Anna North pisząc swoją książkę „Banitka” stworzyła bardzo ciekawe dzieło. Bo z jednej strony to western, ale jednak z elementami prozy Margaret Atwood i Cormaca McCarty’ego, dotykający bardzo ważnych tematów i z wartościowym przesłaniem.
Materiał dzięki współpracy autora recenzji z wydawnictwem Cyranka.
Western – co to jest?
Macie swój gatunek/rodzaj książki, po który sięgacie naprawdę rzadko? U mnie na pewno króluje western. Nie przypominam sobie, abym czytał jakąkolwiek książkę z tego gatunku. Na szczęście „Banitka”, którąnapisała Anna North jest jego dobrym reprezentantem. Znajdziecie tu bowiem efektowne plenery rodem z Dzikiego Zachodu, nie zabraknie strzelanin, bójek i konnych pościgów. Konflikt dramatyczny i akcja osadzona w drugiej połowie XIX w.? To wszystko będzie.
Anna North i „Banitka”, czyli znajomy klimat
W „Banitce” Anny North znajdziecie również niecodzienny klimat. Stary western łączy się tutaj bowiem z książkami Margaret Atwood, a i fani Cormaca McCarty’ego odnajdą tu coś znajomego. W końcu główna bohaterka ruszą w drogę, aby odnaleźć sens życia oraz zrozumieć sytuację, która doprowadziła ją na banicję. A podążając z nią po świecie wielokrotnie doznamy wrażenia kruchości ludzkiego losu i tego, że właściwie rządzi nim przypadek.
Czasy, w których przyszło żyć Adzie nie są przyjazne kobietom. Główna bohaterka nie może zajść w ciążę, dodatkowo zostaje niesłusznie oskarżona o czary i dla uratowania siebie (i chociaż brzmi to idiotycznie, również swojej społeczności) musi uciekać. Wybiera klasztor, ale to nie jest miejsce dla niej, więc trafia do grupy wygnanych kobiet, które łączy historia niepłodności.
Niejednoznaczna, podejmująca trudne tematy
Największą wartością tej książki jest jej niejednoznaczność. Choć Anna North w swojej książce „Banitka” zawarła wiele elementów westernu, ale moim zdaniem są one tu po to, aby lepiej oddać czas akcji i utrzymać uwagę czytelnika. Najważniejsze jednak dzieje się poza scenami pościgów, napadów i strzelanin. To w tych momentach przeczytacie o trudnej sytuacji kobiet w USA w drugiej połowie XIX w., które oprócz obowiązku rodzenia dzieci i zaspokajania potrzeb mężczyzn, mogłyby nie istnieć. W „Banitce” mocno pokazany jest też mizoginizm i potęga patriarchatu.
Walka o marzenia ma sens
Cieszę się jednak, że Anna North w całej opowieści „Banitka” zachowała balans i zdołała znaleźć miejsce na opisanie drogi poszukiwania siebie. Że chociaż jest w tej książce morze zła, niesprawiedliwości, to jednak ostatecznie wygrywa dobro i solidarność, a droga o nazwie „walka o marzenia”, choć toczy się w złym świecie, wiedzie do sukcesu.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!