Okładka książki "Cios kończący" Mariusz Czubaj
Książka "Cios kończący" Mariusz Czubaj

„Cios kończący” Mariusz Czubaj – recenzja

„Cios kończący” to lektura, która zakończyła długą serię o Rudolfie Heinzie. Zapowiadanego wielkiego finału nie odnotowałem, ale Mariusz Czubaj udanie pożegnał się z najlepszym w kraju profilerem. 

„Cios kończący” Mariusz Czubaj, czyli Rudolf Heinz na emeryturze

Jesienią 2020 roku do księgarń trafiła ostatnia, szósta część cyklu poświęconym postaci profilera Rudolfa Heinza. „Cios kończący” Mariusza Czubaja to opowieść, która rozpoczyna się od zmierzenia się z trudną rzeczywistością – główny bohater przebywający na emeryturze nie jest w najlepszej dyspozycji. Wiek zmusił go do odejścia z pracy, więc ma teraz dużo czasu na największą przyjemność. Gra na gitarze, to jest to z czego nie zrezygnował. 

PRZECZYTAJ TAKŻE: „Wokół zbrodni” Mariola Kłodawska – recenzja

Kiedy niespodziewanie zostaje poproszony przez młodą aspirantkę o pomoc w sprawie brutalnego zabójstwa na Śląsku, były komisarz bez reszty angażuje się w nieoficjalne śledztwo. Okazuje się, że łączy się ono z serią tajemniczych zaginięć i zabójstw. Bohater nie potrafi odmówić również ze względu na podejrzaną śmierć bliskiej mu osoby. Szybko okazuje się, że ma do czynienia z przebiegłym i tajemniczym przeciwnikiem dorównującym byłemu największemu wrogowi Heinza, Inkwizytorowi. 

Profiler dekady 

„Cios kończący” zapowiadał się na najmocniejszą i najbardziej mroczną z całego cyklu autorstwa Mariusza Czubaja. Czy tak faktycznie było? Mam spore wątpliwości. Wszystko przez to, że główny bohater mierzył się w przeszłości ze wspomnianym już Inkwizytorem. Książki, w których komisarz walczył z nim na śmierć i życie, odtwarzam sobie w pamięci z gęsią skórką. I choć były momenty gorsze w trzynastoletniej przygodzie z Heinzem, to „Cios kończący” okazał się lekturą godną pożegnania. 

Książka „Cios kończący” Mariusz Czubaj

Początek serii o „Polskim psychopacie” nastąpił w czasie, gdy na rynku nie ukazywało się wiele polskich kryminałów. Mariusz Czubaj stworzył więc postać profilera, która była wówczas nowością. Z czasem się to zmieniło i Heinz nie tworzył już takiego wrażenia. Lecz trzeba przyznać, że przez trzynaście lat utrzymywał równy, wysoki poziom. Dlatego nie boję się stwierdzić, że był on profilerem dekady w polskim kryminale.

Kryminalna klasyka 

Gdy pierwszy raz sięgnąłem po książkę tego autora, od razu powiedziałem sobie, że to jest właśnie to, czego potrzebuję. Za każdym razem doskonale skonstruowana intryga, mroczny i niepokojący klimat. I oczywiście postać Rudolfa Heinza, z którym mógłby utożsamiać się wielu mężczyzn. W książkach nie brakuje mrocznych elementów, ale i humorystycznych, często sarkastycznych nawiązań do wydarzeń z kraju. I co najważniejsze: wartka i zwięzła akcja, doskonale pasująca do głównego bohatera.

PRZECZYTAJ TAKŻE: ,,Wyjazd na weekend” Sarah Alderson – recenzja

Tak jest również w „Ciosie kończącym”. Autor nie chciał za wiele zmieniać w konstrukcji powieści. Można by rzecz: wszystko po staremu. Oczywiście poza intrygą. Mam jednak wrażenie, że teraz wszystko potoczyło się znacznie szybciej. Rudolf Heinz bardzo szybko znalazł się twarzą w twarz z poszukiwanym mordercą. Dlatego autor miał wiele czasu, aby wykrzesać z bohatera cały jego kunszt profilera w starciu z groźnym prokuratorem, pragnącym znaleźć sprawiedliwość w złym świecie. Jedyne, do czego miałbym się jednak przyczepić, to finał, który miał być wielki. A nie był. 

„Cios kończący” Mariusz Czubaj – recenzja

To w zasadzie jedyna kwestia, która mi w „Ciosie kończącym” przeszkadzała. Chce jednocześnie podkreślić, że nie jest to wielki minus. Ot co, głośno zapowiadany koniec serii nie okazał się tak efektowny, jak pisano w zapowiedzi. Autor zakończył serię poprawnie, choć niewiele inaczej niż poprzednie lektury o Rudolfie Heinzie. Po prostu nie było czuć, że kończy się coś, co trwało przez dobrą dekadę. Jest to jednak jedyny wrzucony przeze mnie kamyczek do ogródka.

Mariusz Czubaj przy okazji premiery omawianej książki stwierdził, że nie chciałby być Beatą Kozidrak kryminału. Lata świetności Rudolf Heinz ma za sobą i ciągnięcie serii byłoby jedynie odgrzewaniem niezbyt świeżego kotleta. Dlatego decyzja o zakończeniu cyklu jest jak najbardziej zrozumiała. I cieszę się, że pisarz na koniec stworzył rasowy kryminał, z którego był najbardziej znany. Klasyka od Mariusza Czubaja, do której wiem, że kiedyś powrócę.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”! 

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku i Instagramie!  

4.5/5 - (2 votes)

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *