Akcja powieści Gabrieli Gargaś toczy się w okresie przedświątecznym, ale opowiedziana historia niesie za sobą tak dużo wartościowych i co najważniejsze uniwersalnych treści, że warto do niej sięgnąć również w innych okolicznościach. Nie zmarnuje czasu również ten, kto otworzy ją ponownie w dowolnym dla siebie momencie.
Materiał powstał dzięki współpracy z księgarnią internetową Selkar.pl.
Czytając „Szczęście przy kominku” Gabrieli Gargaś wielokrotnie zastanawiałem się, czy rzeczywiście istnieją takie miejsca jak „Antykwariat z kawą i książką” i tacy ludzie jak jego gospodyni, Bunia. Miejsce bowiem wydaje się idealne dla każdego bibliofila: bardzo dużo książek, często z równie ciekawą – i poplątaną – historią jak losy ludzi. Do tego jeszcze kawa: nieodłączny atrybut pasjonata wszelakich lektur.
Czytanie tej pozycji nieustannie wymusza zadawanie sobie pytania o możliwość istnienia bądź stworzenia takiego miejsca w rzeczywistości, bo do Bunii ściągają ludzie potłuczeni przez los. Tak jakby każdy, kto ma jakiś życiowy problem, otrzymywał od kogoś adres z antykwariatem. Wydaje się to irracjonalne, ale do takiego wniosku doszedłem w czasie czytania i myślę, że nie byłem w tym odosobniony.
Wspomnianą już Bunię odwiedzają zatem okoliczni mieszkańcy i jak można się domyślić nie tylko zaopatrują się w książki, ale przy okazji dzielą się z kobietą swoimi problemami. Na stronach tej powieści spotkamy zatem syna antykwariuszki, Michała, który zmaga się z samotnym rodzicielstwem. Jest również Iga z córeczką oraz chorym na Alzheimera dziadkiem, porzucony przed ślubem Jakub oraz Laura i Krzysztof, którzy niedawno zostali rodzicami i przeżywają swój pierwszy kryzys małżeński.
Doskonale widać, że Gargaś zebrała tutaj najbardziej powszechne problemy współczesnych ludzi. Mamy przecież rozbite związki i rodzinę, którą trawi kryzys, chorego na bodajże najczęściej spotykaną chorobę u starszych ludzi w Polsce. Może mężczyzna porzucony przed ślubem nie jest typowy, bo częściej słyszy się o dziewczynach w takich sytuacjach, ale bądźmy realistami. Facetów taka okoliczność również może dopaść.
W „Szczęściu przy kominku” mamy zatem opisane ludzkie problemy, a najlepsze w tej książce jest autentyzm, z jakim poszczególne sytuacje zostały opisane. Nie wiem jak autorka przygotowywała się do procesu twórczego, być może to jakiś mix autentycznych historii jej czytelniczek, ale podczas lektury nie odczuwa się sztuczności.
Myślę, że trzeba również docenić język powieści oraz sposób w jaki zostały poprowadzone wszystkie wątki. Chociaż to książka obyczajowa, dodatkowo miałem okazję ją czytać długo po świętach Bożego Narodzenia, dlatego ten specyficzny klimat i nastrój grudniowy był mi obcy, to sam proces poznawania historii bohaterów nie był bolesny.
To wszystko wpływa na to, że „Szczęście przy kominku” w swojej treści i tym, co autorka chce przekazać swojemu czytelnikowi, jest powieścią uniwersalną. Zdaję sobie sprawę, że zdecydowana większość odbiorców przeczytała tę książkę zimą, zapewne przed gwiazdką, ale ja nie miałem tej możliwości, a po lekturze w słoneczny lipcowy weekend również odczułem satysfakcję. I polecam jeszcze raz sięgnąć do tej historii właśnie tym, którzy spotkali się z nią przed świętami. Być może teraz znajdziecie w powieści nowe, ukryte wcześniej, znaczenie.
Tą i inne równie interesujące książki na Święta znajdziesz na stronie księgarni internetowej selkar.pl.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!