Jeśli szukacie pozycji, która totalnie zryje wam banię, to polecam „Zaginione dziewczyny”, którą napisał John Glatt. Szczególnie fani serialu „Cryminal Minds” i pozycji „Wyborny trup” powinni być usatysfakcjonowani.
Post powstał dzięki współpracy autora tekstu z Wydawnictwo Filia.
Jaki reportaż najbardziej Was przeraził?
Przeczytałem w tym roku „Wybornego trupa”. Całkiem niedawno poznałem historię „Krwawego rzeźnika”. Obejrzałem wszystkie sezony serialu „Criminal Minds” (w którym specjalna jednostka behawioralna FBI zajmuje się łapaniem seryjnych morderców). Ale to po skończeniu lektury „Zaginione dziewczyny”, którą napisał John Glatt, czuję się starszy o dobre kilka lat. Książka przedstawiająca losy Amandy Berry, Giny DeJesus i Michelle Knight, które porwał Ariel Castro i przez dekadę więził w swoim domu w Cleveland, wycisnęła ze mnie ostatnie soki.
Glatt i „Zaginione dziewczyny”, czyli jak włos jeży się na głowie
To jak ogromną tragedię przeżyły te trzy dziewczyny, zwyczajnie nie mieści się w głowie. Bo czy normalne były warunki, w których były one przetrzymywane? Nie, myślę, że lepiej ma więzień w każdym kraju na świecie. Czy w najgorszych koszmarach nastoletniej dziewczyny są codzienne brutalne gwałty, kary cielesne i psychiczne? Myślę, że zdecydowanie nie. Czy kobieta zostająca przy zdrowych zmysłach i będąca w ciąży chciałaby, aby ojciec jej dziecka głodził ją, bił i skakał po brzuchu, tylko po to, aby przerwać ciążę? Nie wydaje mi się.
Z tym musiały się zmierzyć bohaterki książki „Zaginione dziewczyny” której autorem jest John Glatt oraz wszyscy odważni czytelnicy. Zdecydowana większość tej historii to opowieść o prawdziwym potworze i niesamowitym piekle, jaki zgotował on trójce więźniarek i najbliższej rodzinie. Jest w tym reportażu jedna, pozornie drobna kwestia, dla której wręcz trzeba po niego sięgnąć. To zdumiewająca wola życia i niegasnąca nadzieja, że jeszcze będzie dobrze. Bo skoro Amanda, Gina i Michelle trafiły do piekła na ziemi, a mimo to dzięki swojej heroicznej walce przeżyły, to i my jesteśmy w stanie przezwyciężyć własne trudności.
Czego mi tu zabrakło?
Czego mi w tym reportażu zabrakło? Liczyłem na bardziej dokładne oddanie psychiki Ariela Castro. Czegoś takiego jak Peter Conradi zrobił w „Krwawym rzeźniku”, gdzie doskonale widzimy jak zmieniał się bohater. Mimo to uważam, że John Glatt odwalił kawał roboty, bo „Zaginione dziewczyny” to znakomity reportaż. I choć książka jest przerażająca, momentami odpychająca, totalnie ryjąca banię, to dla tej iskierki nadziei moim zdaniem adresowana do każdego czytelnika.
Jeśli spodobały ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Krwawy rzeźnik”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!