„Wściek” Magdaleny Salik to nie tylko technologiczny thriller, to także manifest ostrzeżenia, który porusza nie tylko swoją wartką akcją, ale przede wszystkim wizją alarmującej przyszłości, stawiając czytelnikowi pytanie o możliwe scenariusze, które mogą doprowadzić do ostatecznego rozwiązania w walce o przetrwanie naszej planety.
Materiał powstał dzięki współpracy autora recenzji z wydawnictwem Powergraph.
„Wściek” Magdalena Salik
Książką, którą trzymam w ręku to thriller technologiczny – groźnie brzmiąca nazwa, ale gwarantuję Wam, że takiej powieści dawno nie czytaliście. Magdalena Salik przenosi nas bowiem do 2040 roku, kiedy Ziemia stoi u progu katastrofy klimatycznej, a przedstawiciele różnych warstw społecznych próbują na swój sposób jej przeciwdziałać.
Czego spodziewać się po takiej książce? Ja zadałem sobie to pytanie już na początku przygody z tym tytułem.
Wypisałem sobie:
???? wartka akcja,
???? napięcie,
???? ciekawy świat przedstawiony,
???? specjalistyczny język,
???? sporo twistów,
???? wymykający się sztampie bohaterowie.
Na szczęście autorce udało się spełnić większość moich oczekiwań.
Najbardziej obawiałem się w tym przypadku dwóch kwestii: miejsca akcji oraz stylu narracji. Bardzo ciekawym zabiegiem w przypadku „Wścieka” jest zbudowanie świata przedstawionego z perspektywy bardzo nam współczesnej. To sprawia, że jako czytelnicy bardzo dobrze odnajdujemy się w opowieści, ale jednocześnie momentami włoski na całym ciele mogą nam się zjeżyć, kiedy ujrzymy jak wiele przez te 16 lat może się zdarzyć.
Szkoda tylko, że tych opisów świata zmierzającego do katastrofy klimatycznej jest tak niewiele, zwłaszcza pod koniec książki. W przypadku stylu narracji znowuż mamy ciekawy koncept: każdy rozdział opisany jest z perspektywy kilku bohaterów, co przy zwięzłości dynamizuje całą narrację, dzięki temu udało się autorce utrzymać napięcie do samego końca. Niestety, nie jestem w stanie zgodzić się z wieloma głosami, że język tej powieści jest skrojony dla laika. Mnie wielokrotnie męczył i wybijał z rytmu.
Ale moim zdaniem nie można tej książki odbierać tylko w oparciu o tę warstwę zewnętrzną. Nie ona jest tu bowiem najważniejsza, a przesłanie i wizja Magdaleny Salik. Autorka swoim „Wściekiem” wyraża wściekłość (i tu eufemizm) na otaczającą nas rzeczywistość. Na potęgę największych korporacji i ich bezduszność. Na hipokryzję największych tego świata oraz naiwność naukowców, a jednocześnie hipokryzję ekoterrorystów.
„Wściek” Magdalena Salik – recenzja
Na bezbronność ludzką wobec rozwijającej się sztucznej inteligencji. Na zaślepienie mas, które zmierzają w kierunku ekonomicznego terroryzmu niczym u Orwella. I w końcu na totalną bezsilność wobec tego wszystkiego, co finalnie może doprowadzić tylko do jednego rozwiązania w walce o planetę. A wszystko podane w sosie intrygi wielu bohaterów, którzy przedstawieni są tak niejednoznacznie, że w pewnym momencie, przy największym twiście, można w zasadzie tylko siedzieć i potakiwać z zachwytu.
Bo „Wściek” na pewno idealną powieścią nie jest, ale w ostatecznym rozrachunku, dla przesłania uderzającego czytelnika prosto w oczy, jest pozycją z gatunku tych #mustread.
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!