Ambiwalentny – to trudne słowo idealnie pokazuje mój stosunek do książki Michelle Frances. Z jednej strony, w pewnym momencie odpuściłem dalsze czytanie „Sióstr”. Ostatecznie jednak wróciłem i skończyłem lekturę z pozytywnymi odczuciami.
Materiał powstał dzięki współpracy z wydawnictwem Albatros.
„Siostry” Michelle Frances musiały poczekać
Do pewnych książek trzeba dorosnąć, żeby je dobrze zinterpretować. Są też takie, które lądują na kupce wstydu, którą przecież kiedyś przeczytamy. No i są takie jak „Siostry” Michelle Frances. Książki, które dokonują czegoś nieprawdopodobnego – uwalniają się od łatki: „W przyszłości ją skończę”. Początkowo jednak wiele wskazywało na to, że i lektura „Siostry” zagości na stosie przeznaczonym do prokrastynacji. Podczas pierwszych 100 stron towarzyszyło mi uczucie: ,,no nie wiem”. Dodatkowo miałem inny kuszący stosik kolejnych książek do recenzji. W pewnym momencie mu uległem, więc twórczość Frances trafiła do „zamrażarki”.
Skąd to „no nie wiem”?
Kiedy zastanawiam się nad powyższym pytaniem, mam w głowie jedną odpowiedź: taka właśnie trudna to ocenienia była to książka. Być może „Siotry” Michelle Frances są początkowo zbytnio przegadane? Albo historia sama w sobie nie przypadła mi do gustu? Możliwe, że kiedyś moja podświadomość skieruje mnie na dobre tory i uświadomię sobie pewne fakty. Jednak dzisiaj, nawet po tych doświadczeniach, nie chcę zniechęcić Was do sięgnięcia po opisywaną lekturę.

Zakończenie rodem z Hollywood
Na duży plus „Sióstr” działa zakończenie. Na starcie uprzedzę, że nie chcę zdradzaćsco się wydarzy. Natomiast mogę otwarcie przyznać, że pomimo podania informacji kto zawinił – praktycznie jak na tacy, ja nadal się zastanawiam. Nie wszystkie fakty świadczą przeciwko tej ,,winnej”. Taka sytuacja może być wykorzystana do odwrócenia sytuacji o 180 stopni w przyszłości. To z kolei przywiązuje mnie do lektury jeszcze bardziej.
„Siostry” Michelle Frances – recenzja
Historia przedstawiona przez Frances uczy nas niesamowicie ważnej, choć z pozoru trywialnej, rzeczy. Mianowicie poprawne komunikowanie się jest kluczem do szczęśliwej relacji. Nie mogę pojąć faktu, że w szkole uczono mnie trygonometrii czy budowy Pantofelka, kosztem takiej dziedziny jak komunikacja międzyludzka. Obecność wspomnianego przedmiotu w szkołach mogłaby zmienić wygląd debaty publicznej, powiększyć dobrobyt czy niekiedy uratować ludzkie życie.
Życie tytułowych „Sióstr” Michelle Frances to pasmo nieporozumień. I to takich, które doprowadziły obie do choroby i nie do końca szczęśliwego życia. A wszystko mogła zmienić jedna rozmowa… I to przesłanie jest w tej książce najbardziej wartościowe.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
