O książce „Na skraju załamania” B.A. Paris dowiedziałem się na Instagramie z polecenia jednej z naszych czytelniczek. Po lekturze mogę przyznać, że jest to pozycja lekka, do przełknięcia w kilka wieczorów. Przede wszystkim jednak to bardzo dobry kryminał, z ciekawą niejednoznaczną od początku historią.
Wszystko zaczęło się tamtej nocy. Cass Anderson nie sprawdziła, czy kobieta siedząca w samochodzie zaparkowanym na odludziu nie potrzebuje pomocy. Następnego dnia okazało się, że została ona zamordowana. Niespodziewane zdarzenie powoduje u głównej bohaterki wyrzuty sumienia, poczucie lęku, zaburzenia snu i pamięci. W dodatku niemal każdego dnia otrzymuje głuche telefony, które jej zdaniem wykonuje morderca Jane.
Nie kryję, że od początku irytowała mnie główna bohaterka. To było po prostu niewiarygodne, jak kobieta w sile wieku może zachowywać się tak dziwnie i niemal wszystko przypisywała wczesnej demencji, na którą chorowała jej matka. Po jakimś czasie jednak domyśliłem się, że utracie pamięci przyczyniły się takie, a nie inne okoliczności. I na całe szczęście, Cass dzięki pomyślnym zrządzeniom losu potrafiła wreszcie przejrzeć na oczy.
Książkę czyta się bardzo szybko. Pewna osoba na Instagramie, polecając jedną z pozycji tej autorki napisała, że jest idealną lekturą na szalony sobotni wieczór. To samo tyczy się właśnie „Na skraju załamania”. I co prawda, czytanie zajęło mi trochę więcej czasu, ale nie zdążyłem się obejrzeć, a już kończyłem ostatnią stronę.

Wiele osób może stwierdzić, że mniej więcej pierwsza połowa była nudna i wcale nie zachęcała do dalszej lektury. Doliczając do tego irytującą główną bohaterkę, nie dziwię się, jeśli przyszła do głowy myśl, aby odłożyć tę książkę na inną okazję. Akcja nabiera totalnego rozpędu dopiero pod koniec, a do tego czasu głównie mierzymy się z Cass Anderson, która najpierw boi się przebywać we własnym domu, a następnie zażywa bardzo silne leki, uniemożliwiające jej normalne funkcjonowanie. I tak to właśnie leci, a czytelnik z niecierpliwieniem przewraca kartkami w nadziei na jakiś przełom.
Ten wreszcie następuje i wywołuje całkowity przewrót akcji. Choć domyśliłem się w pewnym momencie, kto stoi za prześladowaniem głównej bohaterki i tajemniczymi telefonami, to nie sądzę, by każda osoba potrafiła wcześniej poprawnie wytypować zgadywankę. Nieprzewidywalne zakończenie jest niewątpliwym plusem lektury.
Mi osobiście bardzo podobało się to budowanie napięcia i przede wszystkim ostatnie rozdziały, gdy ofiara odkrywa wszystkie nieznane karty układanki i dowiaduje się, co jest powodem jej dziwnych zachowań w ostatnich tygodniach.
Podsumowując, jest to bardzo dobra lektura, którą z pewnością polecam, jeśli szukacie czegoś lekkiego, co można przeczytać przy jednym podejściu. To moja pierwsza pozycja od tej autorki, pozostałe dwie książki czekają na swoją kolej na półce. Myślę jednak, że po moich wrażeniach z „Na skraju załamania” długo nie będę zwlekał z ponownym sięgnięciem po B.A. Paris.
Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.
Książkoholik, miłośnik brytyjskiej muzyki i wielbiciel francuskiej piłki.
Kontakt: pawell@przeczytane.net