W poprzednim felietonie postawiłem odważne pytanie i przez ostatni tydzień ta myśl ciągle chodziła mi po głowie. I w końcu doszedłem do wniosku, że na tle wielu pseudopisarzy i książek o wszystkim i dla wszystkich, Blanka Lipińska jest dobrą autorką.
Każda osoba czytająca ma swój gust. Część z nas sięga po wszystko, inni tylko po określone gatunki, a nawet konkretnych pisarzy. Aby rozwinąć własny musieliśmy przeczytać kilkadziesiąt, a nawet kilkaset książek. Sam tak miałem. Po 15 latach czytania sam głównie czytam polską literaturę piękną. Często sięgam do poezji, listów, czasami do filozofii. Myślę, że mam sprecyzowane preferencje i mogę otwarcie powiedzieć, iż jestem świadomym czytelnikiem. Jeden z moich znajomych czyta natomiast wyłącznie kryminały i thrillery. W obrębie tych dwóch gatunków szuka nowych powieści i pisarzy. Z kolei jeden z moich przyjaciół czyta dużo książek o rozwoju osobistym i zarządzaniu. Nie przeszkodziło mu to jednak w kupieniu książki Henry’ego Forda. Zadziwiające. Też nazwałbym ich świadomymi czytelnikami, z tym że ten drugi odrobinę poszerza swoje horyzonty, sięgając, z tego co wiem, nie tylko do Forda, ale także do Benjamina Franklina.
Jest też inna grupa ludzi, czytająca ,,co wpadnie w ręce”, ale zdecydowanie rzadziej i dużo mniej. To jest właśnie ta grupka, która w obliczu pandemii sięgnęła po powieść Marqueza. W dużej mierze zgłębia to, co jest modne, niezależnie od jakości i wartości lektury. Książki popularne i reklamowane w mediach są dla nich najlepszym wyborem, przez wzgląd na możliwość wypowiedzi na ten temat. Czy to będzie seria o Ikei, czy to będzie Grey, albo ostatnie dzieło Blanki Lipińskiej, kupują i czytają. Tutaj warto się zatrzymać i wrócić do pytania z poprzedniego felietonu: kto lepszy? Czytanie erotyki nie jest niczym złym. Jeżeli ktoś świadomie, z wewnętrzną potrzebą sięga po ,,365 dni”, to w porządku. Jak sama autorka w wywiadzie powiedziała, ona pisze dla dojrzałych osób. Miała na myśli sferę seksualną, wiekową i emocjonalną. Tylko czy możemy to powiedzieć na przykład o 13-letnim dziecku?
Osobiście zajrzałem do ,,365 dni” w jakimś sklepie, po prostu stojąc przez kilka minut, przekartkowałem książkę i przeczytałem kilka stron. Uczyniłem to świadomie, aby zobaczyć czym się inni zachwycają i dlaczego tak głośno jest o tej powieści. O ile słyszałem głosy, świadczące o ogromnym zachwycie scenami seksu, prostym językiem i trafiającym do wszystkich, o tyle nic po tych kilku stronach mnie nie zadziwiło, nie zszokowało i nie zainteresowało. Możliwym jest mój spaczony gust, jak również pamięć obrazów z książek Markiza De Sade. Francuski pisarz ociekał filozofią, polska powieść ocieka naszą swojską ,,kurwą”.
Z nieopisaną przyjemnością pragnąłbym napisać, że lepszy jest czytelnik świadomy, lecz niestety nie każda wiedza czytelnicza jest wartościowa. Natomiast czasami nieświadome czytanie literatury klasycznej, potrafi zaszczepić w czytelniku zalążek wartości. Co to daje? Po pierwsze pogłębienie dorobku autora. Po drugie dalsze odkrywanie gatunku.
Skupienie się tylko na klasyce i erotyce, jest naiwnością. Półki w księgarniach aż uginają się pod kiepską literaturą, marnymi kryminałami, niewyszukaną prozą, słowem zamienionym na nieuzasadniony wulgaryzm i negliżem logiki w zmniejszonym formacie. Liczba pozycji do wyboru jest niesamowicie duża. Obok literatury pięknej, żenujące teksty prawiące w zasadzie o niczym. Zamiast całego Gombrowicza na półce pod literą ,,G” znajdziemy ,,gó…no”. Obok porządnego thrillera stoi podrzędny. Albo dział Biografie. Kiedyś takie książki dotyczyły ludzi wybitnych, ważnych dla historii, potem dzięki rozwojowi rozrywki idole również poczęli wiele biografii i autobiografii. W porządku. Sam czytałem historię Jacka Nicholsona czy chociażby ostatnio Eltona Johna. Ale biografie kucharzy lub celebrytów? Dla kogo jest to pisane? Kto to czyta? Nastolatkowie? Życie celebrytów czytane z książki? Trochę to śmieszne.
Ich życie w większości zamyka się w krótkiej biografii na wikipedii, no ewentualnie mogą się pochwalić kilkoma artykułami na stronach modowych lub plotkarskich. Naprawdę o takich osobach są książki? O celebrytach, o blogerach i gwiazdach internetu? Jedyny dział niedotknięty przez te absurdy to dział fantastyki. Chyba wiele książek z innych działów powinno trafić tutaj. Może przerzedzenie półek z miernej literatury, byłoby kluczem do większego sięgania przez czytelników po wartościowsze pozycje. Naprawdę, na tle tych pseudopisarzy i treści o wszystkim i dla wszystkich, wymieniona powyżej Blanka Lipińska jest dobrą autorką.
Zróbmy wszyscy, jakże modny teraz challenge. Każdy z nas świadomych czytelników niech sięgnie po pierwszą lepszą książkę w księgarni, przeczyta i zobaczy jak dobrze lub jak źle trafił. Zachęciłbym także byśmy wszystkim nieświadomym czytelnikom polecili jakiś tytuł, aby zachęcić ich i zmotywować do lepszej literatury. Aby nie być gołosłownym, ja sam sięgnę po losową pozycję, którą później zrecenzuję na portalu przeczytane.net. Jestem także otwarty na propozycje od czytelników.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!