Koniec roku to czas podsumowań. Czas, w którym wracamy myślą do minionych miesięcy i przypominamy sobie, co dobrego nas spotkało. Tym razem przyszła kolej na moje najlepsze książki, które przeczytałem w 2019 roku. Stworzenie tego zestawienia sprawiło mi sporą przyjemność, a każdą z poniższych pozycji mogliście poznać bliżej na naszym blogu.
5. „Noc, kiedy umarła”
Długo zastanawiałem się nad tym, którą książkę umieścić na piątym miejscu. Propozycji było wiele, ale zdecydowałem się na wybór kryminału „Noc, kiedy umarła”, jedynego przedstawiciela tego gatunku w tym zestawieniu. To dosyć dziwne, bo wydawało mi się, że to właśnie rozwiązywanie zagadek morderstw i przestępstw jest moim ulubionym tematem w literaturze. Rok 2019 utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak jest inaczej.
Pozycja Jenny Blackhurst kupiła mnie od samego początku, bowiem już w pierwszym rozdziale poznajemy kluczową scenę, na której oparta jest cała książka. Niewiadoma, śledztwo oraz powroty do przeszłości sprawiły, że ta lektura należy do najszybciej przeczytanych przeze mnie w minionym roku. Co do tego jestem niemal pewien! Nie liczyło się nic, tylko rozwiązanie zagadki, co stało się z główną bohaterką – Evie Bradley. Łatwo wskazać atuty tej pozycji: mnóstwo tajemnic, wiele zaskakujących zwrotów akcji, a przede wszystkim napięcie od samego początku do końca.
4. „Córka zegarmistrza”
Australijska pisarka była dla mnie niewiadomą – niby coś o niej słyszałem, jej książki zbierały pochlebne opinie, ale dopiero przy „Córce zegarmistrza” miałem możliwość przekonania się na własnej skórze o piórze Kate Morton. I byłem nim bardzo pozytywnie zaskoczony.
Głównym atutem tej powieści jest jej niesamowity klimat oraz szczegółowe opisy. Dzięki temu mogliśmy wczuć się w realia Londynu, zarówno teraźniejszego jak i, przede wszystkim, tego z XIX wieku. Dbałość o detale jest w tej książce wręcz zadziwiająca. Książka jest rewelacyjna również ze względu na prowadzoną na wielu płaszczyznach narrację i losy bohaterów, których odkrywamy kroczek po kroczku wraz z kolejnym rozdziałem. Jeśli dodać do tego akcję dziejącą się na przestrzeni 100 lat, ta lektura jest naprawdę godna polecenia. Na tyle, że znalazła się w najlepszych książkach przeczytanych przeze mnie w 2019 roku.
3. „Kołysanka z Auschwitz”
2019 rok był dla mnie szczególny z tego powodu, że spory procent przeczytanych książek dotyczył literatury wojennej, w tym przede wszystkim tego, co działo się w obozach koncentracyjnych. Od „Kobiet z bloku 10” i „Kobiety Holocaustu” po „Tatuażystę z Auschwitz” oraz „Kołysankę z Auschwitz”. Ta ostatnia lektura znalazła się w tym zestawieniu nie przez przypadek. Ta dosyć krótka, acz treściwa pozycja napisana przez Mario Escobara opowiada o mniejszościach narodowych, które cierpiały w tamtym okresie tylko ze względu na swoje pochodzenie. Widać to doskonale na przykładzie Helene Hannemann, a właściwie jej męża i dzieci, którzy jako Romowie mają trafić do Auschwitz-Birkenau.
Żona, a zarazem matka podejmuje odważną i wzbudzającą podziw decyzję, bowiem jako przedstawicielka czystej aryjskiej krwi nie wybiera wolności, ale decyduje się na dobrowolne zesłanie do lagru. Z tego względu „Kołysanka z Auschwitz” to wzruszająca opowieść o wytrwałości, nadziei i sile w jednym z najbardziej przerażających okresów w historii świata. Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i stała się bardzo cenną lekcją. Mimo smutku i wielkiego bólu drzemie w niej piękno, o którym każdy powinien się na własne oczy przekonać.
2. „Mam na imię Jutro”
Jeśli miałbym opisać w kilku słowach akcję „Mam na imię Jutro”, powiedziałbym, że jest to historia o psie, czempionie, który zgubił swojego pana. Ale to byłoby naturalnie zbyt banalne. Jutro żyje wiele dłużej (prawie 300 lat), dzięki alchemicznym zdolnościom swojego pana. Pies przez ponad jedna trzecia swego istnienia szuka swojego zagubionego właściciela.
Historia książki bardzo mnie zaskoczyła. Śmiem twierdzić, że była to dla mnie największa rewelacja minionego roku. Warto również podkreślić, że nieczęsto czytam tego typu książki (o czym z pewnością wiecie z recenzji lektur, które pojawiają się na blogu), dlatego tym bardziej chciałem docenić powieść Damiana Dibbena. Autor stworzył wielowymiarowe dzieło z bogatym przesłaniem, a jego lektura wzrusza. „Mam na imię Jutro” jest warta każdej minuty naszego czasu, i muszę przyznać, że z tą książką lepiej zapoznawać się powoli, rozkoszując się każdą kolejną stroną.
1. „Horyzont”
Pozycja Jakuba Małeckiego to książka, która najbardziej spośród wszystkich przeczytanych wryła mi się w pamięć. Dlatego też nie miałem wątpliwości, że „Horyzont” znajdzie się na pierwszym miejscu w tym zestawieniu. Tak naprawdę, tylko co do obsady najwyższego stopnia podium byłem w stu procentach pewny. I cieszę się, że najwyższe laury zdobył polski autor, bowiem dzięki tej lekturze Małecki zdobył całego mnie, stwarzając historię idealną, dotykającą człowieka oraz sprawiającą, że ta nie może wyjść z głowy przez kilka kolejnych dni od odłożenia książki na półkę.
Historia dwóch głównych postaci, czyli Mańka i Zuzy, wciąga od samego początku i choć lektura jest prosta w odbiorze, to opowiada o trudnych tematach, jakimi są zespół PTSD, ból istnienia, samotność, zmierzenie się z przeszłością i innymi demonami powracającymi do głowy. „Horyzont” to książka bardzo smutna, ale za to ważna i prawdziwa, pokazująca między innymi to, co wojna robi z ludźmi. Pozycja Jakuba Małeckiego to bezapelacyjnie mój najlepszy zakup w 2019 roku. Zakochałem się w tej książce i co raz będę do niej wracał, bo jest tego warta.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!