okładka książki "Sznur" Jolanta Żuber
Książka Jolanta Żuber - "Sznur"

Do debiutów zawsze podchodzę z wielką dozą niepewności, dlatego tym bardziej cieszę się, że Jolanta Żuber ze swoją książką „Sznur” dała mi tyle radości.

Dlaczego warto sięgać po debiuty?

Takie książki to pozycje dla odważnych (choć nie tylko), bo przecież w ciemno bierzemy produkt pisarza będącego na początku swojej drogi. Sam debiuty czytam często, bo lubię pozytywne zaskoczenie już po lekturze. Po taką książkę naturalnie sięgam ze sporą dozą nieufności, dlatego dobre wrażenie na sam koniec zawsze cieszy. I tak też było w przypadku „Sznura” Jolanty Żuber.

Pierwsze moje skojarzenie dotyczące tej książki: mięso. Autorka do minimum ograniczyła zbędne opisy lub niepotrzebne wątki. I być może zdziwi Was objętość tej pozycji, ale na 244 stronach jest wszystko, co powinno być. Poznajemy historię głównego bohatera, pozostałe postaci również są tutaj z konkretnego powodu. Przedstawione zostało miejsce akcji, intryga ma sens i do tego zaskakuje. Taka objętość ma też dodatkowy walor. Wymusza na odbiorcy skupienie się, a to z kolei powoduje, iż od samej historii nie można się oderwać.

Sznur”, czyli jak Jolanta Żuber poradziła sobie z oddaniem klimatu?

Kolejną ważną kwestią jest klimat tej książki. Akcja „Sznura” dzieje się w miasteczku Deadwood, w Dakocie Południowej, dodatkowo w porze jesienno-zimowej. Autorce udało się przenieść mnie do tego blisko dwutysięcznego miasteczka, zimnego i wystraszonego kryjącą się po domach śmiercią. Poczułem tę panikę małej społeczności, w której nagle seryjnie giną kobiety w podeszłym wieku, a policja swoimi poczynaniami raczej przypomina ekipę z 13 posterunku niż Kojaka. I proszę to traktować nie jako ironię, a walor „Sznura”. W większości bowiem przypadków działania stróżów prawa wyglądają właśnie raczej w ten sposób, a nie prosto z serialu „Kryminalni”.

"Sznur" Jolanta Żuber
Książka Jolanta Żuber – „Sznur”

Realizm, realizm i jeszcze raz realizm

Muszę docenić Żuber za realistyczne dialogi. Intryga kryminalna też została dobrze poprowadzona. Bo chociaż na końcu łapiemy się za głowę, że to było takie proste, to jednak robimy to w finalnym momencie. Przynajmniej ja tak miałem już pod koniec.

Najważniejsze jednak w „Sznurze” jest to, że autorce udało się przedstawić fakt, iż w życiu zawsze dopadną człowieka konsekwencje jego decyzji. Prędzej lub później, w mniejszym lub większym stopniu, ale do tego dojdzie. Realizmu dodaje tu też aspekt miłości, który determinuje każdy wątek.

I na koniec jeszcze o języku! Dosadnym, barwnym, ale mnie najbardziej podobały się liczne wariacje ze słowem tytułowym. Po zsumowaniu tego wszystkiego widać, że jest to książka niezwykle przemyślana i dopracowana. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę miejsce akcji.

Jolanta Żuber i jej „Sznur” dowodzą zatem, że naprawdę warto czytać debiuty. Pokazują, iż można wydać książkę na wysokim poziomie nie korzystając z pomocy dużego wydawnictwa.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Marcowe premiery, które warto przeczytać?”.

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!

5/5 - (1 vote)
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

By Marcin Łopienski

Czytelnik, recenzent i promotor literatury. Na co dzień wydawca miejskiego portalu Radia Eska w Białymstoku. Zajmuje się bieżącymi sprawami dotyczącymi stolicy Podlasia, jak również całego regionu. Z mediami, wcześniej głównie sportowymi, związany od 2016 roku. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Prywatnie wielki fan mediów społecznościowych, piłki nożnej oraz serialu „Przyjaciele”. Kontakt: m.lopienski@przeczytane.net

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights