„Pandrioszka. Nic tu nie jest podobne do tego samego gdzie indziej” to książka, w której reportażystka w przejmujący i fascynujący sposób kreśli obraz Rosji lat 90. XX wieku i zmian politycznych, obyczajowych oraz społecznych.
Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej autora recenzji z wydawnictwem WAB.
„Pandrioszka” Krystyna Kurczab-Redlich – recenzja
Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie oraz wielkim komercyjnym sukcesie innej książki Krystyny Kurczab-Redlich, czyli „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina”, z ogromnym zainteresowaniem zdecydowałem się sięgnąć po inną pozycję tej autorki: „Pandrioszka. Nic tu nie jest podobne do tego samego gdzie indziej”. To reportaż, pierwszy raz wydany w 2000 r., który miał być próbą odpowiedzi na pytanie: jak zmieniła się Rosja w latach 90. XX wieku? Tak o tej lekturze wypowiadał się polski „cesarz reportażu”, Ryszard Kapuściński:
Przeczytaj także: „CZARNOBYL. SPOWIEDŹ REPORTERA” IGOR KOSTIN – RECENZJA
„Pandrioszka jest książką ważną i w wielu swoich fragmentach bardzo przejmującą. Czuje się za nią duży zapas wiedzy autorki, zgromadzony podczas długich lat pobytu w Rosji, zapas przeżyć i doświadczeń. (…) Autorka ma nie tylko bystre, czujne oko, ale i równie ważny dla reportera – dobry słuch. (…) Krystyna Kurczab-Redlich stara się przekazać rosyjską rzeczywistość tak, jak ją widzi człowiek myślący po rosyjsku, rozumujący po rosyjsku”.
Ryszard Kapuściński
Moim zdaniem nie do końca się to autorce udało. Książka podzielona została na trzy części. Pierwsza przedstawia Rosję lat 90., po rozpadzie Związku Radzieckiego i skupia się na sytuacji kraju za rządów Borysa Jelcyna. Z drugą mam największy problem. W zasadzie nie wiem co miała obrazować, ale domyślam się, że terror w Rosji. Trzecia natomiast jest relacją z wizyty autorki w Czeczenii.
Nie do końca udana lektura
Co sprawiło, że Krystynie Kurczab-Redlich nie do końca udał się cel oddania zmian zachodzących w Rosji w latach 90.? Przede wszystkim w książce panuje chaos i w mojej opinii szczególnie w pierwszych dwóch częściach, w których autorka mogła drobiazgowo opisać temat, stracono czas na niepotrzebne wątki. Dodatkowo całość napisana jest w sposób trudny w odbiorze, brakuje tu redaktorskiego wygładzenia wielu zdań, a całości nie pomagają rosyjskie wtrącenia (w większości przypadków pozostawione bez tłumaczenia). To wszystko wpływa na wrażenie wybiórczego podejścia do tematu. Nie po to sięga się po reportaże. Podobnie również autorzy książek z tego gatunku powinni tak operować słowem i opowieścią, aby przedstawić jak najwięcej faktów i unikać własnej oceny. Ta powinna raczej zostać dla odbiorcy.
„Pandrioszka” Krystyna Kurczab-Redlich – recenzja
U Krystyny Kurczab-Redlich było właśnie na odwrót. Mało faktów i mechanizmów, które nakreśliłyby problem zmieniającej się Rosji lat 90. XX w., ale dużo chaosu i jeszcze więcej ocen. Właściwie jedyną wartością, za którą jestem w stanie „Pandrioszkę” polecić, to część trzecia, gdzie przedstawiony jest problem czeczeński. Zwłaszcza w kontekście obecnej wojny w Ukrainie jest to rozdział pouczający.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!