Muszę przyznać, że nie czekałam na nową książkę Szczepana Twardocha. Nawet obiecałam sobie, że tym razem nie kupię jego powieści. „Królestwo” w pewnym stopniu złamało moje serduszko, „Jak nie zostałem poetą” okazało się lekturą nie dla mnie, bo jakoś krótkie formy tego autora do mnie nie przemawiają, ale „Pokora”, panie i panowie, to świetna pozycja!
„Pokora” Szczepan Twardoch
Na wstępie zaznaczę, że minęła dłuższa chwila od czasu, kiedy lektura wciągnęła mnie na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać, a w przypadku „Pokory” tak właśnie było. Oj, ale to była przyjemność dla czytelnika: długie zdania, narracja pierwszoosobowa, tajemniczość. Krótko mówiąc wszystkie powody, dla których Twardocha się uwielbia. Albo nienawidzi, bo takie opinie też się zdarzają.
Przeczytaj także: „BYK” SZCZEPAN TWARDOCH – RECENZJA
Historia zaczyna się jakoś od środka, bo głównego bohatera poznajemy, kiedy jest już dorosłym mężczyzną, aktywnym uczestnikiem I wojny światowej i na dodatek siedzi on w okopie. Muszę przyznać, że akurat lubię powieści, które zaczynają się w jakimś momencie życia postaci i później zgrabnie lawirują pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Przyjemnym doświadczeniem jest odkrywanie, jakie wydarzenia zbudowały daną osobę, zamiast otrzymania gotowych faktów na tacy. Wydaje mi się, to po prostu ciekawsze. Ale do rzeczy.
Niecodzienny bohater
Fabuła powieści skupia się na Aloisie Pokorze, który opowiada o swoich tajemnicach z przeszłości. O trudach teraźniejszości, o marzeniach, o sukcesach i porażkach. Po tym opisie, ktoś mógłby pokusić się o stwierdzenie, że taką historię to już wielu napisało, a i wielu jeszcze napisze. Niby tak, ale Szczepan Twardoch to akurat nie tworzy banalnych historii.
Opowieść o Pokorze jest w wielu momentach niezwykle zaskakująca. Jakby sam autor chciał pokazać czytelnikowi, że w życiu nie ma nic pewnego i żeby się nie przyzwyczajać do głównego bohatera. Logika podpowiada, że skoro książka ma tytuł „Pokora”, to główny bohater musi przeżyć do ostatnich stron książki. Tymczasem podczas lektury traci się tę pewność. Aloisowi śmierć i upokorzenie towarzyszą przez większość życia i tak się go przedstawia czytającemu. Niecodzienny to wybór na główną postać książki, ale i dzięki temu sama opowieść jest ciekawsza, powiedziałabym dużo bardziej wielowymiarowa.
Historia o każdym z nas
Idąc dalej autor bardzo zgrabnie powrzucał historyczne postaci w fabułę swojej nowej powieści. Każda z nich pojawia się tylko epizodycznie. Przyznam, że opisane są tak realistycznie, iż musiałam zajrzeć do Internetu, aby przypomnieć sobie choćby biografię Marleny Dietrich, bo nie dawałam wiary temu co przeczytałam o niej w książce. (Warto zajrzeć do powieści) . Co ciekawe te wątki poboczne mają ogromne znaczenie dla głównego bohatera, bo to one napędzają jego życie. On sam zdaje się być człowiekiem przezroczystym, zupełnie bez właściwości, a dopiero inni nadają sens jego życiu.
Przeczytaj także: „MORFINA” SZCZEPAN TWARDOCH – RECENZJA
Dalej, to co bardzo rzuciło mi się w oczy, to rozterka głównego bohatera. Jego rozciągnięcie pomiędzy śląskością wyniesioną z domu oraz niemieckością, do której dąży. Mimo, że książka traktuje o sprawach rozgrywających się na początku XX wieku, to rozdarcie wydaje mi się być niezwykle aktualne dla współczesnego człowieka. Nie chcę tutaj zawężać problemu do Polaków, ale myślę, że to samo dotyczy Ślązaków, Niemców i innych Europejczyków. Wciąż jesteśmy w rozterce, pomiędzy dobrobytem, a pasją, mądrością, a głupotą, Zachodem a Wschodem. Zawsze nie do końca pasujący, ale też nie wiedzący, gdzie chcemy przynależeć. To powieść o nas!
„Pokora” Szczepan Twardoch – recenzja
Ktoś mógłby powiedzieć, że wszystkie ostatnio wydawane powieści są trochę o nas, bo i na tym polega ich pisanie. Pisarze tworzą, aby czytelnicy mogli czytać o sobie. Wydaje mi się, że to bardzo spłyca zarówno rolę twórcy, jak i rolę odbiorcy, bo każdy z nas ma prawo po swojemu odczytać każdą z opowieści. W przypadku „Pokory”, mając z tyłu głowy inne tytuły Twardocha, pozwalam sobie na taką uwagę, że to książka współcześnie aktualna.
Na koniec z całego serca i z pełnym przekonaniem polecam ją każdemu, kto kiedyś czuł się rozdarty, czyli KAŻDEMU!
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!
Komuś, kto lubi klasykę i z autorem jeszcze się nie spotkał, którą jego książkę polecicie?
„Króla”