Seria kryminalna z Rudolfem Heinzem jest jedną z naszych ulubionych. Wracamy więc do powieści Mariusza Czubaja z wielką przyjemnością. „Zanim znowu zabiję” okazało się jak dotąd najlepszą pozycją z całego cyklu.
„Zanim znowu zabiję”, czyli kryminał z piłką nożną w tle
Warszawa, 10 kwietnia 2010 roku. W dzień katastrofy smoleńskiej rzuca się pod pociąg Jacek Kos, piłkarz polskiej kadry. Dwa tygodnie później do Katowic przybywa Józef Heinz, trener piłkarski, i prosi syna i głównego bohatera cyklu, aby ten pomógł mu w rozwiązaniu zagadki tego tajemniczego wydarzenia. Kierując się osobistymi powodami, Rudolf zgadza się na pomoc i podczas tygodniowego urlopu prowadzi prywatne dochodzenie. Mężczyzna szybko wpadnie na trop sadystycznego mordercy i powiązanej dawnej sprawy o kryptonimie ZZZ.
Niemal w tym samym momencie ze szpitala psychiatrycznego ucieka Inkwizytor, którego znamy z poprzednich dwóch części cyklu o Rudolfie Heinzu. Czarny bohater pragnie zemścić się i wyrównać rachunki z nieustraszonym komisarzem.
Przeszłość zaglądająca bohaterowi w oczy
„Zanim znowu zabiję” od samego początku wydaje się nieco inna od poprzednich części. Sam Rudolf Heinz również musi mierzyć się z innymi problemami. Już na samym początku ten twardy jak skała bohater walczy ze swoją przeszłością. Zobaczył swojego ojca po raz pierwszy od 40 lat i bynajmniej nie było to sympatyczne spotkanie. Chwilę później dowiedział się o fakcie niejakiego wyjścia na wolność mordercy, który nie tak dawno temu o mały włos nie zabiłby również i jego. Książka więc już na starcie była bardzo interesująca, głównie za sprawą losów głównego bohatera. A jak to bywa w życiu Heinza, nie obywa się również bez licznych browarów i bluesa, które są jego utopią.
Dlaczego reprezentant Polski popełnił samobójstwo?
To pytanie chodzi za nami od samego początku. Sprawa jest jednak zawiła na tyle, że po pierwszym rozeznaniu nie domyślimy się, kto może być winny dramatu. Wiele jest postaci przewijających się przez całą historię, co tylko utrudnia nam w odgadnięciu zagadki. W pewnym momencie dochodzimy nawet do sytuacji, gdy Rudolf zaczyna podejrzewać swojego ojca o odegranie jakiejś roli we wspomnianym samobójstwie. Kryminalna intryga jest tutaj rozegrana perfekcyjnie i zaliczamy ją do najmocniejszych stron tej pozycji. Podobnie jak klimat Polski sprzed dziesięciu lat dobrze oddany przez autora. Ten jednak mógł bardziej dopieścić kreację drugoplanowych postaci, bo widzimy tu duży kontrast w porównaniu do świetnie ucharakteryzowanego Rudolfa.
Heinz po raz kolejny w formie
To, co nas zawsze uderza podczas lektury powieści Mariusza Czubaja to konkretny język, ale przede wszystkim główny bohater. Rudolf Heinz może wzbudzać skrajne emocje, głównie przez jego bezkompromisowość, sposób bycia, a także poczucie humoru. Komisarz nie gryzie się w język, choć nie jest osobą nieustraszoną, jak to wygląda na pierwszy rzut oka. Spotkanie z ojcem i wiadomość o ucieczce Inkwizytora skutecznie wytrąciły go z równowagi. Sprawiły, że nie mógł czuć się tak pewnie. Ostatecznie jednak staje na wysokości zadania, a my możemy podziwiać to, w jaki sposób dopadł mordercę.
Udana kontynuacja
Nie mamy wątpliwości, że „Zanim znowu zabiję” to najlepsza część cyklu o Rudolfie Heinzu. Nawet pomimo niedociągnięć w postaci drugoplanowych postaci, ale także bardzo rozczarowującego wątku Inkwizytora. Czarny bohater pojawia się na samym początku, ale w jego wątku nic się nie dzieje, dlatego potem o nim kompletnie zapomnieliśmy. I co prawda komisarz staje z nim oko w oko na sam koniec, to nie mamy wątpliwości, że był zdecydowanie większy potencjał na rozwiązanie tej historii.
Nie oznacza to jednak, że z samej lektury jesteśmy niezadowoleni. Lektura okazała się świetnym kryminałem osadzonym w rzadko pojawiających się piłkarskich realiach, a do samej serii wróciliśmy z największą przyjemnością. A jako że na półce mamy jeszcze kilka pozycji Mariusza Czubaja, to omawiana w tym miejscu pozycja tylko zachęciła nas do kolejnych wieczorów z Rudolfem Heinzem.
Zajrzyj na naszego Facebooka i Instagrama!
Jeśli zainteresował cię ten artykuł, może zaciekawić cię również „Żałobnica„.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!