Do pozycji Jamesa Rollinsa zasiadałem kilka razy. I po jej ostatecznym przeczytaniu – nie do końca wiem, dlaczego tak postępowałem. James Rollins i jego powieść „Ostatnia odyseja” po prostu bawi czytelnika, pisząc historię świata na nowo.
Materiał powstał dzięki współpracy z wydawnictwem Albatros.
„Ostatnia odyseja” James Rollins
Gdybym miał wybrać jedną rzecz, którą najbardziej lubię w cyklu „Sigma” napisanym przez Jamesa Rollinsa, wybrałbym obecność wielu nawiązań. Podoba mi się fakt, że autor wykorzystuje luki w historii ludzkości i zapełnia je swoimi bohaterami czy wydarzeniami. Tak też było w powieści „Ostatnia odyseja”. Badacze do tej pory nie wiedzą, co działo się w basenie Morza Śródziemnego w tzw. wiekach ciemnych. Zatem to odpowiednie miejsce, żeby James Rollins wjechał cały na biało.
Czytaj także: Czy „Lalka” Bolesława Prusa, to książka dla młodzieży?
Przyznam, że prawdziwa “Odyseja”, czyli autorstwa Homera, jest jedną z tych pozycji, które znajdują się na mojej półce hańby. Znajomość epokowego dzieła nie jest jednak wymagana do pełnego zrozumienia tekstu amerykańskiego pisarza. Zakładam, że nie żyjecie w dziupli odciętej o świata i choć raz słyszeliście o podróży Odyseusza. Skoro trafiliście na nasz blog, tak właśnie jest.
„Ostatnia odyseja”, czyli Rollins zaprasza do innego świata
Jednym z plusów powieści „Ostatnia odyseja” jest fakt, że James Rollins niejako zaprasza czytelnika do swojego świata. Za ten efekt jest odpowiedzialna m.in. orientalizacja języka. Postacie, które nie mówią po angielsku, niekiedy wplatają w swoje wypowiedzi słowa z mowy – dla nich – doskonale znanej. Dodatkowo autor zadbał o wzrokowców. Niektóre urządzenia czy plany omawiane przez znajomych agentów są przedstawiane na rysunkach. Część z ilustracji jest projektem samego pisarza. Dla jednych może być to minus – James Rollins niejako ,,psuje” czytelnikowi wyobraźnię i wykonuje pewne zadania za niego. Mnie jednak – fana obrazków w książkach, Amerykanin tym zabiegiem ,,kupił”.
Nieczarno-biała książka
Trzeba przyznać, że „Ostatnia odyseja” ma w sobie wiele szarości. I nie chodzi tylko o kolor okładki. W czasie lektury szczególnie zainteresowała mnie postać Nehir. Bohaterka jest agentką organizacji, która chce zniszczyć świat. Kobieta miała bardzo trudną przeszłość: w dzieciństwie została sprzedana innemu mężczyźnie. Straciła też dzieci, które zostały zabite. Taka właśnie postać wprowadza do mojej głowy pewien mętlik. Pomimo faktu, że Nehir ma absolutnie karygodny cel – chce zabić ludzkość, to i tak nie potrafię jej nienawidzić. Raczej czuję wobec niej współczucie. Pytanie: do jakiego stopnia albo czy w ogóle nasza przeszłość może usprawiedliwiać nasze kolejne czyny?
Instagram już wie, że jedną z moich słabości są warte poznania cytaty. Dlatego James Rollins wplatając jeden z nich, wywołał uśmiech na mojej twarzy. Chociaż sentencja sama w sobie ani trochę nie nawiązuje do wątków humorystycznych. Mianowicie, pisarz przekazuje wypowiedź jednego z fikcyjnych ojców terrorystycznej organizacji: ,,Każdy, kto wierzy, że świat niebawem się skończy, i nic nie robi, żeby temu zapobiec, jest jednym z nas”.
„Ostatnia odyseja” James Rollins – recenzja
Te słowa są szczególnie ważne dzisiaj, kiedy za granicą szaleje wojna. Ale możemy je też odnieść do zwykłej codzienności. Bo przecież gdy wiemy, że komuś się dzieje krzywda i nic z tym nie zrobimy, to tak jakbyśmy pomagali wrogowi tej ofiary. Tym wrogiem może być choćby starość dla pani, której warto byłoby wnieść wózek do autobusu, a nie tylko stać obok.
Istotnie… zaczęliśmy nasze rozważania od klasycznej powieści Homera, a skończyliśmy na wnioskach dotyczących egzystencji. I takie książki jak „Ostatnia odyseja”, której autorem jest James Rollins, warto czytać!
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!