„Cisza białego miasta” to kryminał z najwyższej półki: ze świetnie skonstruowaną akcją, dopełnioną przez historię i niecodziennych bohaterów. Pełna mrocznych tajemnic, baskijskiej kultury i tradycji. Najważniejsze jednak jest to, że po jej zakończeniu odczuwa się pustkę i już po chwili chce się sięgnąć po dalsze losy Unai Lópeza de Ayali.
Materiał powstał dzięki współpracy z księgarnią selkar.pl.
Już na wstępie muszę przyznać, że jak tylko otrzymałem możliwość przeczytania „Ciszy białego miasta” nie wahałem się ani sekundy. Po pierwsze dlatego, że słyszałem co nieco o „Trylogii Białego Miasta” i jej autorce Evie Garcíi Sáenz de Urturi. I były to wyłącznie pochlebne opinie. Po drugie jestem fanem kryminałów i po przeczytaniu wielu pozycji z tego gatunku szukam nieoczywistych książek: najchętniej wybieram te, które są ciekawie osadzone. A do tej pory o Kraju Basków słyszałem wyłącznie w kontekście miasta Bilbao: jego Muzeum Guggenheima i drużynie piłkarskiej. Vitoria była dla mnie miejscem niezdobytym i po cichu liczyłem na odkrycie tej miejscowości.
Nie zawiodłem się pod tym względem, bowiem w „Ciszy białego miasta” bohaterem drugoplanowym jest właśnie Vitoria. Samo miasto i jego okolice nadają powieści oryginalnego charakteru, czyli tego czego osobiście oczekuję od tego gatunku. Autorka przenosi czytelnika do samego serca Kraju Basków i do tego stopnia oddaje jego charakter, że podczas lektury wręcz oddycha się tamtym powietrzem. Czuje się historię każdego opisanego miejsca i daje się poznać smak regionalnych potraw – do tego stopnia opisane są zabytki, opuszczone okoliczne wioski, potrawy, zwyczaje i święta.
Vitoria znakomicie wypełnia całą fabułę książki, można się pokusić o stwierdzenie, że miasto wchodzi w te szczeliny akcji, w których podczas lektury być może nasza uwaga skierowałaby się w inną stronę. Oczywiście ogromnym walorem „Ciszy białego miasta” jest konstrukcja kryminalna: jest wyrafinowany, nieuchwytny morderca, tajemnice sprzed lat, które łączy postać Vitorii i bardzo dużo możliwych podejrzanych. Autorka do budowy akcji posłużyła się retrospekcjami, w których cofa się do wydarzeń z lat 70. Dzięki temu zabiegowi w pewnym momencie dowiadujemy się kto jest odpowiedzialny za serię zbrodni i o dziwo nie jest to jedna osoba (brzmi dziwnie, ale nie chcę spoilerować). Ta nieoczywistość wynika z wielu wątków, które porusza autorka, ale trzeba docenić to, że Hiszpance udało się je wszystkie zręcznie połączyć i doprowadzić do ciekawej końcówki.

Nie napisałem jeszcze nic o głównych bohaterach „Ciszy białego miasta” i ogólnie postaci stworzonych przez Sáenz de Urturi, ale celowo zostawiłem to sobie na sam koniec. Tym najważniejszym jest Unai López de Ayala (po części również jeden z narratorów) – ekspert od profilowania kryminalnego, osobiście zafascynowany sprawą podwójnych morderstw z lat 90. Po ponad 20 latach on sam będzie musiał zmierzyć się z tym nieoczywistym tematem, który w teorii miał być zamknięty przy pierwszym podejściu.
Sáenz de Urturi zaskoczyła mnie przy tej książce wielokrotnie, ale największy pozytyw zostawiam przy niej za sposób kreacji bohaterów. Każdy z nich jest w „Ciszy białego miasta” z jakiegoś powodu i dzięki temu wnosi do opowieści wartość dodaną. Dodatkowo najważniejsze osoby w tej powieści ciągną za sobą jakąś historię, bagaż doświadczeń, który czytelnik podczas lektury pomaga im nieść.
Dzięki temu zabiegowi nawiązujemy więź z inspektorem Ayalą. Tak bliska jest to relacja, że czytelnik wspólnie z nim przeżywa wydarzenia z opowieści. Odczuwamy jego niepowodzenia, rozterki, dylematy, zakręty życiowe i porażki. W moim przypadku finałowa scena doprowadziła mnie do wzruszenia, a przecież w kryminale chodzi o morderstwa, zabójcę, śledztwo i jego rozwiązanie. Moim zdaniem w każdej wyjątkowej książce jest jakaś wartość dodana i w „Ciszy białego miasta” jest nią właśnie to.
Na odwrocie książki Sáenz de Urturi znajdziemy blurb o treści: „Pełna mrocznych tajemnic, baskijskiej kultury i tradycji”. I przytoczone streszczenie nie mija się z prawdą. „Cisza białego miasta” to kryminał z najwyższej półki: ze świetnie skonstruowaną akcją, dopełnioną przez historię i niecodziennych bohaterów. Nie wiem, czy podobnie jak ja, wzruszy Was scena finałowa, ale jestem przekonany, że na pewno sięgnięcie po kolejne dwa tytuły z serii „Trylogia Białego Miasta”.
Kryminał Evy Garcíi Sáenz de Urturi oraz inne pozycje z tego gatunku znajdziecie na selkar.pl.
Czytelnik, recenzent i promotor literatury.
Na co dzień redaktor prowadzący miejskiego portalu Radia Eska w Białymstoku. Zajmuje się bieżącymi sprawami dotyczącymi stolicy Podlasia, jak również całego regionu. Z mediami, wcześniej głównie sportowymi, związany od 2016 roku. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Prywatnie wielki fan mediów społecznościowych, piłki nożnej oraz serialu „Przyjaciele”.
Kontakt: m.lopienski@przeczytane.net
U mnie czeka w kolejce. Skoro jest wyjątkowa to tym bardziej jestem ciekawa 😉
Pozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com