okładka książki "Halt. Zapiski z domu trzeźwienia" Jakub Zając
Książka Jakub Zając - "Halt. Zapiski z domu trzeźwienia"

„Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” Jakub Zając – recenzja

Jakub Zając w swoim debiucie literackim „Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” dobitnie zwraca uwagę na alkoholizm. Moim zdaniem jest to problem mocno lekceważony, tutaj natomiast autor pokazuje nam jego wszystkie oblicza oraz skrupulatnie przedstawia jak z nim walczyć.

Czy w ostatnim czasie przeczytaliście książkę, po której potrzebowaliście kilku dni na powrót do normalności? Ja tak miałem po lekturze powieści Jakuba Zająca.

Dlaczego Jakub Zając szokuje „Haltem”?

Czytając „Halt” oprócz przerażenia oraz szoku zastanawiałem się, czy ludzie dzisiaj zdają sobie sprawę z ogromnej siły rażenia alkoholu? Przecież picie jest takie modne. Wypicie jednego piwka po pracy czy upijanie się przed snem być może niewielu już oburza. A co powiecie na to, że są ludzie, którzy nie mogą przeżyć dwóch godzin bez napicia się?

„Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” Jakuba Zająca to właśnie opowieść takiego kogoś. Człowieka, który na własnej skórze doświadczył druzgocącej siły uzależnienia. Postaci upadającej dziesiątki, a może nawet setki razy, ale co najważniejsze: osoby, która zdołała się podnieść. I nie jest to książka o bezdomnym czy bezrobotnym, któremu być może życie podsunęło taki los. To opowieść o zwyczajnym gościu, mającym dobrą pracę i kochających ludzi wokół siebie. W związku z tym całość niesie ze sobą silny ładunek emocjonalny. Ale również nadzieję, że z największym gównem można sobie poradzić.

Niedosyt formy

Nie wiem czy taki był zamysł autora, ale w moim przypadku czytanie było również walką. Zakładam jednak, że to co ja przeżyłem przez pięć (!) dni lektury nijak ma się do zmagań autora. „Halt” trzeba traktować jako taki mocno przerobiony dziennik, a te zawsze czyta się inaczej niż beletrystykę. Same „zapiski” w podtytule mówią dużo: książka nie będzie dokładnym kalendarium wychodzenia z nałogu, a misterną prezentacją. Czego? Alkoholizmu jako problemu obecnych czasów. W „Halcie” mamy zatem przedstawienie jak wygląda ta choroba, jak można w nią wpaść, jak z niej wyjść. Do tego sporo wiedzy medycznej i psychologicznej.

okładka książki "Halt. Zapiski z domu trzeźwienia" Jakub Zając
Książka Jakub Zając – „Halt. Zapiski z domu trzeźwienia”

Mnie osobiście najbardziej zależało na warstwie emocjonalnej i odnośnie tej kwestii odczuwam niedosyt. Zdaję sobie sprawę, że połączenie tego wszystkiego, o czym napisałem wyżej, z fragmentaryczną konstrukcją, miało dać swobodę interpretacyjną. Mi jednak takiego dogłębnego odkrycia się narratora zabrakło.

Trzeźwość formy

W „Halcie” natomiast nie brakuje znakomitego języka. Plastycznego, pełnego metafor, ale jednocześnie pozbawionego pretensjonalności. Ta trzeźwość formy poraża, ale moim zdaniem świadczy o tym, w jakim momencie autor się znajduje. Konkretnie jest to etap, w którym poradził sobie z nałogiem, ale z tyłu głowy ma to wszystko, co już się wydarzyło. A – jak wynika z książki – zdarzyło się bardzo wiele.

W tej książce bardzo mocno wybrzmiewają cierpienie, samotność i walka z głodem alkoholowym. Mnie osobiście najbardziej ujęły te dwie pierwsze kwestie. Bo przecież zwykłemu człowiekowi bardzo łatwo osądzić: ale dlaczego nie rzucisz tego gówna? Muszę przyznać, że jako osoba, która przed blisko pięciu laty świadomie i dobrowolnie zrezygnowała z alkoholu, sam tak myślałem. Przecież w moim przypadku było to takie łatwe, dlaczego ludzie, którzy trwając w nałogu niszczą siebie i wszystko dookoła, nie potrafią pójść tą samą drogą? Właśnie dlatego, że są chorzy. I „Halt” dosadnie to wyjaśnia.

Jeden bohater czy jednak kilku?

Ciekawym zabiegiem było również wprowadzenie do opowieści wspomnień z przebywania w ośrodku terapeutycznym. Z jednej strony ułatwiło to Zającowi wprowadzenie czytelnika w temat terapii. Z drugiej poznani tam ludzie byli źródłem inspiracji dla stworzenia powieściowych bohaterów. Sęk w tym, że autor tak to opisał, iż ja do końca nie jestem przekonany, czy te postaci były odrębne, czy jednak one wszystkie w jakimś stopniu nie oddają jego samego. Wielkie brawa, Jakubie, że udało Ci się tę niepewność w mojej głowie zasiać.

Umysłowy maraton

Długo zastanawiałem się, jak tę recenzję zakończyć. Sama lektura „Haltu” nie była łatwa. Bardziej przypominała umysłowy maraton niż bezrefleksyjne przeglądanie strony 90minut.pl. Jeśli jednak za Schmittem powtórzymy, że „książka powinna prowokować dyskusję, inaczej będzie bezużyteczna” to „Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” Jakuba Zająca bez dwóch zdań musimy zaliczyć do literatury użytecznej.

Zajrzyj na naszego Facebooka i Instagrama!

Jeśli spodobał ci się artykuł, może zainteresuje cię również „Pokaż mi„.

1/5 - (1 vote)

Czytelnik, recenzent i promotor literatury.

Na co dzień wydawca miejskiego portalu Radia Eska w Białymstoku. Zajmuje się bieżącymi sprawami dotyczącymi stolicy Podlasia, jak również całego regionu. Z mediami, wcześniej głównie sportowymi, związany od 2016 roku. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Prywatnie wielki fan mediów społecznościowych, piłki nożnej oraz serialu „Przyjaciele”.

Kontakt: m.lopienski@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *