„Kraina marzeń”, którą napisał Nicholas Sparks, to nie jest typowy romans, z których doskonale znamy tego pisarza. Autor porusza poważne tematy, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mógł wykonać to w lepszy sposób.
Materiał powstał dzięki współpracy z wydawnictwem Albatros.
„Kraina marzeń” Nicholas Sparks
Drogi ludzi potrafią przeciąć się w najmniej oczekiwanym momencie. Aż nazbyt dobrze przekonują się o tym trzej główni bohaterowie kolejnej powieści Nicholasa Sparksa. Colby Mills od zawsze marzył o byciu zawodowym muzykiem. Nagła śmierć sprawującego nad nim opiekę wujka brutalnie pokrzyżowała jego plany. W jednym z barów na Florydzie poznaje pewną dziewczynę, Morgan Lee. Dziewczyna jest córką cenionych lekarzy z Chicago i po ukończeniu studiów zamierza zrobić karierę jako piosenkarka. Trzecia bohaterka, Beverly, wraz kilkuletnim synkiem musi uciekać od męża tyrana.
Przeczytaj także: „ZANIM WYSTYGNIE KAWA” TOSHIKAZU KAWAGUCHI – RECENZJA
Problem bohaterów
Akcję powieści przeżywamy z perspektywy dwóch osób. Miłosne dylematy Colby’ego przeplatają się z często dramatycznymi wydarzeniami z życia Beverly. Leniwe wakacje mężczyzny nijak nie wpasowały się w pędzącą w coraz większe tarapaty kobietę. Bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że z większymi wypiekami na twarzy czytam o losach bohaterki. Czytając o perypetiach mężczyzny ziewałem tak mocno, iż bałem się o połknięciu (dosłownie!) książki amerykańskiego pisarza. „Kraina marzeń”, której autorem jest Nicholas Sparks, jest więc powieścią nieregularną, przy której akcja często urywa się w nieodpowiednim momencie. Wówczas przechodzimy do drugiego bohatera, u którego dzieje się niewiele. Przeskoki między postaciami okazały się nietrafionym pomysłem.
Powieść słodko-gorzka
Muszę przyznać, że „Kraina marzeń” mnie zaskoczyła. Nie jest to typowy romans, którego mogłem się spodziewać po Nicholasie Sparksie. Owszem, znalazłem w tej pozycji miłosny wątek Colby’ego i Morgan, lecz nie on był tu najważniejszy. Zdecydowanie więcej emocji wywołuje drugi wątek. Nie chcę za wiele zdradzać, ale losy Beverly okażą się naprawdę poruszające. Dreszcze niepokoju i strach towarzyszą podczas obserwowania, co dzieje się z kobietą. Przez większą część powieści nie za bardzo wiem, co się dokładnie w „Krainie marzeń” dzieje. I jak się to wszystko skończy. To uczucie niepewności to największy atut tej lektury. Do którego przyczyniło się bardzo umiejętne prowadzenie fabuły przez Nicholasa Sparksa.
Przeczytaj także: „JEDNO ŻYCZENIE” NICHOLAS SPARKS – RECENZJA
Zakończenie, na które warto było czekać
Skacząc z jednego wątku do drugiego, przez większą część powieści miałem wrażenie, że tracę swój czas. Tego autorowi nie zapomnę, ponieważ mógł zdecydować się na inne rozwiązanie. Na szczęście Nicholas Sparks w książce „Kraina marzeń” broni się zakończeniem wbijającym w pamięć. Z czasem przekonujemy się, że wątek Colby’ego umiejętnie spina się z bohaterką, której problemy nasilają się z każdą sekundą. Wówczas przebrnęła przez moją głowę myśl, że jednak warto było czekać. Problem w tym, że Colby’ego było w tej książce za dużo. Pisarz powinien bardziej skupić się na Beverly, oszczędzając nam niektórych wydarzeń z życia mężczyzny, które oceniam jako zbędne.
„Kraina marzeń” Nicholas Sparks – recenzja
„Kraina marzeń” to powieść wyjątkowa w twórczości takiego autora, jak Nicholas Sparks. Książka nie jest typowym romansem, do jakiego przyzwyczaił nas amerykański pisarz. Z drugiej jednak strony nie zaliczyłbym tego tytułu do najlepszego w dorobku tego autora. Nie mam nic do zarzucenia w kwestii języka, czy podjęcia ważnych tematów. W końcu nie jest to tylko opowieść o miłości i niespełnionych marzeniach, ale także depresji i chorobie psychicznej. Obok tych zagadnień nie da się przejść obojętnie. Nicholas Sparks mógł jednak skonstruować powieść w inny sposób. Mniej cierpliwi czytelnicy mogli nie dotrwać do tego, co najważniejsze w „Krainie marzeń”.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!