okładka książki "Więzy krwi" Hanna Greń
Książka "Więzy krwi" Hanna Greń

„Więzy krwi” Hanna Greń – recenzja

Kolejna niewyjaśniona sprawa i Dioniza Remańska walcząca z hermetyczną społecznością o poznanie prawdy. Hanna Greń umie w takie klimaty i to potwierdziło się w książce „Więzy krwi”.

Wioska kłamców

W drugiej części cyklu o przygodach Dionizy Remańskiej znowu przenosimy się do małej górskiej wsi. To właśnie w Świercznicy znalezione zostaje ciało Wioletty Kamińskiej. W sąsiadującej ze Strzygomiem małej miejscowości, dziewczyna zostaje zgwałcona i uduszona, a sprawy nie udaje się ustalić. I to pomimo śladów biologicznych pozyskanych z jej ciała. Zastanawiający był również fakt, dlaczego w połowie listopada młoda kobieta zdecydowała się przyjechać do takiej miejscowości. I to z drugiego końca Polski! Przecież mieścina za nic nie przypomina atrakcyjnego miejsca do wypoczynku.

Sprawę zbadać ma Dioniza Remańska, była policjantka, która w drugiej części cyklu szykowała się już do otwarcia agencji detektywistycznej. W dodatku łączyła to z pracą na strzelnicy. Bohaterka udaje się więc ponownie do małej miejscowości, gdzie wraz z aspirantką Jeminą czeka ich bardzo trudne zadanie. Celowo rozdział ten nazwany został przeze mnie w identyczny sposób jak pierwsza książka cyklu Hanny Greń. I w Świercznicy  mierzymy się z hermetyczną małą społecznością, która nie mówi całej prawdy na temat popełnionej zbrodni na młodej Kamińskiej.

Niemożliwe jest, aby żaden mieszkaniec nie miał wiedzy albo świadomości, co się stało tamtej feralnej nocy. Im dłużej kobiety rozmawiają z nimi, nabierają pewności, że w wiosce panuje zmowa milczenia. I nie będzie tak łatwo dojść do prawdy. Czytelnikowi również to zadanie nie będzie ułatwione. Autorka bowiem, zanim wyciągnie do nas rękę, najpierw podstawi wiele pułapek. Jak również także innych wątków, które skutecznie odwrócą naszą uwagę od zagadkowej śmierci nastolatki.

„Więzy krwi” a detale i zwroty akcji

Drugą część przygód o byłej policjantce czyta się równie świetnie jak poprzednią, choć można dostrzec kilka różnic między obiema pozycjami. Przede wszystkim Diona nie działa sama, co ma odzwierciedlenie w przebiegu fabuły. Jak również w jej tempie, które momentami przyspiesza, ale również (niestety) zwalnia. Obyczajowość to jedna z cech charakterystycznych kryminałów tej autorki i absolutnie nie traktuję tego jako wady. „Więzy krwi” Hanny Greń, dzięki takim wydarzeniom jak dodanie nowej bardzo ważnej dla sprawy postaci, zyskały nowy rytm. Sprawiło również, że lektura nie była kopią poprzedniej.

"Więzy krwi" Hanna Greń
Książka Hanna Greń – „Więzy krwi”

Bardzo szybko nabrałem przekonania, że druga część jest rozegrana nieco bardziej prymitywnie oraz po prostu nierealnie. Wyobraźcie sobie, że będąc mieszkańcem małej miejscowości, przychodzą do waszych drzwi kobiety, podające się za studentki. Do tego wypytują o najróżniejsze rzeczy, w tym naturalnie o morderstwo jednej z dziewczyn. Śmiem twierdzić, że połowa z tych rozmów zakończyłaby się odmówieniem komentarza obcym, a może nawet trzaśnięciem drzwiami. Tymczasem w małomiasteczkowej społeczności, ponoć zamkniętej i tajemniczej, nagle wszyscy wpuszczaj nieznane sobie osoby. I jeszcze opowiadają wszystko jak leci. Całość idzie zbyt gładko, aby uwierzyć, że w rzeczywistości taki plan również by nam się udał.

Na szczęście, gdy dobiegnie końca badanie mieszkańców, zaczynają się dziać znacznie ciekawsze wydarzenia. „Więzy krwi” to książka, w której nie ma strzelanin, pościgów czy rozlewu krwi. Są za to zwroty akcji, które odwrócą uwagę od jednego z tych, których uważaliśmy za winnych. Podejrzenia spadają raz na jedną, raz na drugą osobę, a Diona niejednokrotnie ma wrażenie, że umknął jej uwadze jakiś ważny szczegół.

Udana kontynuacja serii

Hanna Greń postarała się, aby druga część cyklu o Dionizie Remańskiej była bardziej rozbudowana, i to pod niemal każdym względem. Intrygi kryminalnej nie dało się wyczuć we wczesnym etapie lektury. Było to coś, czego dowiedzieliśmy się później od autorki, która po części sama podsunęła nam zabójcę. Był to jednak tylko częściowy spojler, bo i tak o całej prawdzie dowiadujemy się podczas zadowalającego czytelnika zakończenia.

Rozumiem ewentualne głosy narzekania, że w kryminałach pisarki w dużym stopniu występują wątki obyczajowe. W „Więzach krwi” dodało to kolejnego smaczku, a relacje Diony z jej towarzyszką Jeminą również są interesującym elementem tej pozycji. I jak się później okaże, ta druga mocno namiesza w całej historii i wpłynie na końcowe zakończenie.

Kontynuację serii uważam więc za udaną, choć autorka ma naturalnie nad czym pracować, aby kolejne pozycje były lepsze. A oczekiwania czytelników wraz z każdą książką cyklu będą większe. Sztuką jest bowiem tak wykreować postaci i fabułę, aby czytelnik za każdym razem odkrywał coś nowego w przygodach Dionizy Remańskiej. I właśnie na to liczę, że najlepsze jeszcze przede mną.

Wszystkie książki kryminalne znajdziesz na selkar.pl


Recenzja pierwszej części serii Hanny Greń „Wioska kłamców” na naszym blogu!

Zostaw po sobie ocenę!

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *