Jeśli jeszcze nie wybraliście lektury na jesienne wieczory, polecam „Do ostatniej kropli krwi” Grahama Mastertona. Jedenasta część serii przygód Katie Maguire to idealny materiał na weekend. Jedynym problemem może być to, że jak akcja już was wciągnie, to szybko się ten wolny czas skończy.
Materiał powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Masterton nie znosi Katie Maguire?
Przy okazji recenzji poprzedniej części „Żebrząc o śmierć” postawiłem takie pytanie: „czy autor aż tak nie lubi swojej najważniejszej postaci?”. Po lekturze „Do ostatniej kropli krwi” stwierdzam, że nie znosi jej na pewno, bo to co Katie musi przeżyć, dotknęłoby, przemieliło i wypluło każdego. Bez dwóch zdań złamałoby każdego faceta i to nie zwykłego Ryśka sprzed kanapy, ale również bezkompromisowego „Despero” ze słynnego Pitbulla. A my mamy przecież do czynienia z kobietą. Naprawdę rzadko da się spotkać w literaturze, aby to płeć piękna dowodziła całą policją w danym mieście. Graham Masterton odważnie zastosował ten pomysł w swojej serii, ale żeby dodać jej realizmu, zesłał na nadkomisarz Maguire wszystkie możliwe plany. I to nie jest tak, że narzekam – wręcz przeciwnie – to uatrakcyjnia lekturę. Niemniej tak po ludzku jest mi tej bohaterki zawsze przykro.
Akcja „Do ostatniej kropli krwi”? Masterton ponownie zesłał na miasto wszystkie możliwe nieszczęścia
W „Do ostatniej kropli krwi” niedaleko miejscowości Cork zostaje znaleziony spalony samochód. Co więcej, nie był on pusty, bo w środku znajdowały się zwłoki ważnego sędziego – niegdyś kochanka Katie. Do tego w mieście rozpoczyna się krwawa wojna miejscowych gangów, a nad rzekę wraca zabójca kobiet. Nasza nadkomisarz musi opanować poważny kryzys, jak zwykle nie wszyscy jej koledzy po fachu będą pomocni. Tym razem jednak będzie ona miała przeciwko sobie również media. Czy Katie znowu sobie z tym poradzi?
Czy nadkomisarz Maguire można uznać za realną?
Nie zdradzę Wam żadnych szczegółów, ale odpowiem tak: po przeczytaniu „Do ostatniej kropli krwi” jeszcze bardziej wypatruję kontynuacji. I to pomimo dosyć naciąganej głównej postaci: seksbomby na czele sekcji kryminalnej irlandzkiej policji miasta Cork, która ma przeciwko sobie cały świat. Skutecznie jednak radzi sobie z wszystkimi trudnościami, a ogromne problemy osobiste w ogóle nie odbijają się na jej pracy. Wszystko przez te zabiegi autorskie, o których pisałem wcześniej: można kręcić nosem na realizm głównej postaci, ale z warstwy fabularnej Masterton broni się zdecydowanie. Tę serię po prostu chce się czytać!
Masterton nie traci charakteru
Mimo tego „Do ostatniej kropli krwi” to bardzo dobry kryminał. Chociaż główny wątek Katie nazwałem naciąganym, to o kobiecie, która walczy o swoje w świecie zdominowanym przez mężczyzn, czyta się z zainteresowaniem. I to nie tylko z perspektywy damskiej (co akurat jest dosyć oczywiste), ale również tej męskiej. Każdy facet zwróci uwagę na taką postać. Będzie też chciał poznać przyczyny tego, dlaczego akurat płeć piękna zasłużyła na taki szacunek. Do tego Masterton potrafi wiele wątków połączyć w logiczną całość, stosuje plot twisty. Stąd cała narracja jest ciekawa i niesamowicie płynna. I jak to Masterton, bardzo realistycznie opisuje sceny seksu oraz drastyczne morderstwa. Zwłaszcza w tych ostatnich Brytyjczyk gustuje najbardziej, co fanom kryminału nie powinno przeszkadzać.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Żebrząc o śmierć”.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!
Lubię twórczość autora 🙂 Obecnie jestem po lekturze świetnego kryminału „Zew”, który szczerze polecam 🙂