Lubicie książki na jeden wieczór? Ja bardzo. I do takich pozycji mogę zaliczyć „Ktoś tu kłamie” Jenny Blackhurst. Lektura przyjemna, choć to przecież thriller.
Materiał powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Albatros.
„Ktoś tu kłamie” Jenny Blackhurst
Akcja dzieje się na zamożnym brytyjskim osiedlu w niewielkiej miejscowości Cheshire. Kilkanaście rodzin, wszyscy się znają i lubią, przynajmniej na pokaz. Rok wcześniej podczas imprezy zginęła jedna z mieszkanek zamkniętego dla przybyszów Severn Oaks. I choć sądzono, że był to nieszczęśliwy wypadek, okazuje się, że ktoś twierdzi, że wie co się tak naprawdę wydarzyło rok temu pewnej październikowej nocy.
Przeczytaj także: „NOC, KIEDY UMARŁA” JENNY BLACKHURST – RECENZJA
Gdy w mediach społecznościowych pojawia się tajemniczy post i zapowiedź podcastu, wśród zaprzyjaźnionej grupy powstają podejrzenia i mnóstwo pytań. Kto zabił Ericę Spencer? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w książce i trzeba przyznać, że autorka potrafi wpuścić czytelnika w maliny. Mnie wpuściła. I muszę powiedzieć, że chętnie sięgnę po inne pozycje Jenny Blackhurst.
Trochę thriller, trochę kryminał
Książka skupia się na szóstce bohaterów, których wymienia tajemniczy Andy w swoim podcaście. Czytając, po kolei można podejrzewać każdego z nich. Sami sąsiedzi, słuchając kolejnych odcinków publikowanych w sieci zaczynają podejrzewać siebie nawzajem. Łączą ich specyficzne relacje. Mieszkają na zamkniętym osiedlu dla bogaczy, są więc zżytą społecznością i nawet się przyjaźnią. Okaże się jednak, że niewiele o sobie wiedzą, a sporo robią na pokaz.
Jenny Blackhurst zaczęła książkę od prologu, którego narratorem jest zmarła Erica. To ciekawy zabieg, który zaciekawia i sprawia, że chce się czytać dalej. Ciekawa fabuła i krótkie rozdziały dają niezłą całość.
„Ktoś tu kłamie” jest tytułem z pogranicza gatunków, trochę thriller, trochę kryminał. Nie zaliczyłabym jej do kategorii thrillerów psychologicznych, jak klasyfikuje tę lekturę opis na okładce. W mojej ocenie nie ma w niej nic, co pozwala ją tak nazwać. To jednak drobiazg, który nie wpływa na odbiór całości.
Jeśli szukacie książki, która trzyma w napięciu, czyta się ją jednym tchem, to z pewnością dzieło Blackhurst przypadnie wam do gustu. Pewne wątki są niedopowiedziane, co oczywiście zostawia pole dla wyobraźni czytelnika. Akcja toczy się tu naprawdę szybko, co nie pozwala odłożyć lektury na półkę. Lubię właśnie takie historie, które pozwalają oderwać się od rzeczywistości i pochłaniają na kilka godzin.
„Ktoś tu kłamie” Jenny Blackhurst – recenzja
Wartka, nieszablonowa akcja z pewnością przyciągnie nie jednego czytelnika. Na mnie zrobiła dobre wrażenie i dlatego polecam ją i wam. Brytyjska autorka mnie nie zawiodła i, jak wspomniałam już wcześniej, na pewno sięgnę po inne pozycje, chociażby takie jak „Noc, kiedy umarła”, której recenzję mogliście już przeczytać na naszym blogu.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!