Tim Weaver sam przyznaje, że jest fanem Lee Childa, a sądząc po książce “Okruchy pamięci” – przynajmniej w pewnych stopniu fan przerósł swojego mistrza.
Materiał powstał we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Dobra lektura fana Lee Childa
Przyznam, że po przeczytaniu “Jack Reacher – poziom śmierci” było mi łatwiej sięgnąć pod lekturę “Okruchy pamięci”, której autorem jest Tim Weaver. Ostatnia książka została jeszcze świeżo w pamięci, przez co mogłem bez przeszkód porównywać obie pozycje. I muszę ze stanowczością stwierdzić, że na ten moment “Okruchy pamięci” plasują się na czele moich lektur detektywistycznych.
“Okruchy pamięci” – Tim Weaver i jego koncept
Im więcej książek czytamy, tym coraz częściej można dostrzec te same pomysły u autorów. Liczba pewnych konceptów na zbudowanie zagadki jest skończona. Dlatego cieszy mnie sięganie po takie książki, które łamią utarte mniej lub bardziej schematy. Weaver w pozycji “Okruchy pamięci” postawił na poszukiwanie osoby. Zamiast jednak kazać swojemu bohaterowi szukać zaginionej postaci, postanowił, że ta nigdzie nie zniknie, ale utraci pamięć.
W sytuacji jakiej znalazł się Dawid Raker – poszukiwacz stworzony przez Weavera, mamy do czynienia z odwróceniem o 180 stopni tego, co znamy z powieści kryminalnych. Zaginiona osoba jest tylko zagubiona dla pewnej gruby osób. Nad samą sprawą nie wisi presja czasu. No i najważniejsze – trudniej znaleźć jakikolwiek punkt podparcia, skoro mamy do czynienia z człowiekiem – swoistą tabula rasą.
Zaskoczenie, zaskoczenie pogania
Podczas żadnej lektury nie miałem tylu momentów zaskoczenia jak w przypadku książki “Okruchy pamięci”, którą napisał Weaver. Wiem, że ta opinia może sprawić, że moją recenzję potraktujecie jako materiał sponsorowany. Jednak co mi tam! Ta książka naprawdę potrafi zaskoczyć czytelnika. (Nie, to nie reklama. Chociaż lekturę dostałem za darmo) Dzieje się dużo: jedna kobieta miała być umarła, a żyje. Ktoś miał być poważnie chory, a tak naprawdę całkiem dobrze się czuje. W dodatku – nasz – czytelników obraz na temat zbrodniarzy ostatecznie może się lekko zmienić. Chociaż w przypadku bardziej zasadniczych osób – nie musi.
Zniszczyć sobie życie czy innym dookoła?
Weaver w książce “Okruchy pamięci” pokazuje też ważny problem: ile jest w stanie zrobić człowiek, by zadbać o własne “cztery litery”? Niektórzy z bohaterów, żeby nie popaść w niełaskę społeczności lub uratować się przed wyrokiem śmierci, potrafili zniszczyć życie nawet swoim dzieciom. Pytanie: czy gra była warta świeczki? Moja odpowiedź po lekturze: nie wiem. I właśnie dlatego tak dobrze wspominam pozycję Weavera. Potrafiła skutecznie wyprowadzić mnie w pole i nawet po odłożeniu jej na półkę nadal nurtuje mnie swoimi pytaniami.
Dawid Raker is my new best friend
Weaver i “Okruchy pamięci” zachęciły mnie po sięgnięcie po kolejne książki z cyklu o Dawidzie Rakerze. Po prostu polubiłem tego bohatera. Jest gościem z pasją – byłym dziennikarzem, który pomaga ludziom. Widać, że znalazł swoje miejsce w świecie. A nim jest naprawianie życia innym poprzez odszukiwanie ich zaginionych znajomych. Myślę, że większość ludzi jak nie wszyscy, tak naprawdę muszą znaleźć swoje miejsce, żeby być szczęśliwymi. Rakerowi się udało i może dlatego jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął. A jak sprawa wygląda u Was? Wiecie już jak powinniście przysługiwać się światu?
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!