Niesamowita, wciągająca, nieprzewidywalna, ale również ludzka i pełna trudnych historii lektura, która ma wszystko, aby zostać jedną z najlepszych polskich powieści współczesnych. „Rdza” Jakuba Małeckiego pozostaje w pamięci i porusza na wiele sposobów.
„Rdza” Jakub Małecki
Z poprzednich tekstów poświęconych temu autorowi wiecie już, że jestem fanem książek Jakuba Małeckiego. Stało się tak po mojej ubiegłorocznej bardzo udanej przygodzie z „Horyzontem”, którego recenzję możecie przeczytać w tym odnośniku. Biorąc pod uwagę fakt, że właśnie wyszła najnowsza powieść pisarza oraz miałem kilka dni wolnego, zaplanowałem mały maraton z pozycjami Małeckiego. Nie obyło się bez dylematu czy od razu przejść do „Saturnina”, czy może skupić się na „Rdzy” bądź „Dżozefie”.
Szybko jednak przekonałem się, że podjąłem słuszny wybór.
Próba przyjaźni i niespełnione marzenia
Niespełna dwadzieścia lat temu doszło do wypadku samochodowego, w którym rodziców stracił Szymon, czyli jeden z głównych bohaterów „Rdzy”. Siedmioletni chłopak czekając na ich powrót z wielkiego miasta zajął się układaniem monet na torach, nie wiedząc, że jego życie już nigdy nie będzie takie, jak dotychczas. W książce poznajemy również historię podstarzałej kobiety, Tośki, której przyjdzie zmierzyć się z konsekwencjami dawnych wyborów. Wyrwana z bezpiecznego domu jako młoda dziewczyna trafiła do obcego świata, którego zasad musiała się nauczyć. Zasadnym pytaniem w jej kontekście wydaje się być, czy po latach może uznać swoje życie za udane, satysfakcjonujące?
W powieści występują również inne postaci (jak Budzik czy Julka Duszna), ale to na młodym Szymonie oraz dojrzałej Tośce jest ona oparta. Ich historię poznajemy niemal w całości, od najmłodszych lat do teraźniejszości, z rozdziału na rozdział przeskakując nawet o dekady. Nie skupiamy się więc na jednym konkretnym momencie, bo z bohaterami przebywamy niemal od narodzin aż do śmierci. Taki zabieg sprawia, że szybko zżywamy się z nimi i mamy ich tragiczne losy w głowie na długo po zakończeniu lektury.
Najlepsza twarz Małeckiego
Bardzo rozbudowane postaci, to cecha charakterystyczna tego autora, które występują również w jego innych lekturach. Czy to sprawia, że powieść jest ciekawsza? Zdecydowanie. Tym bardziej, że ukazani w niej bohaterowie niczym nie różnią się od nas samych, a sam osobiście kilkukrotnie mogłem identyfikować się z Szymonem. Bo czy nie najbardziej wyjątkowymi historiami są właśnie te najbardziej osobiste, które dzieją się wśród nas? A my sami możemy przeżywać je w odczuciu, że nas samych już wkrótce może spotkać, bądź już przeżyliśmy to samo?
Bohaterowie to jedna z mocniejszych stron lektur Małeckiego, ale sporą wagę należy przywiązać również do języka, którym posługuje się autor. Lektura nie jest najłatwiejsza ze względu na życiowe dramaty, jednak tu z pomocą przychodzi pisarz, u którego nawet przy opisywaniu wydawałoby się błahych sytuacji nie ma miejsca na nudę.
Trudno oderwać się od lektury
Zacznijmy od bardzo umiejętnego oddania klimatu małej miejscowości, gdzie mieszkańcy wiedzą wszystko o sąsiadach, a plotki rozprzestrzeniają się w błyskawicznym tempie. Dzięki prostemu opisywaniu rzeczywistości stajemy się bacznymi obserwatorami poczynań bohaterów, takich jak Szymon, dla którego Chojny szybko okazują się zbyt małe. To co łączy go z Tośką to strata – oboje muszą sobie z nią poradzić i zarówno kobieta jak i chłopak robią to w odmienny sposób. Ona wspomina dawne lata, on z kolei chce znaleźć przyszłość niezwiązaną z dawnym miejscem. Dwie zupełnie inne osobowości, które jednak nie potrafią żyć bez siebie. I Chojny, które powracają za każdym razem, gdy Szymon chce je opuścić.
„Rdza” opowiedziana jest w zgrabnym stylu, nie ma tu miejsca na niepotrzebną treść, a klimat i głębia powieści stworzone zostały umiejętnie poprzez szczegółowe opisywanie nawet tych najmniej znaczących wydarzeń i postaci. Małecki w swojej powieści zaskakuje nas niemal na każdym kroku, a umiejętne budowanie napięcia oraz przeplatanie losów dwóch bohaterów sprawia, że trudno mi było oderwać się od tej książki.
„Rdza” Jakub Małecki – recenzja
Opisywana lektura to również opowieść o stracie, z którą uczymy się radzić przez całe życie. Z tego również powodu książka pozostaje w głowie na długo po odłożeniu jej na półkę, a refleksje i próby zastanowienia się nad tym, jak ja sam w przyszłości będę przeżywał rozstanie z bliską osobą, narzucają się same. Na tym również polega tytułowa rdza – żyjemy wspomnieniami i rozpamiętywaniami poprzednich decyzji, z czasem pokrywamy się właśnie nią, aż wreszcie umieramy.
W powieściach tego autora brakuje rozmachu, akcji niczym z filmowych scen. Nie brakuje jednak ludzkich dramatów, a co za tym idzie dużej dawki emocji i wzruszeń. Sam swego czasu nie byłem przekonany do tego typu literatury – zdecydowanie bardziej wolałem poczytać kryminały bądź thrillery, ale również dzięki temu autorowi na mojej półce nie brakuje właśnie tego rodzaju książek.
Jakub Małecki jest jednym z najlepszych polskich pisarzy i nie mogę się doczekać, aby podzielić się z Wami opinią o jego najnowszym „Saturninie”. Choć poprzeczka zawieszona jest wysoko, to wiem, czego się spodziewać i nie mam wątpliwości, że lektura będzie warta poświęcenia jej czasu.
Bo „Rdza” to kolejna smutna, ale bardzo ładnie opowiedziana historia, z której życiowe refleksje narzucają się same. Czyta się ją z zapartym tchem, a historia, wraz z wcale nie szczęśliwym zakończeniem, porusza serce.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!
Muszę się zabrać kiedyś za Małeckiego i „Rdza” wydaje się dobra na początek.