Niby to samo, a jednak co innego – takie słowa przychodzą mi do głowy na myśl o kolejnej pozycji Ałbeny Grabowskiej „Stulecie Winnych. Opowiadania”. Kolejna dawka losów rodziny Winnych, lecz tym razem w formie opowiadań. W przeciwieństwie do książki tutaj emocje były zdecydowanie lżejsze. Nie ciążyły jak w przypadku sagi, gdzie wciąż z tyłu głowy miałem ogrom nieszczęścia tej rodziny.
Materiał powstał dzięki współpracy z księgarnią selkar.pl.
Drugie moje spotkanie z rodziną Winnych zaliczam do udanych. Trzytomowa powieść była ciekawą przygodą, pełną emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Opowiadania Ałbeny Grabowskiej przywróciły emocjonalną więź, jaką zbudowała jej saga. Przypomniały o znajomym świecie i ludziach. Miałem to szczęście, że powieść i opowiadania czytałem po sobie, dzięki czemu część wątków nie uciekła mi z pamięci. Można powiedzieć, że byłem na bieżąco. Jako że opowiadania osadzone w świecie wielkiej powieści są zazwyczaj dopowiedzeniami lub losami pobocznymi, świeżość, jaką miałem, pozwoliła mi powtórnie przeżywać dylematy i historie bohaterów.
Po przeczytaniu całej sagi nie wiedziałem do końca czego się spodziewać po opowiadaniach. Czy będą to teksty uzupełniające powieści? Teksty poboczne, niewpływające na rozumienie poprzedniego tekstu? A może to tylko luźne opowiadania, które autorka osadziła w świecie Winnych? Dodatkowo, jak rozumieć opowiadania, dotyczące skończonej powieści? Brać je na poważnie czy na zupełnym luzie, nie popadając w oburzenie lub zachwyt?

Otrzymałem opowiadania przyjemne w czytaniu i nawet posunę się do stwierdzenia, że sama ich lektura była łatwiejsza od czytania książki. Na pewno również przez różnicy w objętości obydwu pozycji. Niemniej losy Winnych rozbite na krótkie opowieści bardzo przypadły mi do gustu. A jak rozumieć opowiadania? Jako dodatek, jako uzupełnienie całej historii, ale również pokazanie ścieżek pobocznych, o których w powieści było mało. Mniejszy bagaż uczuciowy pozwolił mi przejść przez opowiadania Grabowskiej bardzo płynnie. O ile trzytomowa saga była długą podróżą po oceanie pełnym przeżyć rodziny Winnych, o tyle opowiadania były przybrzeżną wycieczką, z której widać ocean, nie zapuszczając się na głębsze wody. Dodatkowym atutem tej wycieczki były fale, które przyniosły mi, jako czytelnikowi, wszystko, a może prawie wszystko, co ocean wyrzucił na brzeg.
Bardzo lubię krótsze formy, co prawda od niedawna, ale dosyć mocno skupiam się na dostrzeganiu zarysu postaci i intencji autora w przedstawieniu małej objętościowo opowieści. W opowiadaniach Ałbeny Grabowskiej podobało mi się właśnie prowadzenie czytelnika po opisywanym świecie. W przeciwieństwie do książki emocje były lżejsze. Nie ciążyły jak w przypadku sagi, gdzie wciąż z tyłu głowy miałem ogrom nieszczęścia. Tutaj historie są prostsze pod tym względem. Są przede wszystkim krótsze, a to dobrze wpłynęło na odbiór i czytanie.
„Stulecie Winnych. Opowiadania” godne są polecenia wszystkim fanom książki, co jest zrozumiałe, ale również mogę spokojnie polecić zbiór opowiadań Ałbeny Grabowskiej czytelnikom, nie znającym powieści – ci również coś znajdą dla siebie, a może później sięgną nawet po trzytomową sagę.
Księgarnia internetowa oferuje również inne interesujące pozycje tego gatunku, które znajdziecie na selkar.pl.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!