Makabryczne morderstwo dziecka wstrząsa Krakowem, a kolejne zbrodnie tylko pogłębiają atmosferę grozy i niepewności. „Piekło-niebo” Pawła Fleszara to kryminał bez kompromisów, gdzie każdy trop może prowadzić donikąd, a prawda okazuje się bardziej przerażająca niż fikcja.
Materiał powstał dzięki współpracy z autorem książki, Pawłem Fleszarem.
„Piekło-niebo” Paweł Fleszar
W Krakowie, w maju 2019 roku, w okresie przygotowań dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, dochodzi do makabrycznego odkrycia – nad zalewem zostają znalezione zwłoki brutalnie zamordowanego chłopca. Ślady wskazują na uduszenie i gwałt. Wkrótce seria podobnych zbrodni wstrząsa miastem, a w tle tych wydarzeń ma miejsce premiera filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, co przywołuje pamięć o postaci Gumisia, pierwszego terrorysty III RP.
Przeczytaj również: „Powódź” Paweł Fleszar – recenzja
W obliczu tych tragicznych zdarzeń, policja staje przed trudnym zadaniem rozwikłania, czy te zbiegi okoliczności są jedynie przypadkowe, czy też stanowią elementy starannie zaplanowanej intrygi. Przed tym wyzwaniem stanie, mogłoby się na początku wydawać, podkomisarz Artur Sulima, dla którego będzie to prawdziwy test, jeśli chodzi o rozwiązywanie spraw kryminalnych.
Kluczowym elementem śledztwa staje się tytułowa dziecięca zabawka „piekło-niebo”, która może okazać się kluczem do rozwiązania zagadki. Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej, borykający się zarówno z trudnościami w śledztwie, jak i z własnymi problemami, muszą zmierzyć się z atmosferą wzajemnej nieufności, gdzie każdy może stać się podejrzanym. Szybko przekonujemy się, że nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Nieprzewidywalność i bezpośredniość
Nieprzewidywalność to pierwsze, co nasuwa mi się na myśl przy lekturze książki Pawła Fleszara. Siłą tej powieści jest to, że cały czas coś się w niej dzieje, a pisarz często podsuwa nam tropy, które potem okazują się fałszywe. Paweł Fleszar w swoich książkach często kreuje brutalny i nieprzewidywalny świat zbrodni. Tak również jest w powieści „Piekło-niebo”, której akcja dzieje się ponownie w Krakowie. Powieści autora są intensywne, tutaj nie ma miejsca na oddech i przerwę. A przede wszystkim jest dosadnie i bezpośrednio – i tak można określić język, który występuje w omawianym kryminale.
Jeśli chodzi o tę dosadność, to bez większego trudu można Pawła Fleszara zestawić z takimi polskimi autorami kryminałów, jak Hanna Greń czy Mariusz Czubaj. Autor „Piekła-nieba” pisze w sposób bezpośredni, nie unikając brutalnych opisów, a język jego powieści jest przesiąknięty ironią, slangiem i specyficznym humorem. Myślę, że w przypadku omawianej lektury, „Piekło-niebo” wygląda jeszcze bardziej ekstremalnie i bezkompromisowo niż Greń czy Czubaja, dlatego fani delikatniejszego języka mogą czuć się niekomfortowo. Jeśli jednak wcześniej sięgaliście po książki tego autora, to nie powinniście być ani zaskoczeni, ani rozczarowani.
W pierwszych akapitach mojej recenzji wspomniałem, że Artur Sulima pracuje nad złapaniem mordercy. Jest to oczywiście prawda, ale na przestrzeni całej powieści nie da się zdefiniować go jako tego głównego bohatera. Autor skupia się na kilku postaciach, w tym również na Wicie Nawrockim, który przejmuje śledztwo, jest w nie osobiście zaangażowany i wyrasta na głównego bohatera, jak się okazało, nie tylko tej powieści, ale całego cyklu. Mamy tu więc nakreśloną wiodącą postać, lecz w praktyce przemierzamy przez lekturę z perspektywy całego zespołu pracującego nad śledztwem. Co ważne, autorowi udało się umiejętnie zbudować kilka wiodących, ciekawych i niesztampowych postaci, które angażowały i o których chcemy dowiedzieć się więcej.
Zwrócę również uwagę na strukturę książki. Książka podzielona jest na 25 rozdziałów, a te podzielone są na kilka krótkich części. I mogłoby się wydawać, że w tak zorganizowanej strukturze nie może zapanować chaos, lecz ja miałem niekiedy małe wątpliwości. Z drugiej strony, ten chaos nie pomaga i powoduje niejako również naszą konsternację, związaną z tym, kto jest seryjnym mordercą. A w tym przypadku zadziałało to na korzyść autora, który nad zakończeniem mocno się pochylił i zadbał o zaskoczenie czytelnika.
„Piekło-niebo” Paweł Fleszar – recenzja
„Piekło-niebo” brutalny, bezkompromisowy kryminał, w którym nie ma miejsca na schematy ani przewidywalność. Paweł Fleszar umiejętnie prowadzi narrację z różnych perspektyw, tworząc wielowymiarową opowieść, gdzie każdy bohater ma znaczenie, a intryga gęstnieje z każdą stroną. To historia, która udowadnia, że w świecie zbrodni nic nie jest takie, jakim się wydaje – a prawda bywa bardziej przerażająca niż najgorsze przypuszczenia.
Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!