Oglądaliście serial Wikingowie? A może czytaliście o nich jakieś ciekawe książki? Z tematem Wikingów przez chwilę spotkałem się przy okazji pozycji Kena Folletta i nauki o historii języka polskiego, jednak dopiero Daniel Komorowski i jego książka „Furia Wikingów” pozwoliła mi głębiej wejść do ich świata.
Materiał powstał dzięki współpracy recenzenckiej autora recenzji z Wydawnictwem Replika.
„Furia Wikingów” – jak Komorowski opisał brutalność?
I jak wygląda to królestwo? Przede wszystkim dominuje w nim śmierć. Celem Wikingów było okrycie się wiekopomną chwałą zdobywców i zapewnienie sobie miejsca w Valhalli, a nie da się tego uzyskać bez ciągłej walki. Nie bez powodu wojowie z Północy siali strach w całej Europie, bo akurat w tym fachu byli chyba najlepsi w swoich czasach. Chodziło o naprawdę wiele aspektów: charakterologicznych, taktycznych, wyszkolenie i uzbrojenie. Również pod względem brutalności Wikingowie nie mieli sobie równych w Europie. I autorowi bardzo dobrze udało się to opisać.
Dynamika niczym w najlepszym filmie akcji
„Furia Wikingów” rozpoczyna się od ataku wojsk Ragnara, króla Danii, na angielski klasztor na wyspie Lindisfarne. Tym samym jest to początek dalekich wypraw tego narodu, który chciał się wzbogacić na podboju chrześcijańskiej Europy. Muszę przyznać, że oprócz brutalności cechą charakterystyczną tej książki jest akcja. Tutaj naprawdę cały czas coś się dzieje. Komorowski serwuje nam sporo zwrotów i znakomicie opisane pojedynki. Wyróżnić muszę nie tylko dbałość o szczegóły uzbrojenia, ale dynamizm ruchów. Czytając „Furię Wikingów” miałem wrażenie, jakbym był operatorem kamery na planie serialu.
Ivan Bezkostny – ważna postać
Mocnym punktem tej książki jest również postać Ivara Bezkostnego – drugiego syna Ragnara, najbardziej brutalnego i zarazem jednego z najlepszych wojowników. Szkoda tylko, że jeżeli chodzi o interesujące osoby, to w „Furii Wikingów” Komorowskiego mogę wymienić tylko jego. Dobrze zapowiada się również wątek Amiry. Trzeba jednak przyznać, że w sumie to trochę mała liczba. Może w kontynuacji będzie z tym lepiej. Bardzo na to liczę, bo jeśli do tej akcji autor dołożyłby ciekawe postaci, to może z tego wyjść książka wyjątkowa.
Język niedopasowany do realiów
Mam też trochę zastrzeżeń odnośnie języka. W mojej opinii jest on trochę zbyt współczesny i momentami – szczególnie w dialogach – nie pasujący do sytuacji. Podczas lektury ma się wrażenie, jakbyśmy wsłuchiwali się w rozmowy żołnierzy w Iraku lub Afganistanie, a przecież mowa o VIII wieku! Momentami mocno uśmiechałem się podczas lektury, ale był to raczej półuśmiech politowania. Niekiedy nawet zażenowania…
Komorowski w posłowiu przyznaje się do ingerencji w fakty, dlatego „Furii Wikingów” na pewno nie można nazwać książką historyczną. Niemniej dla fanów Wikingów i rekonstrukcji walk będzie to interesująca możliwość poznania klimatu czasów średniowiecza, ówczesnego oręża i taktyki. Sam dzięki lekturze tej książki ciekawie spędziłem weekend. Mam nadzieję, że kolejne części będą jeszcze lepsze i następna lektura dostarczy mi jeszcze więcej emocji.
Jeśli spodobał ci się ten artykuł, może zainteresuje cię również „Rok 1984”.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!