Okładka książki "Przepraszam za brzydkie pismo" Antonina Tosiek
Książka "Przepraszam za brzydkie pismo" Antonina Tosiek

„Przepraszam za brzydkie pismo” Antoniny Tosiek to lektura, która od pierwszych stron zaprasza w świat kobiet wiejskich, tak długo skrywanych w historii. Kiedy tylko zacząłem lekturę, poczułem, że trzymam w dłoniach coś więcej niż zwykły reportaż: to zapis życia pulsującego w rytmie codzienności, z jej małymi i wielkimi dramatami, marzeniami oraz tęsknotami.

„Przepraszam za brzydkie pismo” Antonina Tosiek

W latach 1933–1995 w konkursach pamiętnikarskich dla mieszkańców wsi swoje doświadczenia mogło zapisać nawet dziewięćdziesiąt tysięcy kobiet – tyle, co całe miasto średniej wielkości. Pamiętniki powstawały w różnych okolicznościach: nocą, w ukryciu przed bliskimi, podczas porannej krzątaniny czy w drodze do pracy. Dla wielu autorek pisanie było jedyną przestrzenią, w której mogły wyrazić własne pragnienia, żale i nadzieje. To tam opisywały marzenia o nauce, codzienne zmagania z obowiązkami oraz poczucie ograniczeń narzuconych przez rodzinę i społeczność.

Przeczytaj również: „Chłopki” Joanna Kuciel-Frydryszak – recenzja

Pamiętniki nie były tylko prywatnym zapisem – stawały się aktem sprzeciwu wobec milczenia, które narzucały kobiece doświadczenia. Autorki odważały się pisać o przemocy, biedzie, poczuciu wstydu czy niespełnionych ambicjach, nadając swoim historiom znaczenie, którego wcześniej im odmawiano. Dzięki temu ich głosy zaczęły wybrzmiewać w przestrzeni publicznej, a zwykłe życie wiejskich kobiet zostało ukazane jako temat godny zainteresowania i refleksji.

Pamiętniki, które obalają stereotyp „chłopki”

Antonina Tosiek w książce „Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet” sięgnęła do setek oryginalnych rękopisów i maszynopisów, a także do badań i statystyk, aby nakreślić obraz przemian polskiej wsi w XX wieku. Jej książka przypomina, że nie istnieje jeden, uniwersalny model losu „chłopki” czy „rolniczki”. Obala stereotypy obecne w kulturze i podkreśla wielość doświadczeń kobiet wiejskich, które były różnorodne, niejednoznaczne i nierzadko wymykające się prostym narracjom. To próba oddania sprawiedliwości tym, których historie zbyt długo pozostawały na marginesie.

Okładka książki "Przepraszam za brzydkie pismo" Antonina Tosiek
Książka „Przepraszam za brzydkie pismo” Antonina Tosiek

Myślę, że ta próba autorce się jak najbardziej udała. To co mi się szczególnie spodobało podczas lektury to fakt, że Antonina Tosiek potrafiła z tych pamiętników wydobyć zarówno to, co bolało, jak i to, co dawało kobietom siłę. Nie chodzi tylko o biedę czy społeczne wykluczenie, ale też aspiracje, czyli chęć uczenia się, wyjechania, poczytania czy poszerzenia horyzontów. Dobrze zaakcentował zostały wstyd, który pojawiał się, gdy kobiety porównywały się z kobietami z miast czy motywacja, by wyrwać się z obecnej sytuacji. Te motywy przez niemal trwają z nami przez niemal całą książkę.

Dużą wartością książki są fragmenty poświęcone PRL-owi i transformacji po 1989, w których Antonina Tosiek pokazuje, że to kobiety często musiały adaptować się jako pierwsze, radzić sobie z domowym budżetem, zmianami norm społecznych i ekonomicznych. Książka nie unika mówienia o tym, co było trudne i niesprawiedliwe, większość jej zostało poświęcone właśnie tym tematom. Choć oczywiście autorka poświęca również miejsce w książce na tym, co było dobre.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, sprawdź również inne książki biograficzne w księgarni internetowej tantis.pl.

Książka „Przepraszam za brzydkie pismo” momentami mnie męczyła. Antonina Tosiek częściej serwuje własne interpretacje niż długie fragmenty pamiętników, co oczywiście jest dobrym zabiegiem. Lecz tak jest w zasadzie przez całą książkę, a to z czasem zaczyna męczyć. A te krótkie cytaty czasem wyglądają bardziej jak przykład do jego słów niż jak głos samej kobiety – kobiety „chłopki” czy „rolniczki”. Chciałbym momentami więcej tej surowości, więcej języka pamiętniczek, bo to on niesie emocje. Czułem też, że styl miejscami traci lekkość – narracja, choć bogata w fakty i kontekst, bywała gęsta, wymagająca większego skupienia.

Nie zmienia to jednak faktu, że „Przepraszam za brzydkie pismo” to książka potrzebna, bo daje głos tym, których życie nie było wielkim bohaterstwem, lecz codzienną walką. Antonina Tosiek zebrała ogrom materiałów i dobrze je przeanalizowała. Choć literacko nie wszystko mi się podobało, to i tak jest to książka, która zostaje w pamięci i jest równie wartościowa, co „Chłopki” Joanny Kuciel-Frydryszak.

„Przepraszam za brzydkie pismo” Antonina Tosiek – recenzja

„Przepraszam za brzydkie pismo” Antoniny Tosiek to reportaż o wiejskich kobietach, które przez dekady pozostawały w cieniu. Na podstawie pamiętników autorek widać zarówno ich codzienne zmagania, jak i marzenia, aspiracje czy pragnienie zmiany. Choć narracja chwilami męcząca, książka pozostaje ważnym świadectwem – obalającym stereotypy i przywracającym pamięć tym, których historie zbyt długo były pomijane. To lektura, która uczy, że nawet najcichsze głosy mają moc, jeśli tylko ktoś zechce ich wysłuchać.


Jeśli chcesz nas wesprzeć, postaw nam KAWĘ! Zastrzyk energii gwarantowany!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuX-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!


Zostaw po sobie ocenę!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

By Paweł Łopienski

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane. Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki. Kontakt: pawell@przeczytane.net

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *