Francuski pisarz wydał dotąd dziewiętnaście książek, z których przeczytałam cztery. Dwukrotnie byłam zachwycona dziełami Guillaume Musso, raz byłam lekko rozczarowana. Jak było w przypadku pozycji „Zabawa w chowanego”?
Materiał powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Albatros.
„Zabawa w chowanego” Guillaume Musso
Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu, minęło kilka dni i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Nadal trudno mi wydać jednoznaczną opinię na temat tej pozycji. Fabuła lektury „Zabawa w chowanego” jest niezwykle zaskakująca, ale jak to u Guillaume’a Musso, nie do końca wiadomo, co autor miał na myśli. Chodzi mi tutaj o te elementy fabuły, odnośnie których można mieć poważne wątpliwości, czy rzeczywiście są realne. I moim zdaniem Francuz tym razem przesadził.
Musso znowu komplikuje fabułę
Mamy tutaj dwójkę bohaterów, oboje są pisarzami. To Flora Conway i Romain Ozorski. Ona mieszka w Nowym Jorku i stroni od mediów, on zaś w Paryżu i w związku z zagrywkami żony często jest negatywnym bohaterem social mediów. Co łączy tę dwójkę? Okazuje się, że więcej niż mogło by się wydawać i tu francuski autor potrafił zaprezentować swoją charakterystyczną stronę, czyli komplikowanie fabuły. W „Zabawie w chowanego” nie zawsze to, co zdaje się być rzeczywistym, jest takim w istocie. I w tym przypadku trzeba to zaliczyć jako minus, bo ja mimo znajomości pióra tego autora, po odłożeniu książki na półkę musiałam sobie dużo dopowiedzieć. Moim zdaniem zdecydowanie za dużo.
Jak daleko może posunąć się pisarz?
W książce nie brakuje wytworów wyobraźni autora, dziwnych zwrotów akcji, niedopowiedzeń. W trakcie lektury miałam pewne wrażenie książkowej incepcji. Kto oglądał film Christophera Nolana z Leonardo di Caprio w roli głównej, ten może mieć podobne odczucia. Z niewielką różnicą, ponieważ w „Incepcji” bohaterowie wchodzili w świat snu, tu zaś bardziej mamy do czynienia z wyobraźnią.
Z jednej strony zadziwia mnie jakie pomysły mają czasem pisarze, z drugiej zastanawiam się, czy może w trakcie pisania kolejnych powieści sami doświadczają takiego wejścia w świat swoich bohaterów? I być może tak właśnie jest w przypadku Musso i książki „Zabawa w chowanego”. Nie jestem jednak przekonana, czy to najlepszy sposób na tworzenie kolejnych historii. Czytelnik może bowiem się łatwo pogubić, a w literaturze popularnej raczej chodzi o to, aby odbiorca nie miał olbrzymich problemów z interpretacją.
„Zabawa w chowanego” Guillaume Musso – recenzja
Książka jest na pewno bardzo specyficzna, gdyby ktoś od niej rozpoczął przygodę z twórczością Guillaume Musso, mógłby się rozczarować. Mnie „Zabawa w chowanego” nie zachwyciła jakoś wybitnie, ale też nie była nieprzyjemną lekturą. Owszem, są pozycje Francuza, które podobały mi się bardziej. Tę przeczytałam do końca i odkładam ją na półkę z przeświadczeniem, że dostarczyła mi przyjemności czytania. Nie polecam jej jednak czytelnikom dopiero poznającym książki autora. Bo choć po lekturze byłam usatysfakcjonowana, to o samej fabule nie będę już pamiętała za kilka miesięcy.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje Cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!