Czy biografie powinny powstawać jeszcze za życia danej osoby, czy już po śmierci? Wojciech Rogacin w książce „Zełenski” pokazał, że taka lektura może być jak najbardziej przydatna.
Materiał powstał dzięki współpracy autora z wydawnictwem Wielka Litera.
„Zełenski” Wojciech Rogacin
Czy biografie powinny powstawać jeszcze za życia danej osoby, czy już po śmierci? Kluczowe pytanie w przypadku wszystkich książek tego gatunku. Wydaje się jednak istotne przy osobie Wołodymyra Zełenskiego, polityka przecież dopiero 44-letniego. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej takie próby nakreślenia wielkich osobowości udają się po śmierci bohatera. Wtedy widzimy postać w całej okazałości, znamy jego dokonania, jakie miała sukcesy i porażki. Wiedząc to wszystko możemy wyłapać więcej kontekstów, przedstawić ją z jeszcze lepszej strony. W przypadku takich osób jak Zełenski rozbudowany reportaż gazetowy lub portalowy być może zwyczajnie by wystarczył… Tylko czy obecnie w Polsce jest jakieś medium chętne do takich publikacji?
Przeczytaj także: UMBERTO ECO – TOP 3 NAJLEPSZYCH POWIEŚCI AUTORA
Lektura bez większych oczekiwań
„Zełenski. Biografia” napisana została pod wpływem wydarzeń w Ukrainie. Konkretnie z uwagi na to, jak Wołodymyr Zełenski z wybitnego komika stał się nagle wybitnym mężem stanu. Wystarczy wejść do pierwszej większej księgarni, udać się na dział biografii i od razu widać o co chodzi. O pieniądze. W tej, której ja byłem, widziałem jeszcze cztery inne książki o prezydencie Ukrainy.
„Zełenski. Biografia”, którą napisał Wojciech Rogacin, była drugą w kolejności wydawania biografią na polskim rynku. Z lektury książki wnioskuję, że autor cały materiał skończył zbierać najpóźniej w połowie marca zeszłego roku, dlatego nie oczekiwałem od tej pozycji niczego wielkiego. Do samej lektury podszedłem na zasadzie: chcę dowiedzieć się czegoś więcej o osobie, która jest podziwiana na całym świecie.
Dobrze wykonana praca dziennikarza
Muszę przyznać, że Wojciechowi Rogacinowi ta sztuka się udała. Widać, że autor od lat siedzi w tematyce byłych republik ZSRR. Nie tylko zna temat, ale w tak krótkim czasie (patrząc na to, kiedy wojna wybuchła oraz na moment prawdopodobnego zakończenia zbierania materiałów) udało mu się dotrzeć do wielu faktów. W dodatku widać, że dotarł do dziesiątek źródeł i porozmawiał z osobami obeznanymi w temacie (zarówno z Rosji, Ukrainy, ale też Polski – ciekawe spostrzeżenia A. Kwaśniewskiego). To wszystko sprawia, że opowiadanie o historii Ukrainy, ale też Wołodymyra Zełenskiego, idzie autorowi bardzo dobrze.
Przeczytaj także: „NARZECZONE CHOPINA” MAGDA KNEDLER – RECENZJA
Zełenski jako człowiek i mąż stanu
Ciekawe jest też podejście samego Wojciecha Rogacina, bo nie dokonuje on pogłębionej analizy prezydenta Ukrainy (brawa za wniosek, że w tym momencie i tak ona jest niemożliwa). Mianowicie chce ukazać tę jego cechę, która w 2019 r. i w 2022 r. porwała naszych wschodnich sąsiadów. A po ataku Rosji również sporą część świata. Widzimy tu po prostu człowieka. Jego główne cechy charakteru, ideały, to jak one zostały Wołodymyrowi Zełenskiemu zaszczepione i jak w ciągu swojego życia ich bronił. Pojawiają się nawet niektóre kontrowersje, jakie wokół prezydenta Ukrainy narosły (choć jest ich niewiele i są raczej wspomniane niż wyjaśnione). Wojciech Rogacin prowadzi nas po historii Zełenskiego od dzieciństwa aż po czasy współczesne.
„Zełenski” Wojciech Rogacin – recenzja
Nie zawsze Wojciechowi Rogacinowi udaje się zachować wysoką jakość, są momenty, kiedy powieki się zamykały (historia powstania Kwartału 95 i wątek żony). Mimo to „Zełenski. Biografia” podobała mi się, była wartościowa i myślę, że jako skrót życiorysu Wołodymyra Zełenskiego, pozycja jest godna polecenia.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, Twitterze i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!