Kryminały skandynawskie czy amerykańskie?

Kryminały skandynawskie od lat cieszą się wielką popularnością. Nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Lecz czy pozycje z gatunku „nordic noir” ustępują amerykańskim odpowiednikom?

Materiał powstał dzięki współpracy z wydawnictwem Albatros.

Kryminały skandynawskie. Dlaczego warto sięgnąć?

Jeszcze jakiś czas temu bez wątpienia powiedziałbym, że tak. Odkąd w 2009 roku poznałem książki Jo Nesbo, nie wyobrażałem sobie lepszego kryminału skandynawskiego. Ale tego normalnego również. To uczucie spotęgowało jeszcze sięgnięcie po całą trylogię Millenium napisaną przez Stiega Larssona. Podobał mi się tajemniczy klimat tych książek i fascynowały misternie skonstruowane zagadki kryminalne. Od całości nie dało się po prostu oderwać, a momentami miało się ciarki na plecach.

Dopiero kilka lat później za namową kolegi sięgnąłem po amerykańskie kryminały. I chociaż nie miałem jeszcze możliwości sięgnięcia po wszystkie klasyki tamtejszej literatury, to autorzy urzekli mnie językiem swoich powieści. Lektury często okazywały się wręcz nie do odłożenia, dzięki szalonemu dynamizmowi akcji i ogromnej liczbie plot twistów.

Rozrywka na wysokim poziomie

I taka jest właśnie książka Lisy Gardner „W ukryciu”. Sięgnąłem po nią na początku weekendu, bo po całym tygodniu miałem ochotę odpocząć. Potrzebowałem do tego ogromnie wciągającej, ale nie zobowiązującej lektury. Ten kryminał idealnie spełnił moje oczekiwania. Porwał mnie na dwa popołudnia i pozwolił zregenerować się przed wysiłkiem kolejnych dni.

sterta książek
Książki Lisa Gardner

Największym problemem każdego kryminału skandynawskiego, amerykańskiego i pozostałych, jest rozwiązanie zagadki morderstwa. „W ukryciu” zagwarantowało mi spory dylemat, ponieważ do samego końca nie byłem pewny zakończenia. Autorce udało się tak to połączyć, że wyłożyła na stół wszystkie propozycje, ale najważniejsze zostawiła na finał. To duża sztuka.

Miłość rodzica

„W ukryciu” opowiada historię Annabelle M. Granger. Dziewczynka miała siedem lat, kiedy wraz z rodzicami po raz pierwszy musiała uciekać z domu. Potem były ciągłe zmiany miejsca zamieszkania, nieustanne zmiany tożsamości. Teraz, po dwudziestu pięciu latach, kiedy wreszcie gdzieś się zadomowiła, dowiaduje się z prasy, że dziewczynka, nazywająca się tak samo jak ona przed pierwszą ucieczką, nie żyje.

Powieść Lisy Gardner to bardzo dobry kryminał amerykański zawierający bohaterów, którzy szybko zyskują sympatię czytelnika. Zwróciłbym uwagę na jeden ważny wątek. Kwestię miłości rodzica do swoich dzieci. Uczucia wielkiego, gotowego do maksymalnych poświęceń, cierpliwego, znoszącego nawet najgorsze. W obliczu obecnych wydarzeń na pewno zmusi to do refleksji.

Jeśli spodobały ci się kwietniowe premiery, może zainteresuje cię również „Z dala od świateł”!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!

Czytelnik, recenzent i promotor literatury.

Na co dzień wydawca miejskiego portalu Radia Eska w Białymstoku. Zajmuje się bieżącymi sprawami dotyczącymi stolicy Podlasia, jak również całego regionu. Z mediami, wcześniej głównie sportowymi, związany od 2016 roku. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Prywatnie wielki fan mediów społecznościowych, piłki nożnej oraz serialu „Przyjaciele”.

Kontakt: m.lopienski@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *