują odkryć, kto stoi za porwaniem kolejnego chłopca i czy inspiruje się Szeptaczem. Trzeba przyznać, że angielski pisarz dość zgrabnie połączył wszystkie wątki, przez co na koniec raczej nie ma się poczucia, że któryś z puzzli do siebie nie pasuje. Wręcz przeciwnie – okazuje się, że decyzja o przeprowadzce nie wzięła się znikąd i tak naprawdę nic nie jest takie, jakie się wydaje.

Przeczytaj także: „CHCIWOŚĆ” MARC ELSBERG – RECENZJA

Jednocześnie autor puścił oko w kierunku kolejnego wielkiego dzieła – „Milczenia owiec” Thomasa Harrisa. Bowiem u Alexa Northa również spotykamy mordercę, z którym kontaktuje się policja, próbując uzyskać jakieś poszlaki. Koncepcja „współpracy” zdecydowanie różni się od tej na linii Lecter-Starling, niemniej jednak można dostrzec pewne nawiązania.

Znacznie wyraźniej narzuca się motyw ćmy. W przypadku „Milczenia owiec” wprost było powiedziane, że chodzi o trupią główkę, tymczasem u Alexa Northa tylko z zaledwie jednego zdania (mniej więcej w środku historii) dowiadujemy się, że chodzi o „trupią ćmę”. Jak łatwo można się domyślić, obaj autorzy mają na myśli praktycznie ten sam gatunek. Trzeba jednak dodać łyżkę dziegciu do beczki miodu, bo w powieści „Szeptacz” wątek motyli/ciem mógłby zostać znacznie bardziej rozwinięty, a jednak został potraktowany bardzo po macoszemu. Być może miał posłużyć jedynie za typowe „oczko” w kierunku Harrisa.

„Szeptacz” Alex North – recenzja

Zdecydowanie najmocniejszym punktem „Szeptacza” jest gęsta atmosfera, która sprawia, że naprawdę trudno odłożyć książkę na bok. Ewentualnie przed zakończeniem pierwszej połowy można, wzorem Joeya z „Przyjaciół”, zamknąć ją w zamrażalniku, żeby przypadkiem nic się z niej nie wymknęło. Warto również docenić narrację, która zmienia się z pierwszoosobowej w rozdziałach Toma, na trzecioosobową w pozostałych. Pomaga to nakreślić jakże istotne relacje na linii ojciec-syn. W przeciwieństwie jednak do innych tytułów, im bliżej zakończenia, tym jest głośniej – a nie ciszej. I pamiętajcie o sprawdzaniu zamka w drzwiach przed pójściem spać. Szeptacz tylko czeka na zaproszenie.

Książki thrillery psychologiczne znajdziecie na stronie księgarni internetowej Selkar.pl.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuTwitterze Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

1 Comment

  • Twoja recenzja podobała mi się zdecydowanie bardziej, niż książka (która, notabene, zupełnie nie trafiła w moje gusta). Recenzja pełna rozczarowań na moim blogu, zapraszam 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *