Okładka książki "Od jednego Lucypera" Anna Dziewit-Melle
Książka "Od jednego Lucypera" Anna Dziewit-Melle

Podczas lekturyOd jednego Lucypera” wracała do mnie myśl, że ja już tę książkę czytałam. Oczywiście nie chodzi mi o to, że autorka skopiowała czyiś pomysł, nic z tych rzeczy. Kilka lat temu czytałam „Hohaj”autorstwa Elisabeth Rynell, później „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Marcina Wichy i teraz powieść Anny Dziewitt-Meller. Wszystkie te książki mają jedną, wspólną cechę – pozostawiają czytelnika smutnym.

„Od jednego Lucypera” Anna Dziewitt-Meller

Na wstępie powiem, że zdarzyło mi się w przeszłości przeczytać „Górę Tajget” i pamiętam, że lektura ta bardzo mocno mnie wciągnęła. Oczywiście sama fabuła była niezwykle ciekawa pod wieloma względami, ale dodatkowo forma opowieści zrobiła na mnie duże wrażenie.

Przeczytaj również: „Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai – recenzja

Jeżeli chodzi o „Od jednego Lucypera” to przyznam, że bardzo trudno było mi ją przeczytać. Oczywiście najbłahszym z powodów jest fakt, że nie posługuję się językiem śląskim, więc musiałam się wspomagać w tłumaczeniach, ale trudniej było przebrnąć przez samą fabułę. Nie ulega wątpliwości, że historie opisane w książce są bezpośrednio związane ze Śląskiem i z całą pewnością wielu czytelników z tego regionu odniesie je do życia swoich rodzin. Moim zdaniem jednak, przekaz tej opowieści jest o wiele bardziej uniwersalny. Łatwo zauważyć, że ponad historią indywidualną bohaterek, widzimy historię zbiorową o kobietach porzuconych: pozostawionych przez mężczyzn, pozostawionych przez rodziny, pozostawionych przez matki, aż ostatecznie pozostawionych przez siebie.

Opowieść o walecznych kobietach

Kilka słów o fabule. Książka opowiada dwie historie: współczesnej młodej wykładowczyni uniwersyteckiej oraz jej krewnej, kobiety pracującej w fabryce na Śląsku w okresie powojennym. Główne bohaterki dzieli właściwie wszystko: czasy, w których żyją, zobowiązania rodzinne, wygląd zewnętrzny, ale jednak towarzyszy im obu poczucie niespełnienia i niezrozumienia. Starsza z nich wbrew swojej woli zostaje dodatkowo wplątana w aferę polityczną, za co ostatecznie płaci najwyższą cenę. Obie kobiety mają swoje marzenia, które wydają się być przyziemne, ale okazują się niemożliwe do spełnienia.

Okładka książki "Od jednego Lucypera" Anna Dziewit-Melle
Książka „Od jednego Lucypera” Anna Dziewit-Melle

W tym momencie warto zaznaczyć, że książka nie opowiada o kobietach słabych i pogodzonych z losem, a wręcz przeciwnie mamy do czynienia z walecznymi i nie poddającymi się bohaterkami. Dawno nie czytałam powieści, w której to płeć piękna jest w centrum zainteresowania autorki i to ich historie wychodzą na pierwszy plan w fabule. Oprócz konkretnego doboru postaci bardzo podobał mi się język. W niektórych momentach bardzo naturalistyczny, wręcz ohydny, ale uzasadniony, bo prawda bywa okrutna.

„Od jednego Lucypera” Anna Dziewitt-Meller – recenzja

„Od jednego Lucypera”, to opowieść, która dotyczy każdego i każdej z nas, bo czy chcemy czy nie, wszyscy jesteśmy poturbowani. Co ciekawe, nie ma w tej książce moralizowania, a mogłoby być, bo w kilku momentach aż się prosi o pouczenie czytelnika, ale nie. Anna Dziewitt-Meller pozostawia przemyślenia po stronie czytelnika i właściwie niczego mu nie narzuca.

Na koniec wspomnę o tym smutku, który na początku przywołałam, a później gdzieś go zapodziałam. Lekturze tej książki on towarzyszy, ponieważ głównym jej tematem jest strata. Mimo tego, że każdy z nas jej doświadczył lub doświadcza, to trudno taką historię polecić innym. Z czystym sumieniem mogę polecić ją jedynie ludziom zagubionym, a z całą pewnością tym, którzy uważają, że ich życie jest niepełne.

Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuX-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights