„Dziewczynka” jawi się jako książka, która wzbudza refleksję i stawia trudne pytania, przekraczając granice między pięknem a brutalną rzeczywistością.
Materiał powstał dzięki współpracy autora recenzji z wydawnictwem Relacja.
„Dziewczynka” Camille Laurens
Laurence Barraqué dorastała razem ze swoją siostrą w latach sześćdziesiątych w Rouen. Życie byłoby łatwiejsze, gdyby była chłopcem. W latach dziewięćdziesiątych sama zostaje mamą dziewczynki. Czy byłoby łatwiej, gdyby miała chłopca?
Przeczytaj także: „LOS” ZERUYA SHALEV – RECENZJA
Autorka pokazuje, że świat jest pełen seksizmu i mizoginii, podkreślając, jak ważne są słowa w kształtowaniu rzeczywistości. Kobiety często słyszą: „Jesteś histeryczna, przestań robić z siebie ofiarę, bądź miła, nie wiesz, o czym mówisz, weź to na siebie”. Ta przemoc wewnętrzna kształtuje kobiety, ogranicza je i rani. Bycie dziewczyną, a potem matką córki: jak sobie poradzić? Co przekazać? Laurence, zmierzając się z tymi pytaniami, świetnie opisuje zmiany społeczne we Francji z lat dziewięćdziesiątych.
Powieść Camille Laurens a mizoginia we Francji
Powieść „Dziewczynka” opowiada historię Laurence, która już od momentu narodzin musi mierzyć się z piętnem tego, że urodziła się jako dziewczynka. Jeśli spojrzymy na definicję słownikową tego określenia, to znajdziemy wyjaśnienie: „piętno to znak rozpoznawczy wyciśnięty lub wypalony na skórze zwierzęcia, dawniej też na twarzy lub plecach przestępcy albo niewolnika”. I chociaż w powieści Camille Laurens nikt niczego nie wypalał malutkim dzieciom na twarzy, to autorka swoją książką stworzyła mocną odezwę do odbiorców (moim zdaniem głównie mężczyzn) w obronie kobiet.
Już na pierwszej stronie „Dziewczynki” otrzymujemy wyraźną sugestię, że pisarka, mówiąc kolokwialnie, „wybrała przemoc do wyjaśnienia swoich racji”. Bo jak inaczej nazwać zabieg, gdzie noworodek już po narodzinach dowiaduje się, że jest niechciany. Zarówno przez matkę, jak i ojca, który pragnął syna. To „ale” zawieszone gdzieś w tle (bo dobrze, że jesteś na tym świecie, ale…) pojawia się w pierwszych wersach i jest z nami praktycznie do samego końca.
Przeczytaj także: „MYKWA” ZYTA RUDZKA – RECENZJA
Ma to swój cel: pokazuje, że mizoginia nie tylko istniała we Francji lat 60. i przetrwała do dzisiaj, ale również jest jak pleśń. Raz wprowadzona do danego środowiska, zatruwa wszystkie jego obszary. A przede wszystkim: niszczy ludzkie życia.
„Dziewczynka” Camille Laurens – recenzja
Muszę przyznać Camille Laurens, że chociaż jej powieść wykrzykuje wspomniany wcześniej manifest, to autorka sprawnie potrafi jednocześnie szokować, jak i wzruszać. Francuzka stosuje również zmienną narrację, dlatego czytelnik ma tutaj nieco więcej roboty aniżeli jedynie wsłuchanie się w niemy krzyk głównej bohaterki, która reprezentuje wszystkie kobiety.
Camille Laurens wybiera w swojej argumentacji przemoc, bo zwraca uwagę na palące i aktualne problemy: odrzucenie miłości rodziców, molestowanie, poszukiwanie tożsamości płciowej, kryzys małżeństw, dyletanckie podejście do medycyny, niezrozumienie kobiecości i trywializowanie problemu utraty dziecka przy porodzie. Może momentami „Dziewczynka” jest zbyt jednoznaczna, a wątek poszukiwań tożsamości seksualnej potraktowany został po macoszemu, ale jest to dobra literatura.
Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również: „NAJLEPSZE KSIĄŻKI NA ŚWIĘTA – CO PRZECZYTAĆ W 2023 ROKU?”!
Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym Facebooku, X-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!