W świętach Bożego Narodzenia chodzi o to, żeby mieć odwagę poświęcić swój czas i dzielić się sobą z innymi. O tym dawaniu siebie napisała właśnie Agata Przybyłek w najnowszej powieści „Gdybym cię nie spotkała”.
„Gdybym cię nie spotkała” Agata Przybyłek
Na wstępie zaznaczę, że wielkim fanem tego typu książek nie jestem. Głównie dlatego, że kojarzą mi się z maksymalnie przesłodzonymi filmami świątecznymi, głównie romansidłami, które zawsze mnie nudziły i jak dotąd nic się nie zmieniło.
W „Gdybym cię nie spotkała” mamy podobnie. Agata Przybyłek przedstawia historię Chany, Daniela i Sary. Mężczyzna jest znanym w całej Polsce biegaczem, który odniósł bardzo poważną kontuzję, jego kariera sportowa wisi na włosku, dlatego na czas rekonwalescencji wraca do rodzinnego miasteczka i wprowadza się do brata i jego rodziny. Sara mieszka w tej miejscowości, jest po rozwodzie i pracuje w gminnym ośrodku kultury. Po tym jak kobieta dowiaduje się, że jej była podopieczna jest poważnie chora organizuje festyn mikołajkowy połączony z loterią, z której cały dochód zostanie przeznaczony na leczenie dziewczynki.
Przeczytaj również: „Świąteczne nieporozumienie” Katarzyna Bester – recenzja
Mamy zatem dwie postaci w problematycznej sytuacji i jak można się domyślać, połączy ich sprawa pomocy dziecku. Zarówno Sara jak i Daniel nie mają dobrych doświadczeń z poprzednich związków, dlatego drzemie w nich ogromne pragnienie miłości. Dlatego tak szybko wpadają sobie w ramiona. Moim zdaniem jednak cała ich historia poprowadzona jest w zbyt trywialny sposób. Chodzi mi o to, że w opowieści o zakochiwaniu się tej dwójki w sobie nie dzieje się nic ciekawego, ta relacja jest tak słodko-pierdząca, że momentami chciałoby się wyrzucić książkę za okno. Tego typu lektury muszą nastrajać optymistycznie, ale tutaj całość oderwana jest od rzeczywistości.
Osobna kwestia to wątek Chany. Przez całą książkę zastanawiałem się, z jakiego powodu został on poprowadzony, a odpowiedź dostałem na jednej z ostatnich stron opowieści oraz tylnej stronie okładki. Rozumiem zamiar autorki, ale gdyby temat dyrektorki przytułku dla dzieci podczas II Wojny Światowej się nie pojawił, to książka na niczym by nie straciła, a zyskałaby przejrzystość. Agata Przybyłek niezbyt umiejętnie połączyła te historie, czym wprawiła mnie w spore osłupienie. Jedynie kwestia Chany zaskoczyła mnie w tej pozycji, a i tak została w naprawdę widowiskowy sposób zmarnowana.
Autorka w posłowiu zdradziła, że jeszcze przy żadnej książce tak nie przeżywała opisywanych historii i być może sporo czytelniczek w podobny sposób odbierze „Gdybym cię nie spotkała”. Na pewno opowieść o poświęceniu i sile miłości, co najmocniej akcentuje jedynie wątek Chany i jej śmierci, poruszy niejedno serce, ale moje rozczarowało, bo wszystko tutaj jest przekombinowane. Zaczynając od konstrukcji książki z podziałem na dwie historie, poprzez banalne dialogi i sytuacje, a kończąc na współczesnym języku, jakim posługiwali się ludzie w latach 40. XX wieku.
„Gdybym cię nie spotkała” Agata Przybyłek – recenzja
Największym plusem jest to, że ogólnie książkę „Gdybym cię nie spotkała” czyta się dosyć szybko, można zagłębić się w lekturze np. oglądając jakiś film lub mecz w telewizji. Kolejna rzecz to bardzo pozytywny wątek zakochania Daniela i Sary, który podpasuje świątecznej lub noworocznej atmosferze. Gratuluję wydawnictwu wyboru okładki, która jest przepiękna i zdecydowanie przyciąga wzrok. Problem w tym, że ma ona tematykę świąteczną, a to jest trochę mylące.
Wszystkie książki Agaty Przybyłek znajdziecie na selkar.pl.
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!