„Nie mówię żegnaj” Han Kang to poruszająca historia o trudnej przeszłości i więziach, które przetrwały mimo cierpienia. Na tle zasypanej śniegiem Korei Południowej autorka odkrywa zapomniane wydarzenia z wyspy Czedżu, gdzie wiele lat temu zginęły tysiące ludzi. To książka o bólu przekazywanym przez pokolenia, o sile rodzinnych więzi i potrzebie odkrycia prawdy, która przez dekady pozostawała w ukryciu.
Materiał powstał dzięki współpracy autora recenzji z wydawnictwem WAB.
„Nie mówię żegnaj” Han Kang
Mam wielki szacunek do książek tych autorek i autorów, a z każdą kolejną przeczytaną pozycją moje zainteresowanie tym kierunkiem rośnie. Ta ich niezwykła subtelność słowa i prostota, za pomocą której można mówić o bardzo ważnych tematach, momentami wywołuje u mnie gęsią skórkę.
„Nie mówię żegnaj” Han Kang (tłum. Justyna Najbar-Miller) za pomocą burzy śnieżnej na miarę skandynawskich zim przenosi nas do końcówki piątej dekady XX w. i masakry w Czedżu, na wysepce Korei Południowej, podczas której zginęło ponad 30 tysięcy osób.
Przeczytaj również: „Zanim wystygnie kawa” Toshikazu Kawaguchi – recenzja
Mowa zatem o historii przedawnionej, niewygodnej, a przez samych Koreańczyków na nowo odkrytej dopiero w XXI w., kiedy zaczęto odnajdywać kości zabitych. Główna bohaterka Kyong-ha zaczyna mieć sny o drzewach: czarnych, spalonych, wielkości człowieka. Jej najbliższa przyjaciółka próbuje przekuć sny na jawę i podczas obróbki drewna traci dwa palce. Kiedy trafia do szpitala prosi Kyong-ha, aby ta przedarła się przez śnieżycę i uratowała ukochaną papugę. Pierwsza część to w głównej mierze zapis wędrówki kobiety przez opuszczone i zasypane pola do chaty In-son. Długo zastanawiałem się, jaką rolę w tej historii odgrywa ciągle padający śnieg i wydaje mi się, że jest symbolem tragedii na Czedżu. Zakrywa ślady, tuszuje zbrodnie, broni morderców i utrudnia wydostanie prawdy na światło dzienne.
„Nie mówię żegnaj” to opowieść o trzech kobietach: jedna z nich jest współczesnym słuchaczem, którego niekiedy trudno zainteresować historią sprzed 80 lat. Ale już po uzyskaniu jego uwagi, przysłuchuje się opowieści drugiej kobiety. Ta zaś przekazuje historię naocznego świadka, który już nie żyje. Ta sztafeta pokoleń, do której dochodzi się przez mozolną pierwszą część, dobrze oddaje trud ujawnienia skrywanej przez dekady historii.
Nie zmienia to jednak faktu, że to druga część jest najważniejsza. W gęstej i mrocznej opowieści dowiadujemy się, co zaszło na wyspie Czedżu w latach 1948-1949. Choć ta historia budzi niepokój, a szczegóły poszukiwań ciała brata wśród tysięcy zabitych na długo zostanie w mej pamięci, to z całej powieści bije niesamowite światło.
„Nie mówię żegnaj” Han Kang – recenzja
Głównie dlatego, że autorce, mimo bardzo poważnej tematyki udało się napisać książkę o potędze ludzkiej miłości i sile więzów rodzinnych. Również o tym, jak głęboko zagnieżdżone rany przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nie można też zapomnieć o historii. „Nie mówię żegnaj” to bardzo ciekawa demaskacja wielkiej zbrodni, do której w znacznym stopniu rękę przyłożył rząd Stanów Zjednoczonych.
Niepokojąca, momentami przekraczająca barierę snu, dotykająca wątku demencji starczej i wskazująca rolę determinacji w naszym życiu. A jednocześnie tak subtelna i otulająca słowem. Niczym biały puch w burzę śnieżną.
Sprawdź również: Literacka Nagroda Nobla 2024 – Han Kang tegoroczną laureatką
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!