„Uratuj mnie” to trzecia książka Guillaume’a Musso, po którą sięgnęłam tego lata. I zdecydowanie różni się od dwóch poprzednich pozycji.
Materiał powstał dzięki współpracy z wydawnictwem Albatros.
„Uratuj mnie” Guillaume Musso
Zachęcona „Central Parkiem” i „Sekretnym życiem pisarzy” poszłam za ciosem i szybko zaczęłam czytać kolejne dzieło francuskiego pisarza. O ile dwie pierwsze lektury poszły gładko i sprawiły, że polubiłam się z twórczością Musso, o tyle „Uratuj mnie” wprawiła mnie w osłupienie i mam poważny dylemat co sądzić o autorze. Choć opis na okładce mówi, że „kluczem do sukcesu Musso jest łączenie wątków miłosnych, kryminalnych i – czasami – fantastycznych, w doskonałym i niemożliwym do naśladowania stylu” to po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że taki mix zdecydowanie mi nie pasuje.
Przeczytaj również: „Zabawa w chowanego” Guillaume Musso – recenzja
Wspomniane przeze mnie wyżej pozycje zachwyciły mnie stylem. Były to thrillery, w których nie było wątków fantastycznych, choć czasem oczywiście wydarzenia mogły wydać się mało prawdopodobne. W „Uratuj mnie” jedną z głównych postaci jest Grace Costello, policjantka, która zginęła przed laty i – uwaga – wraca na ziemię z pewną misją. Ten wątek tak bardzo mnie zdziwił i sprawił, że już do końca podchodziłam z rezerwą do lektury. Bo choć jeszcze sam fakt obcowania zmarłych bym zaakceptowała, to bardzo nie pasowało mi, że w zasadzie nie wiadomo po co Grace wraca do świata żywych, skąd przychodzi. Kuriozalny był też fakt, że nie wiedziała, co w czasie jej „nieobecności” dzieje się z jej córką. I choć nie była ona główną bohaterką, to zdecydowanie zdominowała fabułę.
Pytanie na okładce: „czy miłość okaże się silniejsza od śmierci?” sugeruje z jakim tematem będziemy mieli do czynienia. I choć drobne wątki kryminalne się pojawiają, to nie nazwałabym tej książki kryminałem, bo zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się miłość.
Dwoje ludzi przypadkiem poznaje się na ulicy. Oboje nagle czują coś niezwykłego i w obawie przed uczuciem nie mówią sobie prawdy, udając kogoś, kim w rzeczywistości nie są. Juliette pracowała jako kelnerka i próbowała robić karierę aktorki. Po nieudanych kilku latach w Nowym Jorku postanowiła wrócić do Francji. Sam jest lekarzem, którego żona odebrała sobie życie i który próbuje poskładać to, co mu zostało.
„Uratuj mnie” Guillaume Musso – recenzja
Gdy spotykają się na ulicy Nowego Jorku Juliette przedstawia się jako adwokat, Sam mówi, że jest żonaty. Uczucie, które się między nimi rodzi jest na tyle silne, że wiąże ich losy ze sobą. Byłaby to pewnie piękna historia miłosna, gdyby nie wspomniana wcześniej Grace. I nie, nie jest ona kimś, kto ma rozdzielić zakochanych przez zdradę, ma jednemu z nich przynieść śmierć.
Komu? O tym musicie przekonać się osobiście sięgając po książkę. I choć mnie nie zachwyciła, nie zrezygnuję z lektury innych pozycji od Guillaume Musso.
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!