Pierwszy raz od dawna miałem styczność z tak wielowątkową i wielowymiarową powieścią. I chociaż z zachwytu nie będę klaskał, to „Malarz dusz” Ildefonso Falcones na długo zapadną mi w pamięć. Trudno bowiem znaleźć drugiego tak autentycznego i prawdziwego portrecistę dramatu człowieka osadzonego na tle wielkiej historii.
Materiał powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Wśród pokaźnej liczby polskich fanów Ildefonso Falconesa zaliczam się do tego nielicznego grona, które nie może odnieść się do klimatu Barcelony opisanej w jego książkach. Przeglądając opinie o najnowszej pozycji pisarza wielokrotnie spotykałem się z zachwytami odnośnie ducha legendarnego miasta, przedstawionego w niesamowicie realny sposób. Trochę zazdroszczę tym osobom, bo musiały one być u stóp Sagrady Familii czy też tłoczyły się na słynnej Ramblii.
Sam również miałem okazję tam zawitać, ale w wieku 12 lat trudno zachwycać się pięknem sztuki czy architektury. Znam osoby, które zwiedzają Barcelonę właśnie śladami bohaterów Falconesa czy Zafona. Być może kiedyś i mi będzie to dane. Tak jak niedawno mogłem w końcu zapoznać się z twórczością autora słynnej „Katedry w Barcelonie”.
„Malarz dusz”, czyli Falcones maluje dramat dziejowy
Zaznaczę, że jako wielki fan Crlosa Ruiza Zafona z wielkim zainteresowaniem sięgnąłem po „Malarza dusz”. To moje pierwsze spotkanie, nie będę zatem odnosił się do jego wcześniejszych książek. Tutaj Falcones przenosi nas do Barcelony z początku XX wieku. Miasta strasznie podzielonego na tych, którzy mają wszystko i tych, którzy będą mieli tyle, ile zdołają bogatszym wyrwać. Mamy zatem do czynienia z okresem budzących się strajków robotników, napiętej atmosfery. Autor natomiast znakomicie potrafił to oddać, bo głównych bohaterów osadził w środku tych wydarzeń.
Czasy każdej rewolucji, czy to przemysłowej, czy kulturowej stawiają zwyczajnych ludzi przed wyborem, po której stronie się ustawić i Dalmau Sala oraz jego najbliższych również zaliczamy do tego grona. Falcones i jego„Malarz dusz” jak na dłoni pokazuje, że każda decyzja w naszym życiu będzie miała swoje konsekwencje. W czasach pokoju często trzeba na nie dłużej poczekać, w momencie wojny (szczególnie wojny klasowej) przychodzą one błyskawicznie.
Wyraziste postaci w ruchu
Nie wiem czy wszystkie książki Falconesa są tak doskonale zrobione pod kątem konstrukcji bohaterów, ale w „Malarzu dusz” Hiszpan ociera się wręcz o perfekcje. W powieści mamy bowiem postaci, z których każda jest znakomicie namalowana i przede wszystkim każda ma swój charakter. Nie ma tutaj osób bezpłciowych, obok wszystkich nie da się przejść obojętnie, bo wszyscy oddają czytelnikowi jakąś cząstkę siebie. O każdym zatem podczas lektury wyrabiamy sobie zdanie.
Co najważniejsze jednak, bohaterowie „Malarza dusz” ciągle są w ruchu, nieustannie coś się w ich życiu dzieje. W literaturze sukcesem jest jeśli autorowi uda się poprowadzić od początku do końca głównego bohatera. U Falconesa wszystkie postaci odbywają drogę. Co ciekawe przechodzą również przemianę i nawet jeśli takowa miała miejsce przed czasem akcji tej opowieści, to narrator nas o tym uświadamia.
Wszystkie te cechy posiada główny bohater – Dalmau. Syn odważnej krawcowej, byłej rewolucjonistki, która straciła męża w imię poświęcenia za wolność Barcelony. Chłopak ma olbrzymi talent i jest pupilem jednego z najbogatszych ludzi w mieście, w którym wybuchł modernizm. Umiejętności i praca dla wielkiego człowieka szybko wywindowały go na sam szczyt popularności. Dalmau nie potrafi jednak zapanować nad własnymi słabościami. Nie do końca rozumie zasady ówczesnych elit i musi za to wszystko zapłacić poniżeniem. W przeciwieństwie do innych bohaterów udaje mu się jednak odrodzić. Zresztą jego scena powrotu do domu matki mocno nawiązuje do ewangelicznego powrotu syna marnotrawnego.
Wielowymiarowa i prawdziwa
Dodam jeszcze, że Falcones wybitnie dba o każdy szczegół swojej opowieści. Co przewrotnie nie wpłynęło za dobrze na mój odbiór książki. Mam tu na myśli wyjątkowe opisy architektury, sztuki, kafelków oraz wszystkich procesów je tworzących. Jak dla mnie straszna nuda. Gdyby nie znakomicie skonstruowana warstwa narracyjna, pasjonująco nakreślona historia i bohaterowie, to pewnie wyrzuciłbym ją przez okno.
W tych okolicznościach zaciekawił mnie hiszpański twórca, bo zastanawiam się, czy jego wcześniejsze książki też tak mocno traktują o sztuce. Niemniej „Malarz dusz” to bardzo dobra powieść, która znakomicie łączy w sobie historię, thriller, romans i sztukę. Ta wielowątkowość i wielowymiarowość może nie każdemu przypasuje. Jedno trzeba przyznać: Falcones jako autor jest cholernie prawdziwy, dlatego przyciąga do siebie jak magnes.
Jeśli zainteresował cię ten artykuł, może zaciekawić cię recenzja „Labirynt duchów”.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!