Okładka książki "W domu kłamstw" Ian Rankin
Książka "W domu kłamstw" Ian Rankin

„W domu kłamstw” Ian Rankin – recenzja 

„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”, a tych rodzin w lekturze Iana Rankina jest pełno. „W domu kłamstw” to nie tylko kryminał prowadzący nas do odpowiedzi na pytanie: „kto zabił?”. Znajdziecie w nim również sieci powiązań i ludzkie gierki, na szczęście nie tak obszerne jak w tureckich serialach.  

Materiał powstał dzięki współpracy z wydawnictwem Albatros.

„W domu kłamstw” Ian Rankin

Cwany lis – John Rebus, powraca. Przyznam, że z nutą nostalgii przerzucałem strony „W domu kłamstw”. W przeciwieństwie do innej części z serii, której recenzję możecie przeczytać na naszym blogu (sprawdź na https://przeczytane.net/zagrajmy-w-butelke-ian-rankin-recenzja/), John Rebus w omawianej lekturze jest już emerytowanym policjantem. Starym wilkiem, którego nadal ciągnie do lasu. I jak pokazały prezentowane zdarzenia – las także ciągnie do niego.

Przeczytaj także: ,,HEX” THOMAS OLDE HEUVELT – RECENZJA

Kryminał autorstwa Iana Rankina opiera się na głównej sprawie sprzed paru dekad, która została odśnieżona, bo w pewnym momencie – klasycznie, pojawił się trup. Lata temu w zespole, który nad nią pracował był nasz dobry znajomy Rebus. Niestety wtedy dochodziło do szeregu zaniedbań, w których brał też udział John. Powiedzieć, że ta ostatnia część dolała łyżki dziegciu do beczki wypełnionej moją sympatią w kierunku Rebusa, to nic nie powiedzieć.

Co w rodzinie, to nie zginie

„W domu kłamstw” to lektura poruszająca się w wielu odcieniach szarości i zdań: „tak, ale…”. Nad główną sprawą pracują m.in. młodzi policjanci, Clarke i Fox, którzy są dobrymi znajomymi Johna Rebusa. Jako czytelnik mogłem dobitnie odczuć, że traktują z przymrużeniem oka przeszłe działania swojego przyjaciela. Rebus dopuścił się pewnych zaniedbań? Odbiór: jest to w pewien sposób zrozumiałe. Inaczej już sytuacja wygląda z byłymi kolegami Johna, również policjantami, którzy też byli umoczeni w pewne sprawy.

Okładka książki "W domu kłamstw" Ian Rankin
Książka „W domu kłamstw” Ian Rankin

Patrząc na całą sytuację z boku, można odnieść wrażenie, że przedstawiany oddział policji to jedna wielka klika, w której każdy jest w coś wplątany. Kwestia tylko – jak u Sapkowskiego – stanięcia po stronie mniejszego zła. A tym mniejszym złem jest właśnie osoba Rebusa, który – TAK, zna się z handlarzem narkotyków, TAK – nie dotrzymuje słowa, ALE rozwiązał dwie sprawy, w tym tę, którą zawalił lata temu.

Komfort niszczy wolność

U Iana Rankina mamy do czynienia z sytuacją, w której ktoś za drugą osobę wziął winę i poszedł na dożywotnią odsiadkę. W tym miejscu lektury „W domu kłamstw” wielu czytelników mogłoby się wzruszyć na wieść takiego zachowania. Chłopak bez perspektyw przyznaje się po to, by nie niszczyć życia znajomej osobie z dużo większym potencjałem. Czy to nie oznaka szlachectwa? Przecież jego — poza bezrobociem albo tyraniem za marny grosz — nic więcej nie czekało. A tak pomógł komuś, na kim mu zależy. Komuś, kto zasługuje na lepsze życie niż to w więzieniu. Osobiście jednak uważam, że takie zachowanie to oznacza tchórzostwa.

Przeczytaj także: „JESTEM OTCHŁANIĄ” DONATO CARRISI – RECENZJA  

Młody chłopak po płaszczykiem bycia bohaterem schował wszystkie swoje lęki, z którymi nie chciał się zmierzyć. Zadomowił się w miejscu z nazwą „na cztery litery”, jakim stało się dla niego więzienie. Może nie było tam luksusów, ale było wygodnie. Nie trzeba było szukać nowej pracy, nowych sposobów na poprawę swojego życia. W razie wątpliwości — mógł żyć w przekonaniu, że poświęcił się dla innych. Takie sytuacje pokazują, że dla własnej wygody jesteśmy w stanie porzucić część albo nawet całość własnej wolności. Ta idzie w parze z czymś, co nas często przeraża — odpowiedzialnością. A my po prostu nie lubimy brać jej na swoje barki.

„W domu kłamstw” Ian Rankin – recenzja

„W domu kłamstw” to naprawdę dobra książka. Ian Rankin zadbał o obecność wielu historii, elementów z pozoru niezwiązanych ze sobą, które ostatecznie łączą się w całość. I to w taki sposób, że czytelnik nie może się wcześniej domyślić, kto jest winny morderstwa.

Dzięki tej lekturze przeżyłem też szereg emocji. Odczułem prawdziwość powiedzenia: „Prawda Cię wyzwoli, ale najpierw wkurzy”. Prawda, którą przekazał mi Ian Rankin brzmi: „warto wziąć odpowiedzialność za swoje życie”. Jeśli chcecie odkryć coś swojego, doszukać się czegoś więcej niż zaskoczenia i zabawy z rozwiązania zagadki, to śmiało sięgnijcie po ten tytuł.

Jeśli spodobał ci się ten materiał, może zainteresuje cię również „Dlaczego nie czytamy książek?”!

Więcej ciekawostek o literaturze znajdziesz na naszym FacebookuTwitterze Instagramie!

5/5 - (1 vote)

Człowiek z centralnej Polski, z miasta Łodzi. W wolnych chwilach studiuje dziennikarstwo i uczy się włoskiego. Nie może żyć bez futbolu. Jednak czasem musi od niego odpocząć. Rozwiązaniem okazały się seriale i książki. Dużo książek...

Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go znajomym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *