Okładka książki "Bez maski" Tyson Fury
Książka "Bez maski" Tyson Fury

„Bez maski” Tyson Fury – recenzja

Kiedy Tyson Fury zdobył tytuł mistrza świata, wszyscy myśleli, że bokserski świat należy do niego. On sam jednak zamiast świętować, czuł pustkę, która wkrótce zmieniła jego życie w koszmar. Depresja, alkohol, narkotyki i myśli samobójcze. „Bez maski” to szokująca pozycja, pokazująca prawdziwe oblicze dwumetrowego giganta.

„Bez maski” Tyson Fury

Nie jestem fanem boksu. Nie wiem, kto w danej federacji jest aktualnie mistrzem, kto zarabia na walkach najwięcej na świecie. Ale znam Tysona Fury’ego. To osoba, która przy pierwszym kontakcie przyciągnęła mnie przed ekran telewizora, na tyle, że siedziałem do 5 nad ranem w oczekiwaniu na pojawienie się jego w ringu. Anglik jest chyba jedynym zagranicznym pięściarzem, o którym wiedziałem sporo jeszcze przed przeczytaniem tej biografii. Gdy przez przypadek ten tytuł trafił w moje ręce, nie kryłem podekscytowania i wiedziałem, że muszę ją przeczytać jak najprędzej, choćbym miał nie spać i pić jeszcze większą dzienną dawkę kawy. Takie oddziaływanie ma na mnie „Król Cyganów”. I jestem pewien, że nie tyczy się to tylko mnie.

Wstrząsająca lektura

Lekturę rozpoczynamy od wydarzenia z czerwca 2016 roku. Fury, aktualny mistrz świata wagi ciężkiej, mąż, a także ojciec kilkorga dzieci, jechał 250 kilometrów na godzinę swoim ferrari. Będąc jednak w opłakanym stanie psychicznym, chciał uderzyć w barierę mostu i popełnić samobójstwo. W ostatniej chwili pomyślał jednak o swoich pociechach i zatrzymał się. Książka rozpoczyna się wstrząsająco, a dalej wcale nie jest lepiej.

Przeczytaj także: „GEGENPRESSING I TIKI-TAKA” MICHAEL COX – RECENZJA

Autor przekonuje, że gdy zaczynał pisać tę książkę, ważył 180 kilogramów, bardzo dużo pił, nienawidził boksu i walczył z głęboką depresją. Pasy mistrzowskie i znalezienie się w czołówce najlepszych pięściarzy nie miały dla niego wówczas żadnej wartości, mimo że marzył o tym od dziecka. Ponad 300-stronicowa lektura naturalnie nie jest poświęcona jedynie tematowi problemów psychicznych Fury’ego. Poznajemy również jego historię, od momentu jego przedwczesnych urodzin i jednoprocentowych szans przeżycia po porodzie. Aż po prestiżową walkę z Władimirem Kliczką, która pamiętana będzie przez wiele kolejnych lat.

Wylewająca się ze stron charyzma

Lekturę czyta się bardzo płynnie i szybko, nawet jeśli Tyson wspomina o walkach z bokserami, o których słyszymy pierwszy raz w życiu. Autor, który jest chyba jedną z najbardziej charyzmatycznych osób, jakie miałem przyjemność oglądać, przekłada swoją osobowość na papier. Słowa pochwały należą się również tłumaczowi, ponieważ domyślam się, że praca przy tej książce nie była łatwa.

Okładka książki "Bez maski" Tyson Fury
Książka „Bez maski” Tyson Fury

Historia boksera, który 22 lutego ponownie został mistrzem świata wagi ciężkiej, szokuje, ale także buduje osoby zmagające się z podobnymi problemami. Bo jeśli Fury znalazł się w tak złym stanie i dał radę z tego wyjść, to również i my możemy to zrobić. Jako najbliżsi takiej osoby nie bójmy się porozmawiać z nią o tym, a także przekonać ją do udania się do specjalisty. Pokonanie depresji należy do niełatwego zadania. Lecz na pewno nie jest to niemożliwe.

Nie bójmy się rozmawiać

Do tej walki i pomocy zachęca właśnie Tyson Fury. Bokser stworzył tę lekturę przede wszystkim ze względu na jego fanów z całego świata, przyjeżdżających na spotkania z nim i wypłakujących się w jego ramiona. Nie bójmy się więc rozmawiać o swoich problemach. Akceptujmy to, że jeden z naszych najbliższych często może czuć się przygnębiony. Nie unikajmy problemu typowymi w takich sytuacjach odzywkami, typu „Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze”. Poświęćmy tym osobom więcej troski, nawet jeśli nie będą tego chcieli. W taki sposób pomożemy bardziej niż sobie tego wyobrażamy.

Przeczytaj także: „SZYBKO, SZYBCIEJ, NAJSZYBCIEJ” MIKOŁAJ SOKÓŁ – RECENZJA

Naturalnym jest więc to, że po „Bez maski” sięgnąć powinni nie tylko fani boksu i Tysona Fury’ego. Celowo nieco pomijam wątek szczegółowo rozpisanych walk (niektóre opisy zachęciły mnie do obejrzenia całych starć bądź ich skrótów na Youtube). Chciałem skupić się na kwestii, która w książce najbardziej mnie interesowała, ale również zszokuje niejednego czytelnika.

„Bez maski” Tyson Fury – recenzja

Dawno nie czytałem takiej autobiografii, która zostałaby mi w głowie na dłużej i zbliżyłaby mnie do autora. To opowieść o wejściu na szczyt, ale przede wszystkim bolesnym upadku z powodu depresji. Z pozornie najbardziej szczęśliwego człowieka na świecie uczyniła 180-kilogramowego giganta, mającego gdzieś wszystko, nawet to, o co walczył przez całe swoje życie. Maska została zdjęta. I ukazała twarz, jakiej nigdy bym się nie spodziewał.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuTwitterze Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *