W minionych latach w Polsce notowano wzrost zainteresowania czytaniem książek. Polacy więcej czytali zwłaszcza podczas pandemii, kiedy wiele osób zmuszonych było pozostać w domach. W ostatnim czasie sytuacja jednak wydaje się wracać do normy. Tylko jak czytelnictwo w Polsce może się rozwijać, skoro na rynku wydawniczym ceny regularnie szybują w górę, a książka powoli staje się towarem luksusowym?
Polacy czytają coraz mniej
Rok 2020. Brak dostępu do tradycyjnych wydarzeń kulturalnych skłonił Polaków do sięgnięcia po literaturę w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet po zakończeniu lockdownów, tendencja ta utrzymuje się, co oznaczało, że zarówno książki papierowe, jak i elektroniczne, cieszą się stałym zainteresowaniem. Dane wskazywały wówczas, że w 2020 roku aż 42% Polaków zadeklarowało sięganie po książki, co stanowiło najwyższy od kilku lat odsetek czytelników.
W lipcu ubiegłego roku Krajowy Instytut Mediów opublikował cykliczny raport dotyczący czytelnictwa w Polsce. Zgodnie z wynikami badania, tylko 44% ankietowanych przeczytało przynajmniej jedną książkę. Większość respondentów nie miała kontaktu z żadną lekturą, ani w formie tradycyjnej, ani elektronicznej.
Najwięcej książek przeczytali respondenci w wieku 16-24 lata, natomiast im starsza grupa wiekowa, tym mniejsze zainteresowanie czytaniem. Wśród osób w wieku 65+ aż 64% nie sięgnęło po żadną książkę. Zauważalna jest również różnica między płciami, gdzie mężczyźni czytają znacznie mniej – aż 64% z nich nie przeczytało żadnej lektury.
Te informacje są niepokojące, ponieważ oznaczają powrót statystyk czytelnictwa do poziomu sprzed pandemii. W 2020 roku, gdy byliśmy zmuszeni do pozostania w domach, częściej sięgaliśmy po książki. Wówczas wielu z nas myślało, że to może być początek pozytywnego trendu, ale niestety zostaliśmy rozczarowani. Pozostaje otwarte pytanie: dlaczego przestajemy czytać książki?
Wzrost cen książek = mniejsza sprzedaż
Byłbym nieuczciwy, gdybym mniejsze zainteresowanie książkami zrzucił na bark coraz wyższej ceny. Lecz sami przyznacie, że coś w tym jest. Podwyżki wprowadzane regularne przez papiernie zwiększają koszty drukarni. Do tego dochodzi wzrost cen energii. W efekcie drożeją produkty finalne, czyli między innymi książki. I nawet jeśli robicie zakupy w internetowych księgarniach, które prześcigają się na ceny, to różnica względem lat poprzednich jest wyraźnie odczuwalna.
Zwiększające się ceny książek mogą wpłynąć na ich sprzedaż w nadchodzących latach. Prognozy wskazują na możliwość wzrostu cen o około 20% w ciągu roku, co może skutkować spadkiem popytu, szczególnie w obliczu rosnących kosztów życia. Alternatywą mogą być książki elektroniczne, których ceny rosną wolniej niż tradycyjnych wersji papierowych. Dla osób czytających dużo, przeniesienie się na czytnik e-booków może okazać się bardziej opłacalne. Dodatkowo, warto pamiętać o dostępności tysięcy książek w bibliotekach, które są często darmowym źródłem literatury.
Książki wkrótce staną się luksusowym towarem, ponieważ nie każdy będzie mógł sobie na nie pozwolić. W hierarchii wydatków u przeciętnego Kowalskiego książki znajdują się nisko. Jeśli wszystko wokół drożeje, a nie oszukujmy się, w najbliższych miesiącach będzie tylko gorzej, to o wizycie w księgarni pomyślimy na samym końcu.
Książka jako towar luksusowy
Jak sytuacja ze zwyżkami cen ma się do mojego korzystania z księgarń? Jako redaktor naczelny bloga o książkach mam możliwość korzystania ze współprac i odniosłem wrażenie zupełnie niepodparte żadnymi badaniami, że w ostatnim czasie częściej korzystam z barteru z wydawnictwami niż sam kupuję książki. Zdecydowanie rzadziej uczęszczam do księgarń, a jeśli już to w celu nabycia ulubionego miesięcznika. Z czasem przychylniej będę spoglądał również w stronę bibliotek. Te potrafią mieć w ofercie zarówno największe klasyki, jak i (coraz częściej) książkowe nowości.
Należy zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz. W ostatnim czasie dużo mówi się o ustawie o ochronie rynku książki, mówiąca o jednolitej cenie książki obowiązującej przez pierwsze 6-12 miesięcy od jej premiery. Ma ona być remedium na odpływających czytelników i uratować mniejsze księgarnie, które nie radzą sobie w nierównej walce z takimi miejscami jak Empik.
Takie rozwiązanie jednak nie sprawi, że cena książki stanie się z dnia na dzień atrakcyjniejsza dla fanów literatury Mroza, Chmielarza, Małeckiego czy Tokarczuk. Przeciwnicy takiego rozwiązania stwierdzają, że to tylko pogłębi problem i ja również skłaniam się ku tej opinii. W tej sytuacji trudno o uszczęśliwienie zarówno czytelników jak i mniejsze księgarnie, których z roku na rok coraz mniej w Polsce. Tak czy siak, ucierpi czytelnictwo.
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!