okładka książki "Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek" Tomasz Frankowski, Piotr Wołosik
Książka "Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek"

Tomasz Frankowski, czyli po prostu „Franek”, to jeden z najlepszych przykładów „grzecznych” piłkarzy. Brak skandali, profesjonalizm, udane życie rodzinne, ambitne plany po zakończeniu kariery. I taka sama jest ta książka. Dosłownie.

Łowca bramek i kolega ze szkolnej ławki

Tomasz Frankowski, legenda polskiej piłki, najskuteczniejszy ze współczesnych napastników Ekstraklasy. Jego występy w reprezentacji Polski dawały nadzieję i rozbudzały wyobraźnię kibiców, na długo przed erą Roberta Lewandowskiego. Setkami goli zapracował na przydomek „Franek łowca bramek”, który do dziś zna każdy sympatyk sportu.

„Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek” to wywiad-rzeka przeprowadzony przez Piotra Wołosika. Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” to prywatnie bardzo bliska osoba byłego piłkarza, a obecnie posła do Parlamentu Europejskiego. Obaj dorastali na jednym osiedlu, kopali piłkę na prowizorycznych boiskach. Czuć aż nadto chemię pomiędzy panami, co jest i zaletą, i wadą. Lecz o tym za chwilę.

Dla mnie osobiście jest to postać szczególna, gdyż również pochodzę z Białegostoku. Moment, w którym na dobre zacząłem interesować się piłką nożną przypadł wówczas, kiedy o sile ataku Jagiellonii decydował właśnie Tomasz Frankowski. Tym bardziej chciałem więc poznać historię swojego pierwszego lokalnego bohatera.

„Franek”, czyli grzeczna historia grzecznego piłkarza

Tytuł książki może być poniekąd mylący. Stwierdzenie „prawdziwej historii” skłania czytelnika do myślenia, że opowieść przedstawi nam dotąd nieznane fakty, pozakulisowe skandale czy afery piłkarza, które jakimś cudem nie trafiły na okładki brukowców. Po poświęceniu zaledwie godziny nad lekturą możemy jednak stwierdzić, że nic z tego nie będzie. Były napastnik, przy współpracy z dziennikarzem, opowiada o swoim zwyczajnym życiu w prostych słowach. Bez szukania sensacji, sztucznego budowania napięcia, przekleństw czy prania brudów z piłkarskiej szatni po upływie kilkunastu lat.

okładka książki "Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek" Tomasz Frankowski, Piotr Wołosik
Książka „Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek”

Podczas lektury ma się jednak wrażenie, że niekoniecznie dziennikarz chciał podejmować i wgłębiać się w najtrudniejsze tematy. Konflikt z Pawłem Janasem, który nie powołał napastnika na pamiętny mundial w Niemczech, jest oczywiście poruszony. Nie ma się jednak takiego przekonania, że Piotr Wołosik zrobił wszystko, aby zmusić Frankowskiego do trudnych refleksji. Dziennikarz więc nie miał wielkiego pragnienia, aby sprowokować swojego rozmówcę do zwierzeń i wyjawienia tego, czego czytelnik chciałby się dowiedzieć.

Im dłużej spędzamy czas z lekturą, tym bardziej widoczne jest podejście Frankowskiego do jego zagranicznej kariery. Były piłkarz za swoje niepowodzenia często obarcza winą kogoś (lub coś) innego niż siebie. Choć trzeba przyznać, że nie unikał on poważnych urazów w Anglii czy Hiszpanii. Więcej czasu można było poświęcić na pamiętne momenty „Franka” w barwach Wisły Kraków, gdzie czuł się zdecydowanie najlepiej.

Książka do szybkiego przeczytania i odłożenia na półkę

Na tę książkę należy spojrzeć też z drugiej strony. Bliska znajomość dziennikarza z piłkarzem spowodowała, że czyta się ją w błyskawicznym tempie. Między panami czuć chemię, nie brakuje żartów, ironii oraz dystansu do własnej osoby. Dla starszych fanów polskiej piłki na pewno będzie to udana podróż sentymentalna do czasów, gdy rodzimy klub rywalizował na równi z Realem Madryt czy FC Barceloną.

Osobom pragnącym dowiedzieć się więcej o historii naszego futbolu, polecam zapoznać się z tą książką. Nie jest ona wybitna, raczej poprawna, której wiele brakuje do ideału. Lektura przybliża nam klimat związany z budowaniem wielkiej Wisły Kraków, ale również nieudanymi wielkimi imprezami w wykonaniu polskiej reprezentacji.

„Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek” dowodzi również, że w czasach, gdy w klubach brakowało profesjonalizmu, to byli piłkarze, na których można się było wzorować. Nie tylko zdobywanymi bramkami i kluczowymi podaniami. Tomasz Frankowski jest tego najlepszym przykładem.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Lutowe premiery, które warto przeczytać?”.

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!

5/5 - (1 vote)
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

By Paweł Łopienski

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane. Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki. Kontakt: pawell@przeczytane.net

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights