okładka książki "Wioska kłamców" Hanna Greń
Książka Hanna Greń - "Wioska kłamców"

„Wioska kłamców” Hanna Greń – recenzja

Opowieść o Dionizie Remańskiej nie jest pozycją, w której pełno krwi, pościgów i strzelanin. „Wioska kłamców” Hanny Greń ma za to sporo kryminalnej intrygi, a wszystko połączono lekkim i przyjemnym językiem. Ostatecznie dało to lekturę idealną do zapoznania się w jeden wieczór.

„Wioska kłamców” to pierwsza książka przeczytana przeze mnie w 2021 roku. I osobiście bardzo cieszę się, że właśnie trafiło na lekki kryminał, w którym można było się samemu pokusić o złapanie mordercy. O ile udało nam się go wytypować przed tym, kiedy zrobiła to główna bohaterka. Bo ta nie lubi marnować czasu i jest dobra w tym, co robi.

Była policjantka i zabójstwo ojca

Książkę rozpoczynamy od krótkiego wstępu. Zamieszczono tam scenę aresztowania jednego z dwóch podejrzanych w sprawie zabójstwa Piotra Roszaka. Podinspektor, przez ostatnie siedem lat pełnił funkcję komendanta komisariatu w Jodłowcu. Dioniza Remańska jest biologiczną córką nieżyjącego bohatera, którego śmierć wstrząsnęła wszystkimi mieszkańcami niewielkiej miejscowości. Ten mężczyzna ofiarą zabójstwa? Wszyscy byli pewni, że to jakiś głupi żart…

Choć od tego wydarzenia minęło już kilka lat, to nadal były osoby, które w głębi duszy wiedziały, że coś w tej sprawie jest nie tak. Wraz z rozwojem fabuły dowiadujemy się, że tak naprawdę większość domyślała się jakiegoś przekrętu. Nie było jednak mowy o tym, aby mieszkańcy sami dowiedli prawdy. Nie w sytuacji, gdy są ludzie, którzy pilnie strzegli tajemnicy.

Przyjdzie im się jednak zmierzyć z Dioną, naszą główną bohaterką, która niegdyś pracowała w policji. Była policjantka zrobi wszystko, aby ustalić, co tak naprawdę stało się tamtego feralnego dnia. Wprawdzie oskarżeni o tę zbrodnię zostali już skazani na długie lata w więzieniu, jednak Dioniza nie wierzy w ich winę. Przyjeżdża do wioski, w której mieszkają rodziny skazańców, by przeprowadzić prywatne śledztwo. Pojawienie się w małej społeczności nieznanej osoby sprawia, że ludzie zaczynają podejrzewać o prawdziwe powody przybycia kobiety do niewielkiego Strzygomia.

okładka książki "Wioska kłamców" Hanna Greń
Książka Hanna Greń – „Wioska kłamców”

„Wioska kłamców” Hanny Greń i mała społeczność

Czytam właśnie kolejną część przygód Dionizy Remańskiej, wiem zatem, że Hanna Greń lubi w powieściach umieszczać akcję w niewielkiej miejscowości. A w takich właśnie miejscach każdy wie o każdym niemal wszystko. Cokolwiek się stanie, nie umknie to sąsiadom, którzy nowinę przekażą dalej. Bohaterka w „Wiosce kłamców” przybywa więc pod pretekstem pobytu na kilka dni u bliskiej. Nie udaje jej się jednak nie wywołać swoją osobą zainteresowania. Trudno więc było jej ukryć prawdziwy powód przybycia do miejsca pozbawionego atrakcji. W którym na przykład ja nie wytrzymałbym dłużej niż tydzień.

Diona jednak nie działa w pojedynkę, bowiem szybko zdobywa kilku sojuszników, pragnących również poznać prawdę. Bohaterka nie mogła znaleźć się w lepszej sytuacji. Pomogą jej bowiem ludzie związani z prawem i którzy mają realną władzę, aby posunąć prywatne śledztwo do przodu. Wracając jednak do tematu małej społeczności. W tych okolicznościach kobieta musi się jednak liczyć z tym, że prawdziwy zabójca jej biologicznego ojca może ją obserwować. A nawet przebywać w jednym pomieszczeniu, czego ona może nie wiedzieć.

W „Wiosce kłamców” nie znajdziemy efektownych pościgów, licznych strzelanin czy brutalnych opisów i wulgarnych dialogów. Nie brakuje jednak kryminalnej intrygi i stopniowego odkrywania kart, które dadzą nam odpowiedź na pytanie: kto zabił i czy faktycznie dwóch skazanych mężczyzn było niewinnych? Ktoś może powiedzieć, że książka jak to książka – bez szału, przeczytana podczas jednego wieczora, a zapomniana kolejnego. Nie zgodzę się z takim stwierdzeniem, już tłumaczę dlaczego.

Przedsmak tego, co czeka nas w kolejnych częściach

Książkę czyta się dobrze głównie ze względu na styl autorki, która dysponuje językiem lekkim i prostym, dosyć potocznym i zawierającym odpowiednią dawkę humoru. Ponadto Hanna Greń skonstruowała bardzo ciekawą fabułę, z której wycisnęła wiele, choć naturalnie zawsze mogło być lepiej. I choć nie jest trudno domyślić się, kto stoi za morderstwem Piotra Roszaka, to i tak pisarka potrafiła umiejętnie wyprowadzić moje myślenie nieco w pole. Co również jest ważne w książkach tego gatunku.

Oczywiście bohaterowie mogli być nieco lepiej wykreowani, w dodatku przyspieszająca akcja urywa się wraz z zakończeniem. Są to jednak minusy, na które można przymknąć oko. Podobnie jak z kilkoma literówkami. W tej pozycji nie brakuje również wątków obyczajowych, które mam nadzieję, iż będą kontynuowane w kolejnych książkach tego cyklu.

Moje pierwsze spotkanie z tą autorką oceniam na udane. Osobiście liczę, że „Wioska kłamców” to dopiero rozgrzewka i z każdą kolejną książką, którą mam zamiar przeczytać, będzie jeszcze lepiej. Pierwsza część opowieści o Dionizie Remańskiej okazała się obiecująca, oby było tak również z „Więzami krwi” oraz „Piątym przykazaniem”.

Na więcej ciekawostek o literaturze zapraszamy na naszego Facebooka i Instagrama.

Jeśli zainteresował cię ten artykuł, może zaciekawić cię również recenzja „Więzy krwi” Greń.

Zostaw po sobie ocenę!

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *