Okładka książki "Wisła w ogniu" Szymon Jadczak
Książka "Wisła w ogniu" Szymon Jadczak

„Wisła w ogniu” Szymon Jadczak – recenzja

Jak dużo w „Wiśle w ogniu” jest piłki? Prawie wcale, bo nie jest to tego typu książka. Reportaż śledczy Szymona Jadczaka przedstawia przyczyny wielkiego kryzysu, który dopadł Wisłę Kraków jesienią 2018 roku. Ta wyjątkowa i porażająca pozycja jest przede wszystkim przestrogą dla całego środowiska piłki nożnej w naszym kraju.

„Wisła w ogniu” Szymon Jadczak

Nie ma sensu silić się tutaj na jakieś rozbudowane zdania, trzeba napisać wprost. „Wisła w ogniu” to najmocniejsza i najważniejsza książka okołopiłkarska jesieni 2019, a być może nawet całego roku. We wrześniu 2018 roku reportaż Szymona Jadczaka o patologii w Wiśle Kraków, o tym jak do klubu weszli gangsterzy z Sharksów wywołała ogromne zamieszanie w polskich mediach, ale również w samej „Białej Gwieździe”. To materiał dziennikarza TVN był symbolem zmian w jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce.

Przeczytaj także: „WIELKI WIDZEW” MAREK WAWRZYNOWSKI – RECENZJA

Tak więc najpierw był reportaż telewizyjny, który możemy uznać za wstęp. Wprowadzenie do tematu Wisły Kraków i tego jak bandyci ukradli klub. Książka Szymona Jadczaka jest zatem rozwinięciem głównego wątku z obszernym dodatkiem nowym tematów, wydarzeń i informacji, które miały miejsce od czasu jesiennej premiery materiału w „Superwizjerze”. Zresztą już przy okazji telewizyjnej publikacji Szymon Jadczak wysyłał sygnały, że sprawie wnikliwie przygląda się od lat i ma więcej ciekawych wątków.

Ponura i porażająca opowieść

„Wisła w ogniu” to ponura, porażająca opowieść o tym jak grupa przestępców z klubu piłkarskiego uczyniła własne poletko do załatwiania swoich interesów. Szymon Jadczak bardzo dokładnie opisuje jak chuligani organizowali swoją strukturę, w jaki sposób i przy czyim udziale nabierali doświadczenia i umiejętności. Najbardziej w tej książce smucił mnie dramat młodych ludzi, którzy mieszkając na konkretnym osiedlu bardzo często nie mieli innego wyjścia niż wstąpić do bojówki, a później organizacji przestępczej. Wiele do myślenia dają również przykłady bezkarności bandytów, ale przede wszystkim niemocy aparatu państwa, który na własne życzenie wyhodował hydrę. Również dlatego, że w samych służbach mundurowych dochodziło do przypadków korupcji.

Okładka książki "Wisła w ogniu" Szymon Jadczak
Książka „Wisła w ogniu” Szymon Jadczak

Książka dziennikarza TVN obala również popularny mit o miłości ultrasów do klubu. Jest przykładem – a może nawet przestrogą – dla innych właścicieli polskich drużyn. Klub bowiem ma dla jego wyznawców znaczenie trzeciorzędne. Najważniejsze są pieniądze i wpływy.

„Wisła w ogniu” to reportaż śledczy, nie mogło więc w nim zabraknąć szczegółów ze śledztw, w tym z akt spraw. Bardzo dużo jest tutaj pseudonimów, aż roi się od inicjałów, od samego początku wpływa to na nasze skupienie, ale mnie to nie przeszkadzało. Powiem więcej, dzięki temu jeszcze bardziej się wciągnąłem, czytałem uważniej i chyba dlatego tak szybko doszedłem do końca.

Skala wszystkich wydarzeń

Na pewno momentami w historii przedstawianej przez Szymona Jadczaka brakuje dodatkowych szczegółów. Łatwo jest nam kręcić nosem, kiedy autor musiał mieć gdzieś z tyłu głowy widmo ewentualnych procesów sądowych. Słyszałem również opinie, że nie wszystkim przypadło do gustu maksymalne zagęszczenie wszystkich faktów, dat, nazwisk itd. Ja nie odbieram tego za błąd, bo nie przeszkadzało mi to w lekturze.

Przeczytaj także: „ON, STREJLAU” JERZY CHROMIK – RECENZJA

Pisałem już o tym, że książka Szymona Jadczaka jest ponura, wręcz porażająca i z takim uczuciem rozpoczyna się lekturę. Skala wszystkich wydarzeń uderza w nas im głębiej wchodzimy w tę historię. Niedowierzanie, że coś takiego mogło się wydarzyć w XXI wieku, w demokratycznym kraju, w którym wszystkie instytucje powinny działać jak należy. „Wisła w ogniu” pokazuje, że to utopia – potęguje w nas ciekawość. To dzięki niej udało mi się tę pozycję przeczytać w jeden wieczór i kawałek nocy.

„Wisła w ogniu” Szymon Jadczak – recenzja

Gdzieś w internecie przeczytałem, że trzeba mieć wielki talent i niezwykłą odwagę, żeby napisać taką książkę. Po lekturze mogę tylko to potwierdzić i napisać, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana piłki nożnej. Dla prezesów klubów ku przestrodze, ku przestrodze również dla wielu młodych ludzi, ale również ku przestrodze dla dziennikarzy i instytucji publicznych.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuTwitterze Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!

Czytelnik, recenzent i promotor literatury.

Na co dzień wydawca miejskiego portalu Radia Eska w Białymstoku. Zajmuje się bieżącymi sprawami dotyczącymi stolicy Podlasia, jak również całego regionu. Z mediami, wcześniej głównie sportowymi, związany od 2016 roku. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Prywatnie wielki fan mediów społecznościowych, piłki nożnej oraz serialu „Przyjaciele”.

Kontakt: m.lopienski@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *