Film czy książka? W przypadku „Znachora” większość od razu pomyśli o filmie Jerzego Hoffmana, ale kto nie sięgnie po powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, ten traci naprawdę wiele. To właśnie w książce znajdziemy historię pełniejszą, bogatszą i – co najważniejsze – o wiele bardziej poruszającą.
„Znachor” Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Film czy książka? Co wolicie? W przypadku „Znachora” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza wiem, że zdecydowana większość zna legendarny już film w reżyserii Jerzego Hoffmana, z Jerzym Bińczyckim w roli głównej (nowej wersji z Leszkiem Lichotą nie widziałem). Czy jednak brak znajomości powieści to błąd? Może nie jakiś życiowy, ale jednak błąd.
Jerzy Hoffman uznawany był za jednego z nielicznych reżyserów w Polsce, który potrafił robić kino z hollywoodzkim rozmachem. I rzeczywiście, jeśli przyłożymy film „Znachor” do książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, widać to od razu. Skrócenie wielu wątków, postawienie na tanie chwyty kosztem rozbudowanych postaci, pomieszanie lub wycięcie wątków dla udramatyzowania opowieści, wyliczanka jest dosyć długa. Dlaczego tak wspominam o filmie? Ponieważ moim zdaniem nie da się rozmawiać o powieści bez filmowej produkcji, bowiem tak żywa i trwała jest w kulturze.
Ponadczasowy romans i portret Polski międzywojennej
Oczywiście, i tu uspokajam wszystkich, którzy pomyśleli, że może Tadeusz Dołęga-Mostowicz nie napisał romansu, tylko Jerzy Hoffman przekształcił historię na tę modłę, to jest romans. „Znachor” opowiada dramatyczną historię znakomitego profesora Rafała Wilczura, który po nocnej napaści traci pamięć i udaje się poza miasto w celu poszukiwania pracy. Z tym, że u Tadeusza Dołęgi-Mostowicza mamy historię pełną: wszystkie wątki rozwinięte i zakończone, najważniejsi bohaterowie pogłębieni, dzięki czemu poznajemy ich uczucia, charakter czy motywacje.
Oczywiście i dramatu tu nie brakuje, ale jednak nie jest to przedstawione tak płasko i koślawie jak w filmie, a sam główny wątek romansowy z perspektywy czasu można uznać nawet za wyprzedzający swoją epokę! To wszystko składa się na całość, której brakuje w obrazie: moim zdaniem książka ma jeszcze większą siłę oddziaływania. Do tego stopnia, że pierwszy raz w życiu jakaś lektura doprowadziła mnie do łez.
„Znachor” to też znakomita powieść-panorama Polski doby dwudziestolecia międzywojennego. Tadeusz Dołęga-Mostowicz znany był ze swojego zmysłu obserwacji społeczeństwa i tutaj bardzo dobrze potrafił je określić: nierówności, klasowość, napięcia, religijność pomieszana z zabobonami na wsi, prężnie rozwijający się kult Stanów Zjednoczonych.
„Znachor” Tadeusz Dołęga-Mostowicz – recenzja
To wszystko w powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza znajdziecie. „Znachor” tak jak już wspomniałem to przede wszystkim romans, który ze względu na swoje cechy w połączeniu z pięknym językiem zaliczany jest do literatury pięknej. To wzruszająca opowieść o samotności i niezrozumieniu, a nawet wykluczeniu jednostki z mniejszej społeczności tylko dlatego, że odróżnia się od innych.
Powieść-studium miłości jako siły najpotężniejszej na świecie, mogącej połączyć każdego i trwałej aż po śmierć. Z pewnością w czasach Tadeusza Dołęgi-Mostowicza trochę zbyt idealną, być może mało realną, chyba, że popatrzymy na losy bohaterów z obecnej perspektywy…
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!