Książka „Miłość czyni dobrym” Katarzyny Bonda to druga część serii „Wiara, Nadzieja, Miłość” i choć już pierwsza sprawiła mi pewien kłopot, to zdecydowałam się na lekturę kolejnej. Ta nie była niestety łatwiejsza w odbiorze.
Na samym początku muszę przyznać, że rzadko sięgam po serie. Jeśli tak się zdarza, to wyłącznie z polecenia. Na cykl „Wiara, Nadzieja, Miłość” zdecydowałam się, bo zawsze ciekawiła mnie twórczość Katarzyny Bondy. Pierwsza część mnie nie zachwyciła, ale spodobała się na tyle, by sięgnąć po kolejną.
„Miłość czyni dobrym” opowiada historię Daniela Skalskiego, którego pierwowzór, jak się później dowiedziałam, nadal jest poszukiwany listem gończym. To oszust, manipulator, kłamca. Robi grube przekręty. Między innymi wokół oszustw kręci się fabuła powieści. Poznajemy też kobiety Skalskiego, które potrafi sobie w krótkim czasie owinąć wokół palca. Główny bohater wychodzi z więzienia (bo okazuje się, że jednak nie był wystarczająco „dobry” w swoim fachu i wpada) i od tego momentu rozpoczyna snuć opowieść autorka. Wielokrotnie cofamy się w czasie, dowiadujemy się jak i od kogo Daniel uczył się „zawodu”, zaś później czytamy o kolejnych przekrętach na coraz większą skalę.
Bonda jak zwykle przyłożyła się do dokumentacji
Bonda oparła swą historię na faktach i posiłkowała się aktami w sprawie największego finansisty-oszusta III RP. Tu trzeba oddać jej, że wykonała bardzo żmudną pracę. W moim odczuciu jednak mnogość wątków i postaci nie sprzyjały lekturze.
Często gubiłam się, akcja skacze bowiem i po miejscach, i w czasie. Nie ogarniałam wszystkich postaci i może gdybym czytała książkę jednym tchem i nie odkładała jej na dłużej, to bym się orientowała. Po lekturze zerknęłam do kilku recenzji i muszę przyznać, że odetchnęłam z ulgą, iż nie tylko ja miałam problem z tą książką.
„Miłość czyni dobrym” – problemy z tytułem
Trudności mam też z tytułem. Spodziewałam się jakiegoś wielkiego triumfu dobra, tymczasem okazuje się przewrotnie, że Bondzie raczej chodziło o bycie dobrym w oszustwach i przekrętach.
Liczba pojawiających się postaci trochę mnie przerażała. W pewnym momencie musiałam wracać kilkaset stron wstecz, by sprawdzać o kogo chodzi. Niektórzy pojawiają się w pewnym momencie, później długo ich nie ma i nagle wracają. Zdecydowanie przydałby się notatnik i zapisywanie kto jest kim?
Ciekawy wątek czarnego charakteru
W „Miłość czyni dobrym” pojawia się dużo terminów finansowych i dla laika są one dość skomplikowane. Mnóstwo jest też postaci pobocznych, które stają się ofiarami oszusta jakim jest główny bohater Daniel Skalski. Postać okropna, zdecydowanie bez sumienia, która dąży jedynie do zaspokojenia swoich żądz.
Sama historia bardzo mnie zaciekawiła, dlatego trzeba Bondzie przyznać, że historię bazową miała naprawdę ciekawą. Do tego stopnia, że chętnie dowiem się, które sytuacje pojawiające się w książce miały też swoje sprawy w rzeczywistości.
Pierwsza czy druga część serii? Która jest godna polecenia?
Zdecydowanie bardziej podobała mi się pierwsza część „Miłość leczy rany”, którą Bonda wydała w 2019 roku. Trzeba zaznaczyć, że książki mimo, że wychodzą w jednej serii, mają ze sobą wspólne jedynie to, że bazują na prawdziwych historiach. Trudno mi jednoznacznie ocenić pozycję, porównać do innych, nie czytałam bowiem nic poza wspomnianymi tytułami.
Czy sięgnę po ostatnią część, gdy się ukaże? Nie wiem. Na razie cieszę się, że tę mogę odłożyć na półkę. Przy takich obszernych pozycjach cenię sobie te lektury, które od samego początku wciągają i do samego końca nie pozwalają oderwać się od historii. W przypadku „Miłość czyni dobrym” Bondy tych przerw było zdecydowanie za dużo.
Książki Katarzyny Bondy znajdziecie na selkar.pl.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Miłość leczy rany”.
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!