Okładka książki "Stanie się coś złego" Jakub Bączykowski
Książka "Stanie się coś złego" Jakub Bączykowski

„Stanie się coś złego” Jakub Bączykowski – recenzja

Okres okołoświąteczny w czytanych przeze mnie dotąd książkach obejmował to, co widzimy oczami wyobraźni słysząc o Bożym Narodzeniu. Sielankowość ciepłego kominka i choinki zasypanej prezentami, w kontraście do huczącego za oknem mroźnego wiatru. Drobne konflikty, które z łatwością rozwiązuje świąteczna atmosfera. A co jeżeli na kilka dni przed samą Wigilią stanie się coś złego?

„Stanie się coś złego” Jakub Bączykowski

Z reguły rzadko sięgam po pozycje polskich autorów, szczególnie przez to, jak ostatnio rynek zalały pozbawione korekty polskie młodzieżówki. Jednak opis skłonił mnie do dania szansy kryminałowi, który, miałam nadzieję, znacząco odbiegnie od głównego nurtu rynku książkowego. Mogę śmiało powiedzieć, że nie zawiodłam się – aż do ostatnich stron.

Protagonista – antagonista

Historię poznajemy z perspektywy Pawła – narratora i głównego bohatera, względem którego możemy żywić ambiwalentne uczucia. Mężczyzna przechodzi w życiu trudny okres, przytłoczony stanami lękowymi i oczekiwaniami względem jego osoby. Decyduje się na rzucenie pracy, skupiając się na pisaniu przewodnika po Stanach Zjednoczonych. Nie jest jednak w stanie skleić tekstu, szuka ucieczki w alkoholu, który powoli, aczkolwiek konsekwentnie niszczy jego związek.

Kiedy wydaje się, że już gorzej być nie może, sąsiad Pawła zostaje znaleziony martwy. Podejrzenia policji pogłębiają paranoję bohatera konsekwentnie wypierającego się swoich problemów. Próby wsparcia przez partnera doprowadzają za to do katastrofy wywołanej paranoiczną zazdrością i głębokim lękiem. Paweł zostaje postawiony w sytuacji, w której jako alkoholik z wieloma problemami przestaje być wiarygodny, więc kiedy zostaje sam w obcym miejscu nie może oczekiwać od bliskich pomocy z nasilającymi się sygnałami prześladowania.

Okładka książki "Stanie się coś złego" Jakub Bączykowski
Książka „Stanie się coś złego” Jakub Bączykowski

Taka konstrukcja postaci daje ogromne pole do popisu, które zostało przez Jakuba Bączykowskiego w pełni wykorzystane. Nie wiemy już, które podejrzenie jest wysnuwane przez jątrzącą się zazdrość, które jest spowodowane paranoją, a które można zrzucić na karb doświadczeń życia. W mapie powiązań Paweł przestaje ufać samemu sobie, podczas kiedy czytelnik doszukuje się w wydarzeniach śladów, które przemawiają na jego niekorzyść. Obsadzenie jako głównego bohatera kogoś, z kim ciężko sympatyzować automatycznie sprawia, że nie ufamy w pierwszoosobową narrację, dzięki czemu wątek jest jeszcze trudniejszy do rozwikłania.

Fałszywy sygnał

Przyzwyczaiłam się do wielowątkowości kryminałów, które muszą mieć wiele dobrze zarysowanych postaci, żeby końcowo zaskoczyć tożsamością mordercy. Jakub Bączykowski posunął się w swojej fabule jeszcze dalej – daje nam nie tylko podejrzanych, ale i wysyła fałszywe sygnały. Mami nas tożsamością sprawcy w równym stopniu, co samym motywem zabójstwa. Niewątpliwie wiele wniosła w tej kwestii narracja pierwszoosobowa, doskonale dobrana do przedstawionych motywów. Czytając zostałam zaskoczona rozwiązaniem, które ostatecznie zrujnowało wszystkie moje przypuszczenia i poddało pod wątpliwość moje zdolności dedukcji.

Jak napisać dobre zakończenie?

Fabuła trzymała mnie w napięciu przez niemalże czterysta stron, szczególnie dzięki początkowemu prześwitowi przyszłych wydarzeń, który pozwalał na snucie teorii odnośnie potencjalnego winnego. Ostateczne rozwiązanie mnie usatysfakcjonowało, ale sama końcówka… no właśnie.

Przeczytaj także: „MORDERSTWO NA SZLAKU” JENNY BLACKHURST – RECENZJA 

Ostatnie strony nawiązują do życia po traumatycznych wydarzeniach i wydały mi się zbyt sielankowe. Jak już nakreśliłam, Paweł miał dużo problemów, w związku i poza nim. Po byciu świadkiem okrucieństwa, po tygodniach samotności w których jego paranoje się zaogniały, a alkohol przysłaniał mu spojrzenie na świat wygląda na to, że jego życie się ułożyło. Zakończenie, prawda, daje nadzieję, ale traktuje jeden czynnik jako rozwiązanie całej siatki problemów, których po mocnej traumie powinno raczej przybyć. Poza tym zajmuje dwie strony – zdecydowanie za mało po emocjach, których doświadczyłam w trakcie lektury.

„Stanie się coś złego” Jakub Bączykowski

Niewątpliwie książka „Stanie się coś złego” celuje w specyficzną grupę odbiorców, taką, którym nie przeszkadza brak nieskazitelności głównego bohatera i irracjonalne działania spowodowane zaburzonym spojrzeniem na rzeczywistość. Jednak, chociaż nie wciągnęłam się w nią od razu, jest satysfakcjonującym kryminałem przełamującym wiele stereotypów tego gatunku. Mimo drobnych niedociągnięć powieść Jakuba Bączykowskiego zdecydowanie nadrabia oryginalnością, i jestem w stanie przymknąć oko na każdy niewielki błąd, jaki znalazłam na jej stronach – poza zakończeniem.

JULIA PALIŃSKA

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również: NASZE TOP 5 – NAJLEPSZE KSIĄŻKI 2023 ROKU

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuX-ie (dawniej Twitterze) i Instagramie!

Zostaw po sobie ocenę!

Redaktor prowadzący bloga Przeczytane.

Książkoholik. Miłośnik literatury pięknej, brytyjskiej muzyki i francuskiej piłki.

Kontakt: pawell@przeczytane.net

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *