Okładka książki "Śmierć pani Westaway" Ruth Ware
Książka "Śmierć pani Westaway" Ruth Ware

„Śmierć Pani Westaway” Ruth Ware – recenzja

Nie każdy lubi się bać, ale na pewno każdy szuka w życiu jakiegoś dreszczyku emocji, nawet tych mniej przyjemnych. Niepewność, lęk, wątpliwości mogą być destrukcyjne, ale i mogą zachęcić nas do działania. Jak przekuć śmierć starszej pani w swoje własne zwycięstwo i wyjście z dramatycznej sytuacji życiowej? O tym dowiecie się śledząc losy Hal w powieści Ruth Ware „Śmierć Pani Westaway”.

„Śmierć pani Westaway” Ruth Ware

Na Zachodnim Molo w Brighton czeka nas wiele atrakcji i niespodzianek. Możemy udać się do baru, spożyć nadmorskie przysmaki w pubie, kupić pamiątki, a nawet zajść po miłosną poradę do wróżki. Dla turysty będzie to przestrzeń pełna magnetyzującego klimatu i niezapomnianych przeżyć. Niestety dla pracujących tam ludzi, jest to obskurne miejsce, z którego chcieliby się jak najszybciej wydostać, albo przynajmniej poczuć, że mają taką możliwość. W takim potrzasku znajduje się główna bohaterka powieści „Śmierć pani Westaway”, Hal. Kobieta straciła swoją mamę w wypadku samochodowym i od tego czasu mieszka sama na strychu starego budynku, utrzymując się ze stawiania tarota w małej budce, z coraz mniejszymi nadziejami na zmianę.

Przeczytaj także: „STANIE SIĘ COŚ ZŁEGO” JAKUB BĄCZYKOWSKI – RECENZJA

Już od samego początku, kiedy poznajemy miejsce akcji, szczegóły życia Hal, jej zgarbioną i nieufną postawę, czytelnik zaczyna dostrzegać, że jej sytuacja życiowa szybko nie ulegnie zmianie. A na pewno nie bez konsekwencji – w końcu to thriller. Upewnia nas w tym dziwne towarzystwo, które zaczyna nachodzić naszą bohaterkę i przypominać jej o upływającym terminie spłaty długu. Mała liczba klientów i sumienie, które nie pozwala jej na zdzieranie z nich pieniędzy, nie poprawią jej sytuacji. Światełkiem w tunelu może okazać się list, informujący o śmierci zamożnej kobiety – pani Westaway – i zarówno babci głównej bohaterki.

Inteligentna bohaterka = udany thriller

Ruth Ware bardzo udała się kreacja głównej bohaterki. Możemy z Hal dzielić wiele emocji, dość dogłębnie zajrzeć do jej umysłu i serca. To ona oprowadza nas po całej historii. Towarzyszymy jej, kiedy poznaje swoją „rodzinę” i próbuje rozwikłać tajemnice posiadłości w Kornwalii. Spodobało mi się, że dziewczyna sceptycznie i pragmatycznie podchodzi do życia. Stanowiło to pełną całość z jej przeszłością, potrzebą szybkiego dorastania, podjęcia pracy, by móc się samodzielnie utrzymać.

Madame Margarida nie wierzy w magię?

Najciekawszy jest właśnie ten zawód Hal. Dziewczyna pracuje w małej budce, której szyld zapowiada magiczne usługi Madame Margaridy. Czujemy w tym momencie jakieś fałszerstwo, może nawet kicz. Raczej każdy z nas nasłuchał się o naciągaczach, którzy wmawiali klientom swoje nadnaturalne zdolności. I tutaj pojawia się postać Hal, która może i nie jest prawdziwą wróżką, za to jej podejście do magii i czytania kart naprawdę stanowi genialne tło dla całej historii.

Okładka książki "Śmierć pani Westaway" Ruth Ware
Książka „Śmierć pani Westaway” Ruth Ware

Hal praktycznie na każdym kroku przypomina sobie słowa i nauki mamy. Pamięta, że karty choć magiczne nie są, ale ich znaczenie może przynieść odpowiedź w życiu każdego człowieka. Karty stanowią bardziej zapowiedź jakiegoś wydarzenia, niż jasny kierunek, jaki musimy obrać. Ta „narracja kart” zapewnia czytelnikowi kolejną płaszczyznę, której źródła chciałby się dowiedzieć. Co przepowiedzą karty? Jak główna bohaterka je odczyta?

Jak czytać, by się nie rozczarować?

Ruth Ware rzekomo specjalizuje się w thrillerach psychologicznych. Akcja „Śmierci pani Westaway” więc nie powinna zahaczać o gatunek fantasy, a bazować na znanym nam świecie. Taki thriller budzi nasz niepokój za pomocą opisów pomieszczeń, dziwnych zbiegów okoliczności, paranormalnych zagwozdek i wiszącej w powietrzu katastrofy. To wszystko – jak najbardziej się udało. Czytelnik czytał w napięciu o starej posiadłości pani Westaway, o małym pokoiku z kratami w oknach, w którym musiała nocować Hal, o wybuchowej i enigmatycznej rodzinie, o źle gotującej i starej służącej. Na każdym kroku autorka nam zapalała neon „OSTRZEŻENIE”. Nękała nas tymi sygnałami przez ponad połowę książki. Kazała nam tworzyć w swoich głowach makabryczne scenariusze i najgorsze możliwe teorie.

Wiecie po co?

By książkę zakończyć w najbardziej chaotyczny, niezrozumiały, zagmatwany i niesatysfakcjonujący, przynajmniej mnie, sposób.

Dlatego nie otwierajcie tej książki, planując odmóżdżającą, pochłaniającą emocjonalnie lekturę. Tylko uznajcie ją za detektywistyczne wyzwanie, by zrozumieć tok myślowy autorki. Problem literackiego rozczarowania może zostać zażegnany, a umiejętności XXI-wiecznego Sherlocka Holmesa, odblokowane.

„Śmierć pani Westaway” Ruth Ware

Dawno nie sięgałam po pozycję z tego gatunku, dlatego nie miałam żadnych oczekiwać co do książki Ruth Ware. Chciałam przeczytać dobrze zbudowaną historię, z subtelnymi wskazówkami co do jej rozwiązania. Potrzebowałam poznać silnie zbudowanych (nie fizycznie, ale literacko) bohaterów, u których nie domyślałabym się choć jednej niecnej myśli. Pragnęłam kumulacji wszystkich wskazówek, postaci, wątków, by prawda, za którą goni czytelnik, pozbawiła go na ostatnich stronach tchu.

Niestety, mimo zimnych dłoni i przyspieszonego oddechu w trakcie czytania, pierwszą moją reakcją po skończeniu „Śmierci pani Westaway” było długie i rozdzierające… ziewnięcie.

EMILIA MĘCZYŃSKA

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również: NASZE TOP 5 – NAJLEPSZE KSIĄŻKI 2023 ROKU

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuX-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!

5/5 - (1 vote)

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *