Pytania o drogę ludzkiego gatunku, o ewentualny kres oraz przyszłość człowieka warto pozostawić mdłym poradnikom. Prawdziwe pytania i prawdziwe odpowiedzi są w nas, czytelnikach, lub ogólniej w ludziach. „Kongres futurologiczny” Stanisława Lema podsuwa ogromną liczbę pytań, zdecydowanie niebłahych ani małostkowych, jednak na pewno zależnych od ludzi.
„Kongres futurologiczny” Stanisław Lem
Pominę wstępy o Stanisławie Lemie. Był wielkim pisarzem, filozofem i futurystą. Stwierdzenia o wybitnym intelekcie i geniuszu, nie są na wyrost. Tyle słowa wstępu o twórcy. Dorobek pisarski Lema jest duży i pokaźny. Ja sięgnąłem do jednego ze znanych tytułów: „Kongresu futurologicznego”. Wybrałem tę powieść na próbę, aby zmierzyć się z legendą. Nie znałem wcześniej jego dzieł, a ze słyszenia bardzo często kojarzył mi się z „Solaris” i „Bajek robotów”. Zakładam, że u większości osób średnio zainteresowanych literaturą skojarzenia będą podobne. „Solaris” ugruntował w świadomości ludzi film, a „Bajki robotów” były lekturą. „Kongres futurologiczny”? To zupełnie inna bajka.
Przeczytaj także: „KIRKE” MADELINE MILLER – RECENZJA
Główny bohater, Ijon Tichy przybywa na Ósmy Światowy Kongres Futurologiczny, którego obrady mają dotyczyć przeludnienia na świecie. I już na wstępie opis Nounas, stolicy Costaricany jest intrygujący i przezabawny. Humor, dokładność i nutka erotyzmu towarzyszą czytelnikowi w tej pierwszej odsłonie innej rzeczywistości. Obrazki przypominają kolorową rewię, dodatkowo ubraną w absurd. Zwrotem akcji w powieści są zamieszki, które przeradzają się w wojnę domową. Tichy wraz z kilkoma uczestnikami kongresu kryją się w kanale ściekowym. Scena zamieszek jest dynamiczna, szybka, wartka. Odczułem napięcie sytuacji, ponieważ opis wybuchu wojny domowej miał lemowską nutę absurdu, ale odwzorowywał szum i lęk wytworzony w trudnej sytuacji. Akcja rozpoczynająca się w kanale ściekowym jest inną już historią, którą najlepiej poznać samemu.
Futurystyczna rzeczywistość
Stanisław Lem przedstawia świat przyszłości, przepełniony nowoczesną technologią i nowymi medykamentami. Odniosłem wrażenie, że rzeczywistość, choć futurystyczna, przypomina ogromnie świat nam znany. Z podobnym czasem, podobnymi lękami oraz na pozór niemal identyczną konstrukcją społeczną. W pewnym momencie powieść przyśpiesza, zmienia się dynamika opowieści i narracji bohatera. Można powiedzieć: całokształt się rozpada i scala na nowo.
Przeczytaj także: ,,MODLITWA DO BOGA ZŁEGO” KRZYSZTOF KOTOWSKI – RECENZJA
Świat przeobraża się i w wymyślne sposoby, stworzone przez Stanisława Lema, uwydatnia cechy przyszłości – jakie autor dostrzegał na długo przed namiastką pomyślenia o tak zaawansowanych technologiach. Poczułem się tak, jakby Stanisław Lem sięgnął do przyszłości, wziął kilka absurdów, faktów, potem wrzucił to do swojej powieści, ubierając w groteskę. Człowiek tak daleko sięgający w przyszłość, z tak niejasnymi wskazówkami i możliwościami wyrasta na geniusza. W tym momencie zaznaczę: tekst sam się broni. Broni również autora, jakkolwiek wydaje się oklepany, lub przewartościowany przez modę.
Książka nawet dla sceptyków sci-fi
„Kongres futurologiczny” zadaje wiele pytań, na niektóre odpowiadając, a z tymi ważniejszymi pozostawiając czytelnika samego. Dzięki niedopowiedzeniom i brakiem łopatologicznego wyjaśniania, Lem pobudza, a nawet czasami, wręcz zmusza do myślenia. To jest ogromny atut twórcy, dzięki któremu dostajemy możliwość zastanowienia się nad pewnymi aspektami i współczesności, i przyszłości. Przeanalizowanie książki wymaga czasu, mimo niezbyt okazałej objętości (około dwustu stron).
Lektura zapada w pamięć, choć na swój sposób jest zabawna, ale i wnikliwa. Chociaż nigdy nie byłem fanem science-fiction „Kongres futurologiczny” zafascynował mnie i pozwolił zmienić zdanie na temat tego gatunku. Potrafi ująć, zainteresować i wciągnąć. Nie mam na myśli, tylko „Kongresu futurologicznego”, ale właśnie całą gałąź literatury poświęconą przyszłości, niezbadanej materii, futurologii, ludziom z perspektywy technologii. Wątki niezwykle ciekawe, a paradoksalnie mające swoje miejsce i tradycję w literaturze XX wieku, te elementy można jednak odnaleźć i w dawniejszych tekstach.
„Kongres futurologiczny” Stanisław Lem – recenzja
Łączenie science-fiction z groteską, z czarnym humorem jest niesamowitym zabiegiem, umożliwiającym zrozumienie pewnych kwestii wizji Lema, a zarazem urozmaicających opowiadanie o katastrofie i futurologii. Do tej pory zastanawiam się, czy chociaż pojawia się tu uśmiech, ponieważ „Kongres futurologiczny” bawi, czy nie jest on czasami fasadą? Za którą kryje się płacz i emocje znacznie lepiej opisujące świat opowieści. W całej próbie zrozumienia futurystycznej rzeczywistości i całym tym humorze pada pytanie: czy to tylko książka, czy już realność?
Gorąco polecam WSZYSTKIM! Bez wyjątku!!!
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!