Koniec roku to czas podsumowań. Czas, w którym wracamy myślą do minionych miesięcy i przypominamy sobie, co dobrego nas spotkało. Dzisiaj podzielę się z Wami pięcioma tytułami, które w mijającym roku, przeczytałem i których szybko nie zapomnę. A może nawet nigdy?
5. „Chirurg” – Tess Gerritsen
Zacznijmy od końca. Na piątym miejscu w moim małym rankingu znajduje się „Chirurg” Tess Gerritsen. Świetny, mroczny thriller, który przenosi nas do Bostonu, gdzie rozgrywa się pogoń za psychopatycznym mordercą. Zapewniam, że opisy jego zbrodni u każdego wywołają dreszcze na plecach. Co więcej portret psychologiczny antagonisty jest świetnie zbudowany, co dodaje grozy całej powieści. Sprawa, która została już zamknięta, a morderca zabity, musi zostać otwarta na nowo. Tak w kilku słowach można streścić „Chirurga”, który jest świetnym otwarciem cyklu o doktor Maurze Isles i detektyw Jane Rizzoli, dzięki któremu Tess Gerritsen plasuje się w ścisłej czołówce autorów tworzących thrillery.
4. „Boska proporcja” – Piotr Borlik
Kolejna na mojej liście jest, wydana w 2019 roku, „Boska Proporcja” Piotra Borlika, jedynego polskiego autora w moim notowaniu, nad czym ubolewam, bo uwielbiam polską literaturę. Jest to również historia o psychopatycznym mordercy, a właściwie o dwóch mordercach, którzy działając osobno, pragną aby zbrodnią można było wyrażać piękno. Jest to pierwsza z trzech części, której główną rolę gra komisarz gdańskiej policji, Agata Stec. Warto zagłębić się w tę historię, aby poznać tę poplątaną fabułę i świetnie wykreowane postaci, których nie sposób zapomnieć. Już całkiem niedługo sprawdzę, co słychać u Agaty Stec, w kolejnym tomie trylogii Piotra Borlika.
3. „Misery” – Stephen King
Na najniższym stopniu podium ląduje żywa legenda – Stephen King z kultową „Misery”. Wstyd się przyznać, że dopiero w tym roku udało mi się po nią sięgnąć, ale wszyscy, którzy uwielbiają czytać, zrozumieją, że ten tytuł po prostu musiał poczekać na swoją kolej, w długiej kolejce. Jest to opowieść o pisarzu uratowanego z wraku rozbitego samochodu przez fankę jego autorskiego cyklu, którego główną bohaterką jest tytułowa Misery. Brzmi jak sielankowa historyjka. Nic bardziej mylnego. To przerażający thriller, w którym autor doskonale ukazuje do czego jest zdolny prawdziwie szalony fan. Jeśli ktoś wątpi w to, że Stephan King jest Królem Grozy, to zapraszam do lektury tej powieści, w której chyba najwyraźniej widać jego kunszt. Mam nadzieję, że w 2020 roku znajdę czas i powtórzę sobie tę historię.
2. „Małe życie” – Hanyi Yanagihara
Na drugim miejscu uplasowała się powieść, która poruszyła mnie jak żadna inna. „Małe życie” Hanyi Yanagihara to przygnębiające studium traumy i prawdziwej przyjaźni. O tym, że żyjąc swoim, małym życiem możemy nie zauważyć czyjegoś skrywanego dramatu. Świetnie wykreowane portrety psychologiczne bohaterów, dały efekt głęboko realistyczny i dzięki temu powieść czyta się niezwykle płynnie. Do tego stopnia, że momentami byłem wstrząśnięty tym, jak narrator lekko mówi o tak potwornych wydarzeniach.
Powieść jest napisana dość nietypowo, ponieważ losy głównego bohatera poznajemy przede wszystkim z rozmyślań i wspomnień pozostałych postaci. Samych dialogów jest niewiele, aczkolwiek są bardzo treściwe. Prócz tego, że akcja dzieje się w Nowym Yorku to nie wiemy tak naprawdę nic więcej o miejscu akcji ani o czasie, w którym rozgrywa się powieść. Te wszystkie, wydawałoby się istotne, elementy powieści zostały ograniczone z jednego powodu. Mamy się skupić na cierpieniu Juda, głównego bohatera, którego przeszłość stopniowo poznajemy. Jest to trudna literatura, ale szczerze polecam i niech Was nie zrazi te 800 stron. Siadajcie i czytajcie. Warto. Takich książek się nie zapomina.
1. „Chłopiec, kret, lis i koń” – Mackesy Charli
Uwaga, werble proszę! Pierwsze miejsce w moim prywatnym rankingu, książek przeczytanych w 2019 roku zajmuje: „Chłopiec, kret, lis i koń” autorstwa Mackesy Charli. Książka piękna pod każdym względem. Pięknie wydana, pięknie ilustrowana i pięknie napisana, chociaż akurat tekstu jest tu wyjątkowo mało. Tekst ogranicza się do krótkich dialogów, jednak wsparte ilustracjami mówią nam o wiele więcej niż sami możemy przypuszczać, dzięki temu po każdym przeczytaniu tej książki postrzegamy tę historię inaczej. Widzimy w niej siebie, swoich przyjaciół i najbliższych.
Książka jest przedstawiana, jako literatura dziecięca, ale dorośli śmiało mogą po nią sięgnąć, a nawet powinni. Za nim sięgnąłem po opowieść o chłopcu i jego trzech przyjaciołach, nie przypuszczałem, ani przez moment, że tak mocno na mnie wpłynie. Takie zaskoczenia są najwspanialsze. Możliwe, że to jeden z powodów dzięki którym tak mocno cenię tę historię. A tego, że będę do niej wracał, możecie być pewni.
Tak przedstawia się moja wielka piątka książek przeczytanych w 2019 roku. Możecie się ze mną zgadzać lub nie, ale to właśnie te tytuły zrobiły na mnie największe wrażenie w minionym roku. Z okazji zbliżającego się Nowego Roku życzę wszystkim, jak najwięcej czasu, który można poświęcić na lekturę, bo właśnie tego, nam czytelnikom, najbardziej brakuje.
MICHAŁ KARPIŃSKI