Książka Kamila Janickiego przywraca pamięć o kobietach, które odegrały tak ważną rolę nie tylko w historii Polski, ale i innych krajów ówczesnej Europy. Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce poznać inny, nieznany z lekcji w szkole obraz wielkich „Dam polskiego imperium”.
Królowe, władczynie, silne kobiety. Tak można opisać bohaterki książki Kamila Janickiego „Damy polskiego imperium”. I choć można mieć wątpliwości co do tytułowego imperium i zastanawiać się, co właściwie autor miał na myśli, to jednak pozycja jest bardzo ciekawa i zaskoczy niejednego czytelnika. Zwłaszcza takiego, który swoją wiedzę na temat Jadwigi Kaliskiej i Elżbiety Łokietkówny czerpał z serialu „Korona Królów”, a historię Jadwigi Andegaweńskiej przypominał mu ksiądz we wspomnienie św. Jadwigi.
Janicki prowadzi czytelnika przez średniowieczną Polskę za czasów najpierw Łokietka i Kazimierza Wielkiego, później Władysława Jagiełły. Obraz trzech kobiet, z których życiem nas zapoznaje, jest zaskakujący. Nie oglądałam serialu „Korona Królów”, więc nie mogę skonfrontować jak jest tam przedstawiona Jadwiga Kaliska, żona Władysława Łokietka, czy jej córka a siostra Kazimierza Wielkiego, Elżbieta. Podoba mi się jednak jak te postaci przedstawia autor. Ukazuje je jako bezkompromisowe, odważne, potrafiące postawić się mężczyznom w czasach, gdzie o równouprawnieniu można było pomarzyć. I idealnie pasuje tu powiedzenie, że choć to mężczyzna jest głową, w tym przypadku państwa, to szyją jest kobieta i to ona obraca tą głową.

Książka jest pasjonująca z wielu względów. Mnie najbardziej zaskoczyła postać Elżbiety Łokietkówny, córki wspomnianej wcześniej Jadwigi Kaliskiej i Łokietka. Została żoną króla Węgier Karola Roberta i jedną z najbardziej wpływowych, a może nawet najbardziej wpływową kobietą tamtych czasów. To jak potrafiła wpływać na losy swojej ojczyzny i Węgier budzi podziw. Jedni ją uwielbiali, inni nienawidzili. Elżbieta w niewybredny sposób radziła sobie z władcami europejskich państw, a nawet z papieżami. Myślę, że jej postać niestety jest pomijana i nie przypisuje się jej zbyt wielkiego znaczenia. Kamil Janicki pokazuje, że miała ona kolosalny wpływ na losy nie jednego, a nawet kilku europejskich narodów. Potrafiła wtrącić swoje trzy grosze, nie tylko w historii Polski i Węgier, ale też Włoch, bo właśnie stamtąd pochodził jej małżonek Karol Robert. Nie przypominam sobie, bym na lekcjach historii dowiedziała się czegoś więcej, niż tylko o tym, że była siostrą Kazimierza, a żoną króla Węgier. A szkoda. Bo historia pokazywana przez autora jest ciekawa i chłonie się ją z zaciekawieniem.
Życie Jadwigi znamy chyba najszerzej spośród bohaterek książki. O niej uczyłam się na historii trochę więcej. O niej można też poczytać w życiorysach świętych. Janicki przedstawia jednak bardziej zwyczajną, ludzką twarz Jadwigi, która była przecież królem. I mimo legend, którymi obrosła już postać świętej, z książki możemy się dowiedzieć o tym jaki wpływ miała na losy ówczesnej Polski i jaki rzeczywiście był jej stosunek do męża Litwina.
Pozycja na pewno dla tych, którzy lubią wiedzieć więcej o przeszłości, a niekoniecznie chcą studiować podręczniki od historii. Momentami może uderzać widoczna niechęć do kościoła, nie sprawia to jednak, że lektura traci na wartości.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!